samochody dostawcze

Co może się stać, gdy przewozimy niezabezpieczony ładunek? Wszystko, łącznie z upolowaniem przechodnia. Jak oszukać przeznaczenie?

Wiele lat po tym, jak Japończycy wymyślili Daihatsu Midget, Chińczycy wjeżdżają w ten sam segment z dostawczakiem o szerokości zaledwie 108 cm – o 18 cm więcej niż rower. Oto Wuling E10.

Dostawczy Nissan Townstar nie ma diesla. Powtarzam: dostawczy Nissan Townstar nie ma diesla.

Nie może być tak, że osobom o niskich dochodach nie zostanie obiecany tani dostęp do elektromobilności. Stąd pomysł na socjalistyczny motocykl elektryczny.

Wybierając Xbusa sam możesz zdecydować, czy wolisz wypoczywać, czy zarabiać. To może być elektryczny samochód dostawczy, ale da się zrobić z niego kampera. Jak dobrze postukać młotkiem to wyjdzie i Honda E.

Nie, nie chodzi mi wcale o to, czy będzie elektryczny. Chodzi mi to, na co zbieracie, o czym marzycie, do czego „aspirujecie” (co za straszne słowo w kontekście samochodu).

Trudno powstrzymać chichotanie, kiedy czyta się komunikat prasowy pt. „ZUPEŁNIE NOWY OPEL MOVANO”. 

Nie może być w końcu tak, że producenci produkują samochody dostawcze ot tak, bez większego wysiłku, a i tak spełniają europejskie normy emisji. 

Ten używany samochód elektryczny nie jest przeznaczony dla dzieci. Ma prawo poruszać się po drogach publicznych i jest prawdziwym testem elektromobilności.

Długa trasa? Tankujemy wodór. Krótka trasa? Wystarczy podłączyć się do gniazdka. Tak przynajmniej ma to wyglądać w teorii.