Dojazd do przedszkola nigdy nie był tak szybki. Niemcy stworzą ostatecznie szalone kombi
Można już oficjalnie zacząć wymieniać plakaty z samochodem marzeń. O ile oczywiście nadwoziem waszego samochodu marzeń jest kombi, a słowem, które określa resztę pojazdu, jest "kompletnie szalony".
I od razu przepraszam bardzo - w tym przypadku nie "kombi", ale "touring".
Touring, ale nie taki zwykły.
Ten "Touring" to po pierwsze BMW M3, a po drugie w wersji, której nie widuje się na co dzień i której nigdy w przypadku tej wersji nadwoziowej jeszcze nie było - czyli CS. Jasne, było już wcześniej M3 CS w wersji nadwoziowej sedan, ale... to już znamy, to raczej nie dziwi. Ale Touring? Tego jeszcze nie grano.
Oczywiście już wcześniej pojawiały się plotki i zdjęcia szpiegowskie, ale wiele wskazuje, że powoli zbliżamy się do faktycznej premiery - na co może wskazywać chociażby jeden z wpisów na Instagramie BMW i BMW M:
Czego możemy się dowiedzieć z tego wpisu? Jeśli chodzi o jego pisaną treść, to dokładnie niczego, poza spontanicznym hasłem reklamowym, który przeszedł prawdopodobnie przez 15 korporacyjnych działów, zanim zgodzono się na publikację.
Szczęśliwie o wiele więcej dzieje się na zdjęciach, na których zobaczymy bez wątpienia BMW, bez wątpienia M3 oraz bez wątpienia Touring. Tyle tylko, że w specjalnym maskowaniu, które w przypadku "zwykłej" odmiany nie miałoby sensu - bo wiemy, jak wygląda. Zostaje nam więc wyczekiwany CS, który jest tak absurdalny, że aż nie wypada nie umieścić go na liście marzeń, których nigdy nie uda się zrealizować.
BMW M3 Touring w wersji CS - czego możemy się spodziewać?
Prawdopodobnie tego samego, co przyniósł nam sedan w odmianie CS. Nikt wprawdzie raczej nie narzekał, że BMW M3 Competition Touring jest zbyt słaby, ale patrząc na sedana - i tutaj prawdopodobny jest zastrzyk mocy. Jaki? Poprzednio było to w sumie 550 KM, przy czym przedliftingowe M3 Competition było trochę słabsze (510 KM kontra obecnie 530 KM), więc tutaj akurat różnica nie będzie taka wielka. Nie będzie też można przebierać w układach napędowych - podobnie jak w M3 Competition, również i tutaj obowiązkowy będzie i Xdrive, i automatyczna przekładnia. Szkoda, bo byłoby naprawdę zabawnie.
O BMW M3 CS i M3 Touring poczytasz też tutaj:
Prawdopodobnie jednak o wiele ciekawsze - poza unikalnym charakterem modelu - będą pozostałe dodatki. M3 w wersji sedan mogło liczyć m.in. na przeprojektowane zawieszenie, opony torowe w standardzie (w opcji - bardziej "cywilne"), a także mniejszą masę własną, zawdzięczaną wykonaniu szeregu elementów z włókna węglowego, wliczając w to maskę, dach, elementy konsoli środkowej czy części foteli. Tytanowy układ wydechowy też bez wątpienia jest miłym i spodziewanym dodatkiem, nawet jeśli ostateczne oszczędności na wadze nie są wielkie - M3 CS w wersji sedan udało się odchudzić o "zaledwie" 20 kg.
Cena? Lepiej nie pytajcie.
Bo zdroworozsądkowo nie będzie miała żadnego uzasadnienia, ale w sumie w tym aucie - poza nadwoziem - nic zdroworozsądkowego nie ma. Dla przypomnienia, sedan M3 CS kosztował na start ok. 770 000 zł, podczas gdy "standardowe" M3 Competition kosztowało ok. 460 000 zł. Bez wątpienia jednak znajdą się osoby, którym taka różnica w cenie (dziś M3 Competition Touring kosztuje 505 000 zł na start, więc mowa o okolicach 800 000 zł) raczej nie będzie przeszkadzać. Z tego co pamiętam, to Paweł chciał postawić w garażu M3 CS koło M3 Touring. Teraz mógłby to zrobić jednym samochodem, co oznaczałoby w sumie kilkaset tysięcy złotych oszczędności.
A to już brzmi całkiem rozsądnie.