Nowe Mercedesy klasy C oraz GLC będą inne. Producent nie zważa na miliony euro
Niektórzy twierdzą, że samochody elektryczne, to samochody popsute od początku, bo nie da się nimi daleko pojechać na jednym ładowaniu. Mercedes w nadchodzącej klasie C i GLC chce udowodnić malkontentom, że będzie można nimi zajechać na koniec świata.
Istnieje pewien fetysz zasięgu, który urasta w oczach ludzi do fundamentalnego problemu z samochodami elektrycznymi. Ludzie, którzy najczęściej się do niego odwołują, twierdzą, że dziennie robią po kilkaset kilometrów i nie mają czasu przystanąć na 30 minut, żeby uzupełnić zasięg. Mam dziwne podejrzenie, że większość z nich co najwyżej pokonuje dystans na trasie dom, placówka oświatowa, praca, placówka oświatowa dom i robi może ze 30-40 km. Nie przeszkadza im to mówić, że samochód, który na strzał nie robi 500 km, to złom. Czytam później pod moimi tekstami, że nikt nie kupi samochodu, który jest popsuty już na starcie.
Z drugiej strony nie możemy się czarować - samochody elektryczne z powodu wycofywania systemu dopłat przestają się sprzedawać jak ciepłe bułeczki. Powiem więcej - niektóre modele tak bardzo nie trafiły z ceną, że jak wejdziecie zapytać do salonu o możliwość skorzystania z toalety, to przy okazji dostaniecie 200 tys. zł rabatu na BMW iX czy Mercedesa EQS. A przecież nawet nie chcieliście o takie rzeczy pytać. Nie zważając na takie przeszkody i słabnącą sprzedaż elektrycznych modeli w Chinach, Mercedes postanowił kontynuować prace nad elektrycznymi wersjami swoich dwóch hitowych modeli.
Mercedes klasy C i Mercedes GLC już za dwa lata będą dostępne w wersji elektrycznej.
W 2026 r. przewidziany jest lifting obecnego Mercedesa klasy C, a wraz z nim świat ma zobaczyć elektryczną Klasę C i elektrycznego GLC - najlepiej sprzedający się model marki. Powstaną na zupełnie nowej platformie MB.EA.
Zasięg ma wynosić nawet 700-800 km, a wszystko to za sprawą niskiego zużycia prądu i właściwości aerodynamicznych. Co ciekawe - Mercedes zdecydował się na równoległe rozwijanie różnych platform, bo z oferty wcale nie znikną wersje spalinowe. Sprzedają się zbyt dobrze, żeby je ruszać, więc nowe modele zadebiutują obok klasycznych. Jeszcze niedawno Mercedes zapowiadał, że szybko przejdzie na pełną elektromobilność, ale jak mawiał klasyk - rynek to zweryfikował. Najnowsza strategia to utrzymywanie spalinowych modeli tak długo, jak będzie to możliwe.
W gruncie rzeczy elektryczne modele będą wyglądać podobnie, ale będziecie w stanie rozróżnić je po długości zwisu z przodu i z tyłu, a w Polsce również po kolorze rejestracji.
Szlak przetrze elektryczny Mercedes CLA, który zadebiutuje już w przyszłym roku. Będzie to pierwszy pokaz możliwości nowej platformy, wtedy też dowiemy się, czy udało się dotrzymać obietnic dotyczących zasięgu w mniejszym modelu. Jeżeli tak, to będziemy spokojni o zasięg elektrycznej klasy C.
Więcej o Mercedesach przeczytasz w: