Kierowcy aut elektrycznych żyją ze sobą lepiej niż kierowcy spaliniaków. To takie niepolskie
Fascynuje mnie jak nowa rzeczywistość, kreowana przez elektromobilność, wpływa na ludzi. Ostatni raz jeździłem dłużej autem elektrycznym w zeszłym roku i kiepsko wspominam interakcje „na ładowarkach”, ale kierowcy aut elektrycznych są bardzo postępowi i od tamtego czasu wiele się zmieniło na lepsze.

Kierowcy pojazdów elektrycznych w Polsce to nowy gatunek, który z każdym dniem rośnie w siłę wraz z popularyzacją aut zasilanych przez prąd. Ta grupa społeczna (jeśli można tak w ogóle powiedzieć) ma przed sobą pewne zadania, których inni kierowcy nie mają. Mianowicie, jako pionierzy, właściciele aut elektrycznych są w pewnym sensie twórcami savoir-vivre dotyczącego jazdy elektrykami.
Największą nowością są ładowarki. Przez wiele dekad wszyscy korzystali ze stacji benzynowych i wyrobiła się wokół tego pewna kultura, grupa obyczajów. Na przykład taki obyczaj, że najpierw się tankuje, a potem płaci w środku, gdy nastepny w kolejce do tankowania czeka na zewnatrz oraz to, że prawie każda stacja serwuje hot-dogi. To element polskiej kultury użytkowania samochodów.
Kierowcy aut elektrycznych zmieniają obyczaje na następne dekady
Teraz ulega to zmianie. Z jakiegoś powodu stacje benzynowe dość skutecznie bronią się przed instalowaniem ładowarek, a więc punkty do uzupełniania energii w autach elektrycznych tworzą osobną infrastrukturę, a wraz z nią użytkownicy tworzą nowe obyczaje. Obserwuję to od dawna, co jakiś czas dołączając do tego grona przy okazji testowania różnych pojazdów i w końcu, w 2023 r. przyszedł czas, żeby się pokłonić przed tą nową kulturą motoryzacyjną i przyznać, że ewolucja obyczajów związanych z użytkowaniem elektryków postępuje bardzo szybko i w bardzo dobrym kierunku. Skąd to wiem?

Przede wszystkim zauważyłem, że kierowcy bateriowozów nauczyli się parkować przy ładowarkach. Kiedyś były one zwykle puste - nie było problemu, ale w zeszłym roku zaczęło robić się tłoczno. Niestety miało to przełożenie na to, co się dzieje przy „wodopojach". Ludzie korzystali z nich bardzo egoistycznie - panowała atmosfera „z drogi biedaki, ja tu ładuję swój elektryczny drogi pojazd”. Widziałem, jak jeden elektryk zajmuje trzy miejsca parkingowe przy ładowarce, widziałem skwaszone miny - nie było miło.
To się zmieniło. W 2023 r. zauważam, że kierowcy dużo lepiej parkują przy ładowarkach oraz zaczęli częściej myśleć o sobie nawzajem. Do napisania tego tekstu skłonił mnie widok powyższej tarczy wsadzonej za szybę elektrycznego Volkswagena. Samochód był równiutko zaparkowany w slocie wyznaczonym przez operatora łatowarki. Za szybą widniała informacja od kierowcy o tym, kiedy wróci, wraz z podanym numerem telefonu. Wow, po prostu chapeu bas. Kłaniam się nisko przed pomysłodawcami tej tarczy oraz przed otwartością kierowcy, że podał swój nr telefonu. Podobne tarcze-zegary od lat kładą za szyby użytkownicy parkingów w wielu krajach. Ta analogowa forma faktycznie działa i świetnie sprawdza się również w przypadku nowego, cyfrowego świata aut elektrycznych.
Pewnie zastanawiacie się, czy kierowca faktycznie odebrał auto o podanej godzinie. Uspokajam - odebrał o czasie.
Pomarańczowa tarcza- zegar jest świetna i pokazuje, że kierowcy elektryków potrafią współżyć ze sobą tak, żeby ułatwiać sobie życie nawzajem. Trzeba przyznać, że bardzo szybko się tego nauczyli. Co? Polacy współżyją ze sobą, bez podkładania sobie świń? Wygląda na to, że tak i do tego robią to z klasą. Oby tak dalej!
Czytaj dalej: