REKLAMA

Google Maps, proszę, przestań. Wystarczy mi jedna tabliczka

Napisałbym, że uwielbiam Mapy Google, ale w sumie nie wiem tego - po prostu odruchowo przed jazdą zawsze uruchamiam tę aplikację i tyle. Ale jedna rzecz nie daje mi ostatnio spokoju.

Google Maps, proszę, przestań. Wystarczy mi jedna tabliczka
REKLAMA

Tą rzeczą jest nieustające i maniakalne wręcz informowanie mnie o tym, jaki numer ma droga, po której się poruszam - w sposób, który wygląda wręcz przekomicznie. Przykładowo: czy jesteście w stanie ustalić na podstawie tego zrzutu ekranu, jak oznaczona jest droga, po której aktualnie jadę? Bo ja nie jestem do końca pewien, z radością przyjąłbym jeszcze kilka tabliczek:

REKLAMA

I nie, to nie był losowy, chwilowy błąd - takie oznaczenie ciągnęło się kilometrami, nie dając o sobie zapomnieć:

Na wszelki wypadek Mapy Google informują mnie więc o numerze drogi na samej górze ekranu - dodając często, że np. będę nią jechał bez przerwy kilkanaście kilometrów - a do kompletu dostaję jeszcze kilkanaście cyfrowych tabliczek. I nie ma znaczenia, jaki jest to rodzaj drogi - krajówkowe "5" jest już też na stałe chyba wypalone na ekranie mojego smartfona i to w liczebności o wiele wyższej, niż chciałbym widzieć.

Co ciekawe, Mapy Google czasem - głównie w terenie zabudowanym - potrafią się opanować ze swoim znakowaniem dróg, aczkolwiek po co mi informacja o tym, jaki jest numer drogi biegnącej zasadniczo w przeciwnym kierunku - nie wiem.

Na tym tle mapy Apple zaczynają - swoją czytelnością i prostotą, a także bardzo przyjemną integracją z resztą systemu - być coraz bardziej kuszącą alternatywą:

Szukałem, szukałem i rozwiązania znaleźć się nie udało

REKLAMA

W ustawieniach Map Google brak jakichkolwiek ustawień dotyczących szczegółowości czy częstotliwości oznaczeń, brak też przełącznika "wiem, po czym jadę, bo jadę po tym od kilkudziesięciu kilometrów, daj mi spokój". Właściwie to niewiele można tam zmienić, może poza orientacją mapy i tym, żeby północ była na górze.

Oczywiście to wszystko to nie powód, żeby zmieniać aplikację do nawigacji, ale byłoby miło, gdyby dało się ograniczyć liczbę informacji, którymi jesteśmy bombardowani z wyświetlaczy - tym bardziej, jeśli ta informacja nie jest nam do niczego potrzebna, a już na pewno nie w tej ilości. Zresztą nie bez powodu moim ulubionym ostatnio trybem nawigacji z nawigacją z telefonu są właśnie Mapy Apple... na wygaszonym, zablokowanym ekranie. Przynajmniej nic mi nie świeci i nie odwraca uwagi od drogi - a już w szczególności nie jest to kilkadziesiąt tabliczek z numerem drogi.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA