Toyota może stworzyć mini supersamochód. Będzie miał litrowy silnik i przypomni o czasach MR2
Toyota pracuje nad modelem, który może mieć litrowy silnik i masę na poziomie jednej tony. Będzie wyglądał jak koncept Sports EV – czyli jak supersamochód, tyle że nieduży.

Dawno nie widziałem tak urodziwego prototypu. Pokazany w połowie grudnia 2021 roku koncept Sports EV Toyoty, został wymyślony rewelacyjnie. Mógłby mieć znaczek najbardziej utytułowanych producentów supersamochodów.
Toyota Sports EV wygląda jakby miała 800 koni
A nawet 900! Te linie, a zwłaszcza agresywny przód, prezentuje się… szybko. Ale to naprawdę mały samochód. I wcale nie będzie mocny, co nie znaczy, że to wada.
Jak donoszą zagraniczne media, o ile na temat Toyoty Sports EV marka milczy, o tyle o planach na zbudowanie niewielkiego, sportowego samochodu wciąż mówi się w biurach japońskiego koncernu. Mógłby wyglądać tak samo, jak Sports EV, tyle że… niekoniecznie byłby EV, czyli elektryczny. To trochę zaskakujące.
Model miałby powstać we współpracy z Suzuki i Daihatsu
Jak przystało na rasowy supersamochód, miałby silnik umieszczony centralnie. To sprawiłoby, że mógłby przypomnieć o starych, dobrych czasach także tym, którzy pamiętają o modelu MR2. Mówimy tu jednak nie o mocarnym V8 (jak w superaucie) ani nie o czterocylindrowym 1.8 czy 2.0 (jak w MR2), ale o motorze 1.0 turbo – jak przystało na obecne czasy.
Taki silnik mógłby rozwijać ok. 120 KM. Za jego opracowanie ma odpowiadać Suzuki, a jednostka mogłaby dostać układ typu mild hybrid, by poprawić parametry „eko” i obniżyć zużycie paliwa.
Taka Toyota ważyłaby naprawdę mało
120 KM nie zapowiada ognistych wrażeń, ale mówimy tu o aucie o masie ok. 1000 kg. To zawodnik wagi piórkowej, więc litr i 120 KM może w zupełności wystarczyć do zapewnienia przyjemności z jazdy. Wóz miałby mierzyć 4,2 metra (dla porównania, ostatnie MR2 mierzyło mniej niż 3,9 m) i mieć nieco ponad 1,20 m wysokości.
Czy trafi do Europy? Nie da się napisać tu nic innego niż „wątpię”. Szkoda, bo jeśli będzie przypominać Sports EV, chętnie bym się na niego pogapił.
Czytaj również: