NIK mówi: samochody winne smogowi. Rozwiązanie? Częściej myć ulice
Kto tworzy najwięcej smogu? Najwyższa Izba Kontroli twierdzi, że za zdecydowaną większość zanieczyszczeń odpowiadają samochody, ale... wystarczy częściej myć ulice, by było lepiej.
NIK zorganizował konferencję „Aglomeracje miejskie - wpływ transportu drogowego na jakość powietrza”. Tam mądre głowy dyskutowały między innymi o tym, co można zrobić, by smogu było mniej. W dyskusji uczestniczyli przedstawiciele rządu, policji, Inspekcji Transportu Drogowego, naukowcy i aktywiści organizacji pozarządowych.
Winne jednak samochody?
Z jednej strony badania pokazują, że tylko 10 proc. zanieczyszczeń w powietrzu pochodzi z transportu. Jednak dane te to średnia z całego kraju. O wiele gorsze proporcje są w dużych miastach, na co pewnie też ma wpływ umieszczenie czujników przy dużych i często zakorkowanych ulicach.
Według danych Emission Analytics, aż 97 proc. silników wysokoprężnych emituje więcej rakotwórczych tlenków azotu niż wynoszą normy. Jednocześnie polski system dopuszczania samochodów do ruchu jest nieszczelny, co sprawia, że coraz więcej niesprawnych aut porusza się po ulicach.
W dodatku ostatnio zrezygnowano z planów surowszego karania za usuwanie filtrów cząstek stałych. Obecnie najwyższy mandat to 500 zł. Dla porównania w Danii za jakąkolwiek nieautoryzowaną ingerencję w pojazd grozi przy pierwszej kontroli 2 tys. euro, a w przypadku ponownego złapania kwota ta rośnie, osiągając w końcu 15 tys. euro.
Spaliny nie są głównym problemem.
Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że tylko 7 proc. tzw. smogu samochodowego pochodzi z rur wydechowych. Kolejne kilkanaście procent to drobinki z opon i klocków hamulcowych. Zdecydowana większość to pył z ulicy, wzbijany w powietrze przez jadące samochody.
Jak sobie z tym poradzić? Rozwiązanie jest dziecinnie proste – wystarczy częściej myć ulice. W Polsce jednak jest z tym problem.
Miasta nie chcą myć.
A raczej mieszkańcy miast wcale nie są chętni myciu ulic, chociaż taka praktyka obecna jest w wielu europejskich miastach. Profesor Marek Brzeżański z Instytutu Pojazdów Samochodowych i Silników Spalinowych przypomniał podczas konferencji pilotażowy program dokładnego mycia wybranej ulicy w Krakowie.
Okazało się, że w naszym kraju spotkała się z negatywnym odbiorem społecznym. Mieszkańcy po prostu nie chcieli przeparkowywać samochodów na czas czyszczenia. Było to dla nich zbyt niewygodne.
Dodatkowo, najskuteczniejsza metoda czyszczenia, czyli polewanie jezdni wodą, jest bardzo trudna do zastosowania zimą. Drogi zamieniłyby się w lodowiska.
Jeśli jednak okazałoby się, że mycie ulic rzeczywiście w dużym stopniu niweluje problem smogu, o ile łatwiejsze stałoby się życie kierowców diesli!