REKLAMA

Za reflektory nie chcecie płacić, ale wycofanie z ruchu samochodu zimą to się marzy. Batalia trwa

W zimie mało jeżdżę, to może bym wtedy jakoś tak nie płacił za samochód? Kto tak myśli, ma powody do umiarkowanej radości. Czasowe wycofanie pojazdu z ruchu może zyskać całkiem nowy wymiar. Właśnie trwa dyskusja w Sejmie.

mycie samochodu zima
REKLAMA

Producenci samochodów nieustannie kombinują szukają sposobów, jak odpowiedzieć na potrzeby klientów i sprzedawać więcej i więcej. Żeby zaspokoić potrzeby klientów oczywiście. Jednym z tych chytrych planów jest subskrypcja wybranych elementów wyposażenia pojazdu. Nie kupujesz ich raz i na zawsze, tylko możesz "wypożyczyć", ponosząc miesięczną opłatę. W teorii ma działać to tak, płacisz tylko wtedy, kiedy potrzebujesz. Nie potrzebne ci najlepsze światła przez cały rok, ale może przez kilka ciemniejszych miesięcy jednak byś chętnie skorzystał? Przypadkiem wszystkie części masz już zamontowane w pojeździe, więc wystarczy, że ktoś tylko je włączy, może nawet bez twojej obecności w serwisie. Nie potrzebujesz, to prosisz o wyłączenie i przestajesz płacić. Oczywiście na dojście do tak pięknej teorii możemy zmarnować trochę brzydkiej praktyki, ale potencjał na czasowe wyłączanie funkcji jest. Na odblokowywanie tego wszystkiego "na lewo" jeszcze większy, ale ja akurat nie o tym. Za to o tym, że to budzi oburzenie. Jak to tak to, mieć coś i nie móc z tego skorzystać? Skandal i w ogóle. Nie można tak sobie czasowo wyłączyć klimatyzacji w drugim rzędzie, hańba.

REKLAMA

Tylko że w sprawie czasowego wycofywania samochodów z ruchu mamy zupełnie inne zdanie. Tu już niepłacenie za coś, czego się akurat nie używa, jest świetnym i genialnym pomysłem. A jak tego nie ma, to gwałcone są nasze prawa, czy coś. Wolność przede wszystkim.

Posłowie, przynajmniej niektórzy, zdają się wspierać ten drugi sposób myślenia. W Sejmie właśnie toczą się prace nad zwiększeniem możliwości czasowego wycofywania pojazdów z ruchu.

Jest średnio. Czasowe wycofanie pojazdu z ruchu jest możliwe na okres od 3 do 12 miesięcy. Nie można tego zrobić, jeśli nie upłynęły 3 lata od daty poprzedniego wycofania z ruchu. Nie można również przedłużyć tego okresu — tak pisałem 1,5 roku temu, gdy weszły nowe przepisy. Niestety nie dotyczy to wszystkich pojazdów i nie jest to wyrejestrowywanie na życzenie. Wyrejestrować czasowo samochód można tylko z powodu szkody istotnej lub uszkodzenia zasadniczych elementów nośnych konstrukcji pojazdu. Jest to czas na naprawę pojazdu. Można też czasowo wyrejestrowywać nieuszkodzone auta inne niż osobowe, o takie:

  • samochody ciężarowe i przyczepy o dopuszczalnej masie całkowitej od 3,5 t
  • ciągniki samochodowe
  • pojazdy specjalne
  • autobusy.

W Sejmie trwa debata nad powiększeniem tej puli, a propozycja nowego przepisu brzmi tak:

Cytując uzasadnienie pomysłu, takie podejście do sprawy wychodzi naprzeciw szerokim oczekiwaniom społecznym poprzez umożliwienie czasowego wycofania z ruchu dowolnego zarejestrowanego pojazdu. Nie wiem, jak duże jest to zapotrzebowanie, ale przyjmijmy, że spore. Dość ciekawy jest też dalszy ciąg uzasadnienia, w którym czytamy, że będą mogli w sposób pełniejszy realizować przysługujące im prawo własności. Nie wiedziałem, że płacenie składki OC ogranicza moje prawo do własności, ale człowiek uczy się całe życie. Wiadomo, o co tutaj chodzi, o składki OC.

Kampery, przyczepy, ale nie tylko one

Przywoływane są tu kampery i przyczepy kempingowe, z których nie korzysta się cały rok. Po cóż więc płacić przez 12 miesięcy, skoro pojazd się nie porusza. Właściciele kamperów raczej nie wypełniają definicji szerokich oczekiwań społecznych, więc na zmiany miałyby załapać się też samochody osobowe.

Cytowany przepis w praktyce umożliwiałby prawie dowolne wycofywanie samochodu z ruchu, bo poprzedni zostałby uchylony. Oczywiście w celu oszczędności. Na pewno wiele osób chętnie skorzystałoby z możliwości wyrejestrowania auta w zimie, bo zimą to oni nie jeżdżą. Ja akurat mam potrzebę odwrotną, zimą to ja jeżdżę, bo w złą pogodę nie ma kuszącej alternatywy dla samochodu. Poza tym uważam, że jeśli ktoś nie używa swojego podstawowego samochodu zimą, to w ogóle nie potrzebuje samochodu. Jeśli zaś posiada więcej aut, to chyba na OC go jednak stać. To są jednak szczegóły i myślenie populistyczno-komunistyczno-ludowe, ja wiem. Szczegółem za to nie jest sam pomysł, by wycofywać z ruchu pojazd, który nie jeździ. Większość samochodów jeździ tak mało, że właściwie moglibyśmy przejść na godziny system rejestracji pojazdów i na przykład płacić OC tylko za dwie godziny dziennie. Chętnych na pewno by nie zabrakło, w przeciwieństwie do płacenia za lepsze reflektory.

Nietrudno było przewidzieć, że ten plan nie spodobał się ubezpieczycielom. Nawet nie muszą sprowadzać sytuacji do absurdu, by uzasadnić swój punkt widzenia.

Mniejsza składka dzięki czasowemu wycofaniu pojazdu z ruchu

Wiadomo, mniejsza składka, mniejsze wpływy. Łatwo było zgadnąć, że ubezpieczyciele się nie ucieszą. Polska Izba Ubezpieczeń negatywnie oceniła propozycję zmiany. Widzą tu oczywiście problem finansowy, że za pomniejszone składki muszą gwarantować takie same kwoty odszkodowania. Nie są to argumenty jedyne.

Wskazują, że wycofanie pojazdu z ruchu nie powoduje całkowitego wyeliminowania ryzyka szkód. Ochrona ubezpieczeniem OC obejmuje także szkody związane z jego postojem, załadowywaniem, wsiadaniem i wysiadaniem. Ponadto istnieje ryzyko, że ludzie i tak będą tymi samochodami jeździć i nie powstrzyma ich nawet to, że musieliby zdać tablice rejestracyjne. Przecież zawsze można zamontować cudze.

Z autobusami i większymi pojazdami ma być inaczej, bo można zakładać, że są parkowane na terenach zamkniętych. Poza tym z doświadczeń ubezpieczycieli płynie nauka, że auta wycofywane z ruchu i tak potrafią dalej w nim uczestniczyć. Podjechać do lekarza trzeba, albo po prostu pada deszcz i nie chce się iść na przystanek.

Za dużo wolności

Nie wątpię, że z problemem pieniędzy jakoś udałoby sobie poradzić. Poważne wątpliwości mam jednak co do tego, czy ta wolność faktycznie nie wymknie się spod kontroli. Już teraz w miarę łatwo jest trafić na taksówkę zamawianą przez aplikację, której kierowca ma cudze prawo jazdy, a auto nie ma OC ani badań technicznych. Wycofanie pojazdu z ruchu i jeżdżenie na fałszywych tablicach tylko wzbogaci arsenał możliwych trików poszukiwaczy oszczędności.

Widzę tu za to doskonałe pole do popisu dla długoterminowego najmu samochodów, w którym w ramach stałej opłaty pokrywane jest ubezpieczenie. Jako menadżer takiej floty wycofywałbym z ruchu te pojazdy co chwila, na podstawie wskazań GPS. I tak nigdzie nie jeżdżą przy tych niskich limitach przebiegu. Twórczo rozwinąłbym pomysł, żeby płacić tylko za to, czego się faktycznie używa i tylko wtedy, gdy się tego używa.

O sprawie przypomniał serwis prawo.pl.

REKLAMA

Czytaj dalej:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-12T09:00:07+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T17:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T11:44:45+02:00
Aktualizacja: 2025-07-11T10:02:23+02:00
Aktualizacja: 2025-07-10T18:55:43+02:00
Aktualizacja: 2025-07-10T12:04:57+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T20:01:25+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T17:03:46+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T14:29:41+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA