REKLAMA

Pomachajcie wielkim Dodge’om chusteczką na pożegnanie. Challenger i Charger odchodzą

Dodge Charger i Challenger dojeżdżają do mety po wyjątkowo długiej rynkowej podróży. Po półtorej dekady od debiutu, ostatni egzemplarz wyjedzie z fabryki najpóźniej na koniec tego roku.

strefa czystego transportu a samochód z usa
REKLAMA
REKLAMA

Wydaje mi się, że Dodge Challenger i Charger – ale przede wszystkim ten pierwszy, bo częściej widać go na ulicach – są z nami od zawsze. W moim umyśle weszły już dawno do kategorii „samochody, które produkowano kiedyś”. Za każdym razem, gdy przypominam sobie, że przecież w Stanach Zjednoczonych można ciągle kupić takie auta jako nowe, robię głupią minę ze zdziwienia. W dodatku po drodze nie przeszły żadnych rewolucyjnych zmian.

Charger zadebiutował w 2011 roku…

challenger koniec

…a Challenger jest jeszcze starszy, bo pokazano go w 2008 roku (!). To były zupełnie inne czasy. Smartfony dopiero powoli wchodziły do naszego życia, sztuczna inteligencja była czymś wyłącznie z filmów science fiction, a normy dotyczące emisji spalin nie miały jeszcze okazji pozamiatać wielką miotłą na rynku. Charger to zresztą też żaden młodzieniaszek. Wszedł na rynek „tylko” dwanaście lat temu, ale tak naprawdę mówimy tu tylko o mocniejszym liftingu auta znanego od… 2006 roku.

Czasami aż trudno mi uwierzyć, że wciąż można kupić auta pamiętające tamte lata. Ich czas nieubłaganie dobiega jednak końca. Jak podaje portal Motor1, powołując się na słowa Tima Kuniskisa, CEO Dodge’a, ostatni egzemplarzy obydwu tych modeli zjedzie z taśmy nie później niż w ostatni dzień tego roku.

Klienci mają tylko dwa tygodnie, by zdążyć złożyć zamówienie

Jeśli ktoś chce mieć auto stworzone według jego życzeń i gustu, musi się naprawdę pospieszyć. Z jednej strony chcę go zapytać, co robił przez te wszystkie lata. Z drugiej to na swój sposób fajne. Nastolatek, który miał 15 lat w momencie debiutu Challengera, marzył o nim i ustawił sobie jego zdjęcie na tapecie w komputerze, mógł skończyć szkołę, znaleźć dobrą pracę i dorobić się auta marzeń, które wciąż jest dostępne w salonach.

Dodge Challenger: koniec produkcji. Mam mieszane uczucia.

Nie kocham samochodów amerykańskich. Doceniam stylistykę Challengera i uważam go za najlepiej wyglądającego (mimo upływu lat, a może właśnie dzięki niemu) z „trójcy” Mustang, Challenger, Camaro. Ale nigdy nie marzyłem o tym wozie. Po tak długiej karierze rynkowej należy mu się już odpoczynek.

Ale Challenger i Charger (ten drugi jest o wiele nudniejszy) nie doczekają się następców – a przynajmniej nie w takiej formie, jak obecna. Kończy się więc pewna epoka. Już nigdy nie będzie takich aut. „Takich”, czyli tak mocnych, bezkompromisowych i bardzo, ale to bardzo spalinowych. Fakt, że Dodge utrzymywał w swoich salonach mały kącik muzealny, miał swój urok. Teraz poprzednia motoryzacyjna epoka ostatecznie odjeżdża.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA