Szanse na ekstradycję Sebastian M. wzrosły. Sąd w Dubaju wydał wyrok
W Dubaju postanowiono nie skompromitować nas kompletnie. Jest poważny krok naprzód w sprawie Sebastiana M.
Wszyscy chyba wiedzą, kim jest Sebastian M., nawet bez podawania nazwiska. To imię już ponad rok przewija się w mediach, przy opisywaniu najgłośniejszej tragedii drogowej ostatnich lat.
Co zrobił Sebastian M.?
Za Sebastianem M. wydano list gończy za spowodowanie śmierci trzech osób, w tym dziecka, na autostradzie A1. Zarzuty opisano tak:
prowadząc samochód marki BMW, umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego, prowadził pojazd z nadmierną prędkością, wynoszącą co najmniej 253 km/h. Nie dostosował prędkości do warunków jazdy, nie zachował odpowiedniej, bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu Kia Proceed i dlatego uderzył w jego tył. Na skutek zderzenia auto marki Kia zjechało na pas awaryjny i uderzyło w bariery ochronne. Doszło do pożaru, samochód spłonął całkowicie, a śmierć poniosły trzy osoby, w tym małoletnie dziecko.
Do tego zdarzenia doszło we wrześniu 2023 r. Początkowo policja nie wzięła pod uwagę udziału BMW w tej sprawie, na szczęście pomogli użytkownicy internetu i nagranie. Sebastian M. szybko opuścił granice kraju i przebywa w Dubaju.
Wprawdzie szef MSZ, Radosław Sikorski próbował przekonywać nas za pośrednictwem portalu X, że wykonywane były już przełomowe kroki w tej sprawie, ale trudno było za nie uznać przekazanie kompletu dokumentów i rozmowę z przedstawicielem Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Dzisiejsza informacja przekazana przez Ministra Sprawiedliwości, Adama Bodnara świadczy jednak o prawdziwym postępie w sprawie.
Sąd w Dubaju zezwala na ekstradycję Sebastiana M.
Adam Bodnar podał za pośrednictwem portalu X dobrą informację w sprawie Sebastiana M.
W dniu 9 stycznia 2025 r. Sąd Apelacyjny w Dubaju stwierdził prawną dopuszczalność ekstradycji do Polski Sebastiana M. Jest on podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku samochodowego w połowie września 2023 r. na autostradzie A1.
Decyzja nie jest prawomocna. Strony mogą się odwołać w ciągu 30 dni, wtedy sprawa trafi do tamtejszego Sądu Najwyższego.
Jest nadzieja, że faktycznie dojdzie do tej ekstradycji, ale za to nie dojdzie do całkowitego ośmieszenia naszych instytucji. Najpierw nie zauważyły roli sprawcy na miejscu tragedii, potem pozwoliły mu wyjechać, a ich wysiłki dyplomatyczne trwają już kilkanaście miesięcy. „Prawna dopuszczalność" nie brzmi jak stuprocentowy sukces, ale w końcu jest to jakieś wydarzenie formalne, a nie tylko medialne.