REKLAMA

Pijany woźnica wpadł do rowu, ale ktoś wpadł jeszcze lepiej i przebił go promilami

Stereotyp pijanego woźnicy został potwierdzony i obalony jednocześnie. 7 promili we krwi miał kierowca Opla i nie miał nic wspólnego z koniem.

Pijany woźnica wpadł do rowu, ale ktoś wpadł jeszcze lepiej i przebił go promilami
REKLAMA

Powyżej ilu promili alkoholu powinno się kierowcę grzebać żywcem? Pytam dla kolegi. Kiedy pisałem o kierowcy, który prowadził samochód, a miał 6 promili we krwi, wydawało mi się, że to dużo. W policyjnym alkomacie podobno skończyła się wtedy skala. Policjanci z Łańcuta mogli nie mieć lepszego sprzętu, ale i tak udało się ustalić, że pewien kierowca miał 7 promili. Przebił woźnicę wpadającego do rowu.

REKLAMA

Pijany woźnica

W Kosinie jechał sobie woźnica, tak normalnie na wozie z koniem jechał. Zwierzęciu musiał ufać bezgranicznie, że samo lepiej poprowadzi wóz niż on. On akurat miał w sobie alkoholu na 2 promile, co stwierdziła policja. 58-letni mieszkaniec Markowa spadł z wozu, do rowu. Dlatego badała go policja, a z rowu wydobywał go zespół pogotowia ratunkowego. Koń był faktycznie dość zmyślny, bo sam wrócił do domu.

Zdjęcie nie przedstawia pijanego woźnicy. Źródło: podkarpacka policja

Tyle zaufania do swoich koni nie miał kierowca Opla w Rakszawie, który również znalazł się w przydrożnym rowie. Słusznie nie zaufał mechanicznym koniom, bo te zawiodły go wstrętnie. Choć część winy można przerzucić na kierowcę, który miał 7 promili alkoholu we krwi. To udało się stwierdzić dopiero w szpitalu, gdyż tam trafił zamroczony mężczyzna. Nie będzie niespodzianką to, że okazało się, iż ten 63-latek nie miał prawa jazdy, ale miał za to orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Opel nie miał ważnych badań technicznych, co w zasadzie powinno być już oczywiste.

Konsekwencje wpadania do rowu

Obu panów spotkają odmienne konsekwencje. Człowieczyna z Opla odpowie za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości i złamanie sądowego zakazu. Nie będę tu pisał, ile lat więzienia za to grozi, bo nie ma to sensu. Sąd zapewne orzeknie kolejny zakaz i ten pan będzie dalej sobie jeździł, olewając zakazy. Taki jest pijacki sport narodowy, jeżdżenie po pijaku bez uprawnień, ale z aktywnymi zakazami.

Wobec woźnicy wszczęto postępowanie wyjaśniające w sprawie o wykroczenie. Nie ma takiej potrzeby, ja mogę zdalnie i zaocznie wszystko wyjaśnić. Nawalił się i jechał, koniec sprawy. Kluczowe mogą okazać się zeznania konia, bo woźnicy nie przyłapano na gorącym uczynku. Koń był w domu, a on w rowie, leżenie w rowie nie jest zakazane.

Pijany woźnica, lekarz, prawnik, piekarz

Nie ma w tym nic dziwnego, że akurat woźnica był narąbany. Polacy są pijani w domu, w pracy, w samochodach, na rowerach, na zwierzętach, nie ma więc nic dziwnego, że są też upodleni, gdy siedzą na wozie za zwierzęciem.

Sposobem na pijanych kierowców jest ograniczenie spożycia alkoholu w społeczeństwie, ale oczywiście możemy udawać, że akcje typu "trzeźwy poranek" to rzeczywista walka z kreaturami z 7 promilami we krwi, wpadającymi do rowów.

Czytaj dalej:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-05T15:03:38+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T14:58:51+02:00
Aktualizacja: 2025-06-04T13:56:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-03T19:24:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-03T15:11:44+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA