REKLAMA

Nie dacie rady zamknąć dla aut mostu w stolicy. Budapeszt: potrzymaj mi gulasz i patrz

Sławny most łańcuchowy po remoncie trwającym od 2021 r. zostanie zamknięty dla samochodów prywatnych. Będzie to faza testowa, która potrwa do lata 2023 r. i wtedy mieszkańcy mają zdecydować co dalej.

Ważny most w stolicy zostanie zamknięty dla aut. Łączy Budę i Peszt
REKLAMA
REKLAMA

Most łańcuchowy to najstarsza przeprawa przez Dunaj w Budapeszcie. Oddano go do użytku w 1849 r. i jest to jeden z kilkunastu mostów w stolicy Węgier, ale przez swój wiek, majestatyczny wygląd i centralne umiejscowienie – to ten specjalny. Można go porównać z mostem Poniatowskiego w Warszawie albo z mostem Grunwaldzkim w Krakowie. Od 2021 r. most w Budapeszcie był w remoncie, a teraz zostanie otwarty – ale nie dla prywatnych samochodów.

Przy okazji zrobiono fotkę na wzór słynnego zdjęcia „ile kto zajmuje miejsca

Z lewej mamy 60 osób w 46 samochodach, pośrodku 60 osób w autobusie, a z prawej 60 osób na rowerach. W oczywisty sposób kierowcy samochodów zajmują najwięcej miejsca na tym wąskim moście, bo się nawet na nim wszyscy jednocześnie nie mieszczą. Zwłaszcza że most ma tylko 1 pas w jedną stronę. Zdecydowano, że w ramach fazy testowej po remoncie na most wjadą tylko:

  • autobusy
  • taksówki
  • motocykle
  • rowery

Autobusy to rozumiem, nie mam wątpliwości. Taksówki - nie bardzo, przewóz ludzi taksówkami jest bardzo nieefektywny energetycznie. Taksówka to rodzaj krótkoterminowej limuzyny do wynajęcia, gdzie 1 człowiek wiezie 1-2 osoby. Nie ma żadnego powodu, żeby taksówki miały przywileje. Potem motocykle, to też zrozumiałe i na końcu rowery, których na ten most absolutnie bym nie wpuszczał. Podobnie jak, oczywiście, samochodów prywatnych.

Widać wyraźnie, że ten most jest za wąski, żeby odseparować ruch rowerowy od zmotoryzowanego

Zatem do normy będzie należeć sytuacja, że autobus wiozący 40-60 osób będzie musiał wlec się za rowerzystą. Czyli znowu transport prywatny będzie uprzywilejowany względem transportu kolektywnego. Chyba, że most zrobi się jednokierunkowy dla samochodów i motocykli z dwukierunkową drogą rowerową – ale to nadal bez sensu, bo drogi rowerowe są sezonowe, a autobus jeździ cały rok. Zatem plan budapesztański z wyłączeniem mostu dla samochodów prywatnych jest bardzo dobry, ale zupełnie niepotrzebny z koncepcją wpuszczania prywatnych rowerów. To byłby mój koszmar, musieć jechać po tym moście na rowerze i czuć za sobą sapanie wściekłego autobusu. Wolałbym już być w tym autobusie.

Ciekawe czym zakończy się faza testowa

Może mieszkańcom spodoba się takie rozwiązanie? Może będą woleli móc szybciej przejechać na drugą stronę mostu autobusem niż stać w nim w korku w samochodzie? Nie można tego wykluczyć. Oczywiście w tym celu miasto musi zapewnić dostatecznie częste połączenia autobusowe, tak żeby bardziej opłacało się (czasowo) pojechać autobusem niż samochodem. To zdjęcie pokazujące ile kto zajmuje miejsca, jest zresztą zupełnie idiotyczne, bo kto jako mieszkaniec miasta rozważa je pod względem powierzchni? Kluczowym i absolutnie decydującym czynnikiem transportowym jest czas. Pojedziemy tym środkiem transportu, który dojedzie najszybciej. Nigdy nie rozważałem tego, że stacja metra zajmuje więcej miejsca niż droga rowerowa. Metro jedzie najszybciej – to nim jadę. Jeśli szybciej będzie autobusem niż samochodem – pojadę autobusem. Dlatego to nieważne, ile miejsca kto zajmuje, tylko czy taka zmiana na tym moście przyspieszy przejazd nim. Owszem, przyspieszy, pod warunkiem że nie wpuści się na niego rowerzystów. W przeciwnym razie wszyscy będą jechali z prędkością roweru.

REKLAMA

W Warszawie tymczasem budujemy kładkę pieszo-rowerową

Mam nadzieję, że po jej oddaniu najbardziej nieprzyjazny rowerzystom most w Warszawie – most Poniatowskiego - zostanie całkowicie zamknięty dla ruchu rowerowego, a samochody prywatne dostaną zakaz wjazdu na niego w godzinach szczytu. Wszystko po to, żeby dawało się nim przejechać jak najszybciej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA