Nowy patent Forda sprawi, że elektryczne auta puszczą opony z dymem. Prawie w ciszy
Ford opatentował system ułatwiający palenie gumy w samochodzie elektrycznym. Oficjalnie służy przede wszystkim do rozgrzewania opon.

Nigdy nie rozumiałem idei palenia gumy – a raczej fascynowania się tym. Śmierdzi, robi się hałas, opony się marnują, a widok nie jest jakiś specjalnie wspaniały. Jestem chyba jednak w mniejszości, bo „burnout” to żelazny punkt programu każdego zlotu, pokazu i spotkania na parkingu pod domem kultury w sobotni wieczór.
Palenie gumy wiąże się ze słuchaniem dźwięku silnika
Pisk opon to jedno, ale w zamienianiu gumy w dym chodzi też jeszcze o ryk motoru wkręcanego na wysokie obroty. Oczywiście jeśli mówimy o jakimś dychawicznym 2.0 turbo, odgłos jest nieciekawy, ale przy V8 robi się miło.
Co z silnikami elektrycznymi? Nic, bo nie brzmią, a poza tym w ogóle nie kojarzą się z zabawą. Palenie gumy jest nieekologiczne i nie idzie w parze z wozami na prąd.
Ford chce to zmienić. Palenie gumy w elektryku – czemu nie?
Jak podaje portal Carbuzz, Ford zgłosił do amerykańskiego urzędu patent będący „trybem palenia gumy”, czyli „burnout mode” dla samochodu elektrycznego. Marka z błękitnym owalem w logo ma doświadczenie w tworzeniu takich ułatwień dla lubiących się popisywać, robiła już także np. tryb Drift do Focusa RS.
Oficjalnie, tryb ma służyć do rozgrzewania opon w celu polepszenia wyników przyspieszenia. Ale w opisie patentu wspomniano także o tym, co najważniejsze – czyli o „wizualnym pokazaniu mocy”.
Palenie gumy będzie możliwe też z przodu
Zwykle w autach dymi się spod tylnych kół. Układ z Forda będzie mógł działać także tak, by usmażyć bieżnik przednich opon. Nie wygląda to zbyt imponująco i nasuwa okropne, przednionapędowe skojarzenia – ale zawsze to coś ciekawego.
Jaki model otrzyma opatentowany system? Wygląda na to, że mówimy o Mustangu – tyle że oczywiście tym z dopiskiem „Mach-E” w nazwie. Czy będzie to nowy król motoryzacyjnych spotkań pachnących oponami i kiełbaskami z grilla? Czasy się zmieniają, więc być może.
Palenie gumy to niejedyny element, który producenci próbują przenieść prosto ze świata aut spalinowych. Toyota eksperymentuje ze skrzynią biegów (bez sprzęgła) do „elektryków”, a Hyundai Ioniq 5 N będzie miał tryb drift. Z kolei Dodge ma wyjątkowo dobrze naśladować odgłos V8. To taki etap przejściowy i sposób na przekonanie ludzi, że w autach na prąd też drzemią emocje. Czekam na dozownik zapachu z wonią benzyny. Albo płynu chłodniczego.
Czytaj również: