REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Skok przez most zwodzony w prawdziwym życiu wygląda o tak

Staranowanie samochodem szlabanu i skok przez podnoszący się most zwodzony. To nie film akcji, to tylko niedziela w Rybinie na Żuławach.

15.03.2022
16:57
most zwodzony skok
REKLAMA
REKLAMA

„Jak by to było, gdyby przez to przejechać i skoczyć…”. Tego typu myśli nawiedzają mnie w dwóch sytuacjach. Po pierwsze, gdy mijam autotransporter, czyli tzw. lorę. Po drugie – gdy widzę podnoszący się most zwodzony. Ta druga sytuacja zdarza się rzadziej, bo w mojej okolicy nie ma wielu tego typu konstrukcji.

Jak na razie, udaje mi się zachować resztki rozsądku i instynktu samozachowawczego. Pragnienia latania samochodem realizuję oglądając filmy i grając w gry komputerowe. Ale niektórym to widocznie nie wystarcza. Jedni skaczą przez ronda. Inni wybierają okoliczny most zwodzony.

Tak zrobiła bohaterka zdarzenia w Rybinie na Żuławach

Wszystko nagrał przypadkowy turysta. Zwykły film pokazujący podnoszenie się zwodzonego mostu nagle zmienił się w małe kino akcji. Najpierw słychać rozpaczliwy klakson. Kto trąbił? Prawdopodobnie inny kierowca, który widział, co się święci i chciał ostrzec jakoś kobietę. Nie powstrzymało jej to jednak przed staranowaniem szlabanu chroniącego wjazd na most podczas jego podnoszenia. Jechała dalej. Nie słychać żadnego hamowania, więc to raczej nie było przypadkowe zagapienie się. Chwilę później wóz wzbija się już w powietrze, bo przeprawa podniosła się już na półtora metra. Lot nie był może tak długi ani tak spektakularny, jak w filmach, ale i tak przyznałbym za niego sporo punktów w kategorii „styl”.

most zwodzony skok
Tutaj wszystko się zaczęło.

Lądowanie mogło być twarde. I bez telemarku

„Nie wiadomo, czy kobieta odniosła jakieś obrażenia” – napisano na stronie Gospodarkamorska.pl, która opisała całą sytuację. Po takim locie może uskarżać się np. na ból pleców.

Główne pytanie, jakie przychodzi na myśl, brzmi: DLACZEGO? Dlaczego doszło do całej tej sytuacji? Gdyby chodziło o zagapienie się przy szlabanie, to i tak byłby dziwny wypadek (bo trudno nie zauważyć szlabanu zamykającego się przed maską), ale jeszcze pokiwałbym głową z dozą zrozumienia. Ale tutaj, skoro kobieta kierująca samochodem celowo dodawała gazu, by zdążyć i przefrunąć, w grę mogły wchodzić tylko dwie rzeczy.

REKLAMA

Pierwszą jest ekstremalny pośpiech. Prowadząca auto naprawdę musiała być gdzieś na czas i nie mogła pozwolić sobie na czekanie przed przeprawą. Chyba musiało chodzić o czyjeś życie… skoro zaryzykowała własne. Drugą jest chęć sprawdzenia tego, o czym pisałem na początku tekstu. Która z hipotez jest prawdziwa? Pewnie się nie dowiemy… ale nie róbcie tego w domu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA