Szef Forda pojechał do Chin popaczeć co w trawie piszczy. Teraz sam popiskuje
CEO Forda został zapytany o teraźniejszość i przyszłość marki. Powiedział, co planuje, ale to jego słowa na temat Chin należy uznać za najbardziej przerażające.

Szefem Forda od 2020 roku jest Jim Farley. To człowiek związany z motoryzacją od dziecka. Swoją karierę budował w marce Lexus, ale ostatnie kilkanaście lat spędził w Fordzie. Był prezesem niebieskiego owalu w Europie, a także szefem ds. nowych technologii i strategii na świecie. To osoba obeznana w świecie motoryzacji, obdarzona krytycznym spojrzeniem na rzeczywistość. Udowodnił to, aż nadto chwaląc Xiaomi SU7.
Teraz pan Farley opowiedział o tym, co zobaczył podczas podróży do Chin. Jeździ tam regularnie doglądać radzą sobie najszybciej rozwijające się koncerny motoryzacyjne świata. Jego wnioski są alarmujące dla pozostałych graczy. Zdaniem prezesa stara gwardia jest w tyle i to na tyle daleko, że jej przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Nie jest dobrze.
Jim Farley wypowiedział się na temat status quo światowej motoryzacji podczas Aspen Ideas Festival. Jego zdaniem:
„Jesteśmy w globalnym wyścigu z Chinami i nie chodzi tylko o pojazdy elektryczne. Jeśli go przegramy, to Ford nie ma przyszłości”.
To bardzo mocne słowa, ale skąd takie wnioski?
Przypominam, że jest to relacja naocznego świadka - CEO odbył w ciągu ostatnich miesięcy kilka podróży do Chin, gdzie na własne oczy zobaczył, jak tamtejsi producenci samochodów wyprzedzają Zachód. „To najbardziej upokarzająca rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. Ten kraj nie potrafi sprzedawać samochodów w USA, ale i tak mnie zachwyca. Wszystko sprowadza się do ich procesów produkcji”.
Wypowiedzi prezesa nie kończą się na tym. Farley zauważa, że w rozwoju chińskich samochodów aktywny udział biorą tamtejsze koncerny związane z cyfrową sferą życia. Wsiadasz do auta, a wnętrze jest pełne technologii Xiaomi czy Huawei. Następnie zwraca uwagę, że Google czy Apple nie są zainteresowane taką ekspansją w motoryzację. Jego zdaniem taki stan rzeczy tylko powiększa przewagę Chin.
Jak Ford planuje poradzić sobie z tą sytuacją?
Farley mówi, że chce zbudować „Model T samochodów elektrycznych”. Ford nie będzie inwestował w skomplikowane SUV-y z napędem elektrycznym. Zamiast tego firma stawia na tani samochód EV. Zdaniem Farleya do tej pory amerykańskie koncerny budowały tanie samochody elektryczne tylko po to, aby zdobyć kredyty na produkcję pickupów. On chce to zmienić – zamierza dać ludziom dobre, proste rozwiązanie i równolegle rozwijać samochody elektryczne dla biznesu.
Z kolei w przypadku najpopularniejszych modeli z serii F stawia na hybrydy
Obecnie 25% nowych F-150 to hybrydy, a ten odsetek ma wzrosnąć. Podobno ludzi kusi fakt, że takiego hybrydowego Forda można zamienić w generator i zasilać nim dom przez tydzień – podobno to ważne w dobie rosnącego ryzyka kryzysu energetycznego. Wszystko ma być zrobione na amerykańskiej ziemi i tam produkowane. Oczywiście nie jest to możliwe w przypadku każdej części, ale Farley zrobi wszystko co w jego mocy, aby Ford nie przestał się liczyć w motoryzacji.