Skonfigurowaliśmy sobie Mercedesa klasy A. Cena lekko zszokowała
Ponad 123 tys. na start za kompakt z silnikiem wyprodukowanym przez Renault. A to dopiero początek, jeśli zagłębimy się w cennik i konfigurator nowego Mercedesa klasy A.
Dla przypomnienia, nowy Mercedes klasy A na początek oferowany jest w Polsce z trzema silnikami, z czego dwa (benzynowe 1.3 i wysokoprężne 1.5) pochodzą od Renault (tam oznaczane są jako TCe i dCi), natomiast jeden (najdroższe, 224-konne A 250) od Mercedesa.
I jak to w przypadku marek premium bywa, cena startowa oznacza wersję tak gołą, że trochę szkoda ją kupować.
Tak wygląda Mercedes klasy A z materiałów prasowych:
A tak wygląda to, co faktycznie dostaniemy za co najmniej 123 tys. zł:
Trzeba jednak Mercedesowi przyznać sporego plusa za to, że bazowa wersja z konfiguratora nie jest aż tak uboga, jak zapowiadał to cennik. Nie wyjdziemy więc z salonu na stalowych felgach i z kołpakami - opcja pt. Linia Style zaznaczona jest domyślnie, jako wybór bezpłatny, podobnie jak 17-calowe felgi aluminiowe.
Uf, nie będzie więc aż tak źle.
Zerknijmy jednak na prasowego Mercedesa klasy A z boku:
I porównajmy z domyślną propozycją na polski rynek:
Nie ma dramatu. A z tyłu?
Pomijając fikuśne czarne wstawki, wydechy i ukształtowanie zderzaka, jest nawet ok:
Prawdziwym smutkiem wieje jednak ze środka. Tak wygląda wersja ze zdjęć prasowych:
A tak wygląda to, co dostaniemy w standardzie:
Dwa malutkie ekrany otoczone morzem (albo nawet oceanem) plastiku i manualna skrzynia biegów. Na tym tle tylko częściowo skórzana tapicerka nie prezentuje się aż tak strasznie. Cieszy też, że nowy touchpad nie ma jakiejś mniejszej, biedniejszej wersji.
Co więc mamy za te 123 tys. zł?
Silnik Renault, manualną skrzynię biegów i górę błyszczącego plastiku. Choć oczywiście są i dodatki, które cieszą - klimatyzacja, składane fotele z tyłu, komfortowe fotele przednie, MBUX, kamera cofania, reflektory LED, wielofunkcyjna kierownica, wycieraczka z czujnikiem deszczu, tempomat, system wyboru trybów jazdy i kilka innych drobnostek.
Choć kupić Mercedesa z takim wyposażeniem można chyba tylko i wyłącznie dla samego posiadania Mercedesa.
Czas więc zagłębić się w konfigurator.
Ile trzeba dać za sensowną wersję Mercedesa Klasy A?
Na początek, jak to u Mercedesa, w grę wchodzą pakiety. Model specjalny Edition 1 za prawie 30 tys. zł pomijamy - to ma być sensowna konfiguracja, a nie zabawa w „zaznacz wszystko i śmiej się z ceny”.
Tak samo pomijamy inne zbędne gadżety - Linię AMG (za prawie 15 tys. zł), pakiet asystenta parkowania, pakiet skórzany dla linii AMG (i zwykły też), jakieś karbonowe wstawki oraz pakiet asystenta parkowania z kamerą 360 stopni. Bez przesady - to nie jest wielki samochód.
Zaznaczamy tylko Pakiet lusterek (1791 zł - lusterka fotochromatyczne i elektrycznie składane zewnętrzne), Pakiet integracji smartphone'a (1963 zł - CarPlay i Android Auto) i to w zasadzie tyle.
