REKLAMA

Rowerzysta był centymetry od śmierci. Ważne, że na mapie liczba dróg dla rowerów się zgadza

Droga rowerowa w Częstochowie to niebezpieczna kpina z bezpieczeństwa. Na szczęście kierująca autobusem miejskim wykazała się refleksem i uratowała życie rowerzysty.

rowerzysta w częstochowie
REKLAMA
REKLAMA

„Osoby o słabych nerwach proszone są o nieoglądanie tego filmu! Zobaczcie, jak blisko było nieszczęścia z winy rowerzysty. Na szczęście nikomu nic się nie stało, bo za kierownicą autobusu była Pani Agnieszka. A umiejętności naszych kierowców, takich jak ona, w połączeniu z nowoczesnym taborem, którym wozimy częstochowskich pasażerów, mogą uratować czyjeś życie. Jak się okazuje, także innych uczestników ruchu. Publikujemy ku przestrodze, z apelem o stosowanie zasady ograniczonego zaufania wobec wszystkich na drodze i wokół niej" – głosi opis filmu opublikowanego przez MPK w Częstochowie. Ten opis jest trochę oburzający.

Zdarzenie w Częstochowie. Kto zawinił: rowerzysta czy droga rowerowa?

Tak naprawdę to ciąg pieszo-rowerowy, czyli trasa mieszana. Jest absolutnie fatalna. Wszystko, co można zrobić w takim wypadku źle, jest źle. Dziury? Są. Jest wąsko? Jest. W dodatku ciąg nie jest w żaden sposób oddzielony od ruchliwej jedni. Wygląda tak, jakby ktoś za wszelką cenę chciał podreperować „prorowerowe” statystyki miasta i dopisać kolejną trasę, mimo że jest niebezpieczna.

Czy rowerzysta rzeczywiście był winien? W jakimś stopniu na pewno, ale droga rowerowa też miała na tę sytuację ogromny, a może i kluczowy wpływ. Swoją drogą, wyobraźcie sobie jechać po niej z dzieckiem. Tragedia gwarantowana.

Dobrze, że kierująca autobusem zareagowała właściwie

Jak pani Agnieszka, jeżdżąca autobusem od pięciu lat, powiedziała w rozmowie z portalem TVN24.pl, obserwowała rowerzystę z daleka i widziała, że jedzie coraz bliżej krawężnika. Była przygotowana na manewr omijania, choć musiała uważać, by nie zderzyć się z innymi samochodami. „Dla kierowcy to zawsze trudny wybór: potrącić jedna osobę, czy doprowadzić do kolizji z wieloma kierowcami” – mówi. W lusterku widziała, że zbliża się do niej ciężarówka. Na szczęście była na tyle daleko, że manewr się powiódł. Po wszystkim pani Agnieszka zatrzymała się, sprawdziła, czy nikomu z jej pasażerów nic się nie stało (manewr był w końcu dość gwałtowny) i chciała pomóc rowerzyście. Ten jednak odjechał, co oznacza, że nie stało mu się nic groźnego.

REKLAMA

Nie ma wątpliwości, że do tragedii w Częstochowie zabrakło tu centymetrów. Co najmniej dwie osoby musiały być tego dnia zdrowo przerażone. Ta droga rowerowa powinna zostać co najmniej lepiej oddzielona od jezdni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA