Niby nie trzeba zmieniać tablic po zakupie, ale pewnie chętnie to zrobisz
Nie trzeba zmieniać tablic po zakupie, ale przecież nie będziesz jeździł po ........... na tablicach z .............
Spotkałem raz znajomego z Krakowa. Podjechał po mnie swoim samochodem. Patrzę na tablice, a tam tablica indywidualna z marką i modelem auta, w rodzaju K0 BMWG3. Pytam go, czy nie potrzebuje pomysłów jak wydać 1000 zł, bo za dwie stówy mogę mu to i owo podpowiedzieć. Westchnął tylko i odpowiedział, że nie był w stanie ścierpieć tablic tarnowskich, które wydałby mu jego fundusz leasingowy, mieszczący się właśnie w Tarnowie. Dlatego zainwestował w tablice indywidualne, po których nie widać miasta, a jedynie województwo.
Na przykład Ślązacy nie zechcą mieć tablic z Zagłębia
Wiadomo, że Śląsk i Zagłębie to zupełnie co innego. Różnią się wszystkim. Nie są w niczym podobne. Sugerowanie, że ktokolwiek ze Ślązaków może mieć cokolwiek wspólnego z kimś z Zagłębia to zbrodnia. Dlatego ktoś z Bytomia kupujący auto w Sosnowcu (przez pełnomocnika, bo przecież sam tam nie pojedzie, do tych goroli wstrętnych), nie zostawi sobie obrzydliwych tablic SO, tylko przerejestruje na SY, żeby było wiadomo, że jest stąd, a nie stamtąd. Jeszcze by go ktoś posądził o bycie zagłębiakiem. A przecież to tak bardzo totalnie co innego. Prawie jakby ktoś pomylił mieszkańców Łomży i Ciechanowa.
Podobnie nie wyobrażam sobie rdzennych mieszkańców Trójmiasta z tablicami GWE
Nieraz spotykałem się z przekonaniem, że kierowcy z Wejherowa jeżdżą wyjątkowo źle i przemieszczanie się na takich tablicach po Trójmieście to obciach. Sam wielokrotnie jeździłem autami na obcych tablicach po Warszawie – pominę nawet pojazdy testowe (SB, PO), ale i sam miałem Volvo na czarnych blachach KTI, Daihatsu Cuore na SZO (Żory) czy Cinquecento z tablicami RZ. W owym czasie nie było kar za nieprzerejestrowanie, więc oczywiście niczego nie przerejestrowywałem, lub robiłem to z wielkim opóźnieniem. Można powiedzieć, że korzystałem z możliwości pozostawienia starych tablic zanim to było modne.
Są jednak ludzie, którzy z nowymi przepisami wiążą konkretne plany
Nic nie jest groźniejsze na drodze niż stare BMW z tablicami z Pruszkowa. Wprawdzie mafia pruszkowska jeździła głównie Mercedesami (chyba że Wojciech K. ps. Kiełbacha, on jeździł Micrą K11 żeby „nie rzucać się w oczy”), ale i tak czarne BMW na tablicach WPR może siać na drodze przerażenie. Stąd wysyp postów tego rodzaju:
Powstaje więc pytanie: przerejestrujecie, żeby być „stąd” i żeby sąsiedzi nie wyzywali was od słoików, czy wręcz przeciwnie, macie na to tak samo wylane jak ja i słusznie uznajecie, że tablice na samochodzie nijak nie oznaczają, skąd ktoś naprawdę jest – a zresztą, co to za różnica, skąd się jest, póki się jest przyzwoitym człowiekiem.