REKLAMA

Wyprzedzanie zakończone dachowaniem i tajemnica niewidocznego kierunkowskazu. Policja nie miała wątpliwości

Kierowca dachował po nieudanym wyprzedzaniu. Winę widzi w tym, że kierujący wyprzedzanym autem nie włączył kierunkowskazu. Formalna racja to nie wszystko.

Wyprzedzanie zakończone dachowaniem i tajemnica niewidocznego kierunkowskazu. Policja nie miała wątpliwości
REKLAMA

Ktoś w komentarzach wyraził opinię, żeby się pospieszyć z komentowaniem, bo film może zaraz zostać zdjęty na prośbę autora. Nie zdziwiłbym się, gdyby tak się stało. Do wzbogacającej wewnętrznie dyskusji na temat rozmieszczenia żarówek w tylnych lampach raczej nie dojdzie. Większość oglądających dostrzega to samo. Wykonany przez nagrywającego manewr był niepotrzebny, nieuzasadniony i prawie bez znaczenia jest to, czy kierunkowskaz w wyprzedzanym pojeździe był włączony.

REKLAMA

Wyprzedzanie skręcającego auta

Film nie jest najlepszej jakości, dlatego trudno jest wypowiadać się na temat tego, czy w wyprzedzanym pojeździe włączono kierunkowskaz. Prawdopodobnie nie był, ale zastanawiająca jest postawa nagrywającego. Na filmie widzimy manewr wyprzedzania, który zakończył się dachowaniem.

Przed nagrywającym jechały dwa pojazdy. Jedno skręciło w lewo. Drugi, jadący za nim, zwolnił. Nagrywający postanowił wyprzedzić auto, które zwolniło. W momencie wykonywania manewru to auto również zaczęło skręcać w lewo, w to samo miejsce, w które skręcił poprzedni samochód. Nagrywający dachował, w wyniku próby uniknięcia wypadku.

Jak sam pisze, nikomu nic się nie stało. Policja chciała uznać za winnego nagrywającego, gdyż wyprzedzane auto miało mieć włączony kierunkowskaz. Zdaniem autora nagrania widoczne było światło stop, a nie kierunkowskazu. Co stara się nawet zobrazować na filmie.

Kto jest winny w tej sytuacji?

Sprawa trafi do sądu, ponieważ wyprzedzana uważa, że miała włączony kierunkowskaz. Autor twierdzi, że tak nie było, ale nie przekonał do tej wersji policjantów obecnych na miejscu.

Gdyby to były zakłady i było coś do wygrania, to postawiłbym na to, że faktycznie kierunkowskaz nie był włączony. W takiej sytuacji autor nagrania mógłby zostać uznany za niewinnego. Wyprzedzana, jadąca Hondą, wykonała manewr skrętu nie sygnalizując go. Tylko co z tego?

Na nagrywającym zemścił się jego styl jazdy. Wyobraźcie sobie tę sytuację drogową. Dwa auta przed wami zwalniają, jedno skręca w lewo, a drugie, zamiast przyspieszyć, bo ma już wolną drogę, dalej jedzie powoli, a wręcz ciągle zwalnia. Widać nawet, że ciągle hamuje, przecież autor nagrania sam pisze, że świeciły się światła stop. Dość naturalnym wydaje się założenie, że kierująca Hondą nie zamierzała stać na środku drogi bez powodu. Przyspieszać też nie zamierzała. To co zamierzała? Skręcić, czy dać się wyprzedzić?

Obowiązki wyprzedzającego (art. 24 prawa o ruchu drogowym):

Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy:
ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu; kierujący, jadący za nim, nie rozpoczął wyprzedzania; kierujący, jadący przed nim na tym samym pasie ruchu, nie zasygnalizował zamiaru wyprzedzania innego pojazdu, zmiany kierunku jazdy lub zmiany pasa ruchu.

Mimo tego, że zachowanie Hondy nie wskazywało, by miała kontynuować jazdę prosto, autor nagrania zdecydował się ją wyprzedzić. Dlaczego? Bo akurat była okazja. A okazją było to, że ktoś jechał wolniej. Nie zrobił tego w sposób bezpieczny i nie dając sobie marginesu na błąd. Mógł również zwolnić i wyprzedzić Hondę z mniejszą prędkością. Wtedy może byłaby szansa na zorientowanie się, dlaczego to auto mimo wolnej drogi ciągle hamuje. Może kierująca zauważyła coś niebezpiecznego na drodze? Może to pies, wydra, kuna, łasica, rozerwana opona blokowała drogę? Nieważne, lepiej ją machnąć "na raz", bo była okazja.

W sądzie może być ciekawie

Nawet wierzę w to, że Honda nie miała włączonego kierunkowskazu. Po co inaczej autor nagrania by je publikował. YouTubem w sądzie nic nie ugra, ale również bez okazywania filmu ma szansę w polskim sądzie, bo polskie sądy potrafią mieć różne ciekawe opinie w sprawie wyprzedzania. Widzieliśmy już wyroki, w których za winne uznawano osoby, które zupełnie prawidłowo skręcało w lewo. Ich pech polegał na tym, że były wyprzedzane. Zdaniem niektórych sędziów powinni byli się upewnić, że ktoś ich nie wyprzedza, nawet jeśli było to w tym miejscu niedozwolone. Może ta sędziowska fantazja przełoży się na korzystny wyrok dla nagrywającego. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że formalnie jest czysty. Tylko trochę na bakier z drogową logiką.

Trudny manewr wyprzedzania i sądowe wyroki:

REKLAMA

Zdjęcie: Stop Cham

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA