Zrzucili z lawety auto za 18 mln zł. RUF nie pofrunął
Odnowiony RUF CTR spadł z ciężarówki. To przykład szczęścia w nieszczęściu.

Miłośnicy klasycznej motoryzacji dostają gęsiej skórki, gdy słyszą „RUF”. Legendarny CTR Yellowbird z lat 80. miał jedno zadanie – być szybszym niż Ferrari F40. Udało się, samochód osiągnął 343 km/h, a przez nakład ograniczony do 29 egzemplarzy, był jeszcze bardziej pożądany niż włoska piękność. Taki unikat może wywoływać emocje. Przekonał się o tym kierowca firmy przewozowej w Stanach Zjednoczonych.
RUF CTR Yellowbird spadł z ciężarówki
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie przedstawiające czarnego RUF-a CTR Yellowbird, który opiera się o przyczepę. Okazało się, że samochód widoczny na nagraniu – prawdopodobnie z San Francisco – stoczył się z górnej części lawety, a następnie spadł i zahaczył o najazdy. RUF zatrzymał się pod kątem mniej więcej 45 stopni i oparł o asfalt swoim zderzakiem.
Wewnątrz znajduje się mężczyzna, który odpowiadał za bezpieczne zjazd z lawety. Nie wiadomo, jaki był dokładny przebieg tego zdarzenia, ale sądząc po opisie filmu, kierowca zapomniał zabezpieczyć pojazd przed stoczeniem. Oczywiście swoją cegiełkę mogła dołożyć adrenalina. Widać, że mężczyźnie puściły nerwy, ponieważ w pewnym momencie wykonał negatywny gest.
Samochód zdążył wrócić z Niemiec
Dobrze, że skończyło się tylko i wyłącznie na tych, i tak kosztownych uszkodzeniach. Gdyby cała sytuacja potoczyła się inaczej, RUF mógł spaść na bok, albo, co gorsza, obrócić się na dach. Pech chciał, że CTR Yellowbird zdążył wrócić z niemieckiej siedziby producenta po odnowieniu lakieru. Niestety samochód wart 5 mln dolarów (18,1 mln zł) nie dotarł do właściciela w idealnym stanie.
Siedzę z przyjacielem, kiedy dostaje telefon, że RUF Yellowbird jego klienta spadł z przyczepy. Facet właśnie odesłał samochód do niemieckiej siedziby RUF-a, aby pomalować go na czarno. Wraca do swojego domu w San Francisco, a kierowca zapomina zablokować opony i stało się to. Zgadnij, ile milionów był wart ten Yellowbird. To kolejny powód, aby korzystać z odpowiedniego ubezpieczenia – napisał John Clay Wolfe, który nakreślił całe zdarzenie.
Fot. @johnclaywolfeshow, Instagram
Więcej o podobnych sytuacjach przeczytasz tutaj: