Po cichu pochowaliśmy kolejny przepis. RIP zakaz wyprzedzania się ciężarówek na autostradach [']
Przejechałem wczoraj z Warszawy do Skierniewic i z powrotem po autostradzie, z tego dużą część dystansu pokonałem po lewym pasie za wyprzedzającymi się ciężarówkami. Zakaz przez chwilę podziałał, ale kierowcy ciężarówek szybko się zorientowali, że nikt go nie egzekwuje i wrócili do starych nawyków.
Do dziś nie bardzo wiem czemu ten zakaz miał służyć, ale go wprowadzono (w 2023 r.). Z dnia na dzień zakazano kierowcom ciężarówek wyprzedzania innych ciężarówek na drogach ekspresowych i autostradach o dwóch pasach ruchu w jedną stronę, z wyłączeniem sytuacji gdy różnica prędkości między nimi jest znacząca. Czyli jeśli jeden kierowca ciężarówki jedzie 60 km/h, to drugi może go wyprzedzić jadąc 80 km/h. Albo nie, bo nikt nie wie czym jest znacząca różnica prędkości, co już dość mocno zabija skuteczność egzekwowania tego przepisu. Niektórzy krzyczeli z radości, inni zauważyli że przepis działa średnio. Mija akurat półtora roku od wprowadzenia przepisu, więc i ja postanowiłem przejechać się po autostradzie, zobaczyć jak jest.
Jest tak, jakby przepisu nie było
Wyprzedzają się kiedy chcą i ile chcą. Moim rekordem było przejechanie od węzła Grodzisk do węzła Wiskitki za sznurem samochodów na lewym pasie, bo jeden kierowca ciężarówki uznał, że wyprzedzi ponad dwadzieścia innych aut ciężarowych jadących prawym pasem, więc po prostu wyjechał na lewy i cisnął. Zajęło mu to około dziesięciu minut. Powinien być za to srogo ukarany: kara wynosi 1000 zł i osiem punktów karnych. Nikt nie pogrozi mu nawet palcem. Co więcej, stawiam że gdyby w tym sznurze samochodów jechał z nami radiowóz, kierowca ciężarówki i tak pozostałby bezkarny. Tak jak ogólnie kierowcy pozostają bezkarni za wszystko z wyjątkiem przekroczenia prędkości, ten jedyny przepis jest w Polsce pi-razy-oko egzekwowany. Reszta ustawy „prawo o ruchu drogowym” to zbiór mniej lub bardziej martwych regulacji, które mało kto zna.
Jak powinno być? Nieoznakowane lotne patrole, kamery, drony?
Nie. Należy obserwować, czy ignorowanie jakiegoś przepisu przez obywateli prowadzi do jakichś negatywnych skutków. Czy liczba wypadków na autostradach od wprowadzenia przepisu wzrosła czy spadła? Jeśli nie zmieniła się lub nawet wzrosła, można po prostu go wycofać. Po co komu prawo, które nie działa – a przede wszystkim, po co komu prawo, które nie działałoby nawet, gdyby go przestrzegać? Przecież w teorii zakaz wyprzedzania się ciężarówek wprowadzono dla bezpieczeństwa. Chodziło o to, aby pędzące z nadmierną prędkością samochody osobowe nie wbijały się w tył ciężarówki wjeżdżającej na lewy pas z prędkością 89 km/h. Należy sprawdzić, czy liczba takich zdarzeń spadła, czy wzrosła. Spadła – to dobrze, widocznie przepis działa, a moje obserwacje jednego fragmentu drogi to dowód anegdotyczny. Wzrosła – przepis nie spełnia swojej funkcji i należy go usunąć w całości, uznając swoją porażkę w niemożności jego egzekwowania. Chyba, że celem jego wprowadzenia było zagwarantowanie użytkownikom samochodów osobowych, że na drogach szybkiego ruchu będą mogli jechać szybko. Jeśli tak, to proszę jeszcze o przepisy zakazujące mgieł, korków i wypadków.
Na ten moment uznaję, że w Polsce można łamać prawo
Jedyne prawo, którego łamać nie można, to prawo podatkowe. Tu akurat egzekucja działa skutecznie, choć oczywiście wielu udaje się prześliznąć lub oszukać system. Ale jeśli chodzi o prawo o ruchu drogowym, to można robić zasadniczo co się uważa. Na przykład droga prowadząca do mojej posesji jest od roku w remoncie i ktoś postawił na niej zakaz wjazdu od jednego kierunku (znak B-2). Codziennie łamię ten zakaz dojeżdżając do własnego domu, bo nie ma innego przejazdu. Złamałem go już ze dwieście razy, również przy policji. Nikt nie kiwnął palcem. Kierowcy ciężarówek też już wiedzą, że można.
Moja lista martwych przepisów powiększa się.