Czy Lexus UX jest komuś potrzebny?
Ostatnio każdy kolejny miesiąc przynosi premierę w segmencie małych SUV-ów premium. Lexus nie może być gorszy i też przedstawił nowy model tej klasy. Tylko kto go kupi?
Lista nowych modeli, które zostaną po raz pierwszy pokazane podczas salonu w Genewie rośnie. Do kolejki dołączył właśnie Lexus, który odsłonił płachty z modelu UX. Nawet przed premierą, nie znając szczegółów można było w ciemno obstawiać: to będzie mały SUV.
W końcu ostatnie miesiące przyniosły wysyp nowych modeli tego typu. Powitaliśmy Volvo XC40, BMW X2, pojawił się nawet pierwszy taki Jaguar w historii, czyli E-Pace. Od jakiegoś czasu na rynku walczą już także Audi, Mercedes i Infiniti. Wychodzi na to, że tylko Lexusowi brakuje małego SUV-a. Aż do teraz.
Lexus UX - co o nim wiemy?
Nie znamy jeszcze zbyt wielu szczegółów dotyczących UX-a. Można się jednak domyślać, że będzie dostępny z silnikiem benzynowym i hybrydą. Pytanie tylko, czy Lexus zastosuje tam mocniejsze jednostki, znane na przykład z modelu NX, czy słabsze, które pracują w Toyocie CH-R.
Z zewnątrz UX będzie dość agresywnie stylizowany, z wieloma przetłoczeniami i gigantycznym grillem. Z tyłu zagości najmodniejsza ostatnio listwa świetlna biegnąca przez całą szerokość nadwozia.
Po co Lexusowi kolejny SUV? To proste – w obecnych czasach posiadanie takiego modelu w ofercie to konieczność. Sprzedaż Lexusa na Starym Kontynencie nadal wynosi ułamek tego, co sprzedają europejskie marki premium, ale widoczna jest silna tendencja wzrostowa. Odpowiadają za nią prawie wyłącznie SUV-y, z NX-em na czele. Mniejszy model jest potrzebny, co pokazała Toyota CH-R, która również dobrze sobie radzi w walce o klienta.
Sens posiadania SUV-a
A po co klientom taki model? Tutaj wątpliwości jest już więcej, ponieważ patrząc na sprawę chłodno, małe SUV-y mają niewiele sensu. Są mniej praktyczne, niż zwykłe kompakty, nieco gorzej się od nich prowadzą i więcej palą, a w dodatku są droższe. Co więcej, ze względu na swoje niewielkie wymiary, nie dają zbyt mocnego poczucia bycia „królem szosy”, którego wiele osób szuka w SUV-ach.
O zdolnościach off-roadowych nikt już nawet nie myśli. Nawet na krawężnikach większość takich samochodów może sobie nie radzić ze względu na olbrzymie felgi i niskoprofilowe opony. Ładne, ale zupełnie niepraktyczne.
W takich autach chodzi jednak o coś innego - o wstęp do krainy prestiżu. O ile na dużego SUV-a trzeba wydać jakieś 400 tysięcy, to nowy Lexus będzie prawdopodobnie dostępny już od około 120-130 tysięcy. Dodajmy do tego różne nowe, atrakcyjne formy finansowania. Nie można powiedzieć, by był to model dla każdego, ale na pewno stale rośnie grupa osób, które mogą sobie na coś takiego pozwolić.
Europa czeka na UX-a
O sprzedaż w Europie jestem spokojny. Lexus nie dogoni Audi ani BMW, ale pewnie za rok znowu zanotuje rekordowy wzrost. W Polsce zapewne też, choć akurat tutaj UX ma pewnego groźnego konkurenta. Chodzi o… Toyotę CH-R.
Z pewnych względów Toyota jest w Polsce postrzegana właściwie jako marka premium. Dla Polaków te samochody to produkty wysokiej jakości, których posiadanie wiąże się z większym prestiżem, niż w przypadku (przecież podobnych cenowo) Forda, Nissana czy Renault.
I dlatego część osób może wybrać tańszą Toyotę, zamiast droższego Lexusa. Wszystko zależy od tego, co UX będzie miał do zaoferowania.
PS Podobno miłośnicy starych Citroenów już nie mogą się doczekać kolejnych SUV-ów Lexusa. Pora na AX-a, BX-a i ZX-a!