Teoretycznie kończymy pakietowanie na niecałych 127 tys. zł, choć trzeba przyznać, że mocno kusi Pakiet wyposażenia Premium, z dwoma dużymi wyświetlaczami, podgrzewanymi fotelami, oświetleniem ambientowym, pełnym dostępem bezkluczykowym, pakietem lusterek i parkowania. Wraz z nim Mercedes A zaczyna trochę od środka przypominać prawdziwego Mercedesa i dalej idziemy tą drogą.
Trochę kosztowną, bo nasze A kosztuje teraz 141 tys., ale zaczyna nabierać sensu.
Oszczędzamy natomiast na lakierach, skórach i felgach. Czarny zawsze pasuje do Mercedesa, standardowa tapicerka nie wygląda źle, a 17 cali w kompakcie wystarczy. Do ozdobnych listw w kokpicie też dopłacać nie będziemy. Czas przejść do długiej listy opcji.
Mercedes A - które opcje dobrać?
W pełni na to pytanie będziemy mogli odpowiedzieć dopiero po dłuższych testach nowej klasy A, ale już teraz można wybrać kilka pewniaków do zakupu i kilka do odrzucenia.
Zaznaczamy więc podgrzewane dysze spryskiwaczy. Nie są drogie (564 zł), a w takie zimy jak tegoroczna mogą się przydać. Ignorujemy opcję Rozszerzona rzeczywistość MBUX dla nawigacji, bo są lepsze sposoby na wydanie ponad 1200 zł, i idziemy dalej.
Obowiązkowo zaznaczamy ptaszka przy wielokonturowych i podgrzewanych fotelach (2896 zł). Niestety z jakiegoś powodu nie da się ich połączyć z opcją wentylacji i podgrzewania. Cóż, prawie 3000 zł w kieszeni.
W dziale technologicznym większość podstawowych opcji załatwiliśmy już sobie Pakietem Premium. Doliczamy tylko do ceny bezprzewodowe ładowanie telefonu (na pewno w końcu się przyda, a kosztuje 982 zł) i system nagłośnienia Burmester (2037 zł). Czy jest warty tych pieniędzy - przekonamy się później, ale w klasie E robi fenomenalne wrażenie. Ufamy więc marce.
Systemy aktywnego bezpieczeństwa wprawdzie kuszą, podobnie jak np. HUD, ale ten drugi jest kosztowny (prawie 5 tys. zł), natomiast te pierwsze pociągają za sobą konieczność zakupu pakietów za około 8 tys. zł. Zamiast tego inwestujemy adaptacyjne reflektory LED - 2061 zł. Docenimy je podczas każdej nocnej przejażdżki.
Do względnie sensownego kompletu brakuje nam jeszcze dwóch rzeczy. Po pierwsze - podgrzewanej kierownicy za 1644 zł. Materiałowe fotele ogrzejemy szybko, za to kierownicy warto pomóc. Druga opcja to automatyczna skrzynia biegów - 9-biegowa przekładnia jest wydatkiem na poziomie 9 tys. zł, ale Mercedes w manualu? Zdecydowanie nie.
Konfiguracja zakończona.
Ile wyszło za nową klasę A?
157 543 zł. Z tego 123 200 zł zapłaciliśmy za bazowe auto z bazowym silnikiem (na ten moment), natomiast niemal 35 tys. zł dołożyliśmy w opcjach, pomijając przy tym absolutnie wszystkie upiększenia wizualne i rezygnując z dodatkowych systemów bezpieczeństwa (w tym m.in. z Distronica) czy np. adaptacyjnego zawieszenia.
Za to reszta konfiguracji wydaje się być ze wszystkich miar (może poza wydaniem 160 tys. zł na kompakta) sensowna. Samochód wolny nie jest (8 s do 100 km/h), ma czym oświetlić drogę, a w środku powinno nam się siedzieć wygodnie, ciepło i w towarzystwie kilku przydatnych gadżetów i dużych ekranów.
Za to jeśli chcielibyśmy Mercedesa klasy A z silnikiem pochodzącym faktycznie od Mercedesa... cóż, doliczmy sobie jeszcze kilkadziesiąt tysięcy złotych dopłaty.