Tesla spłonęła razem z kierowcą. Wolałbym o tym nie pisać
Nie jestem fanem tego własnego wpisu. Tesla spłonęła razem z kierowcą i trudno jest to pominąć.

Nie jestem entuzjastą pisania o śmierci, ale ludzie z niezrozumiałych dla mnie przyczyn ciągle chcą o niej czytać. Może lubią przy okazji podsycać swoje lęki przed elektrycznymi samochodami. 31-latek spłonął w Tesli w Niemczech. Nieśmiało tylko dodam, że spłonąć można także w spalinowym samochodzie.
Śmierć w Tesli
Niedługo po północy z soboty na niedzielę między miejscowościami Kaisersmoos i Breitenbrunn doszło do wypadku. 31-letni mężczyzna z nieznanych przyczyn zjechał na lewy pas i trafił w barierkę, po której prześlizgiwał się jeszcze 38 metrów, aż uderzył w słup energetyczny. Samochód marki Tesla spłonął. Bild.de podaje, iż mężczyzna zginął na miejscu.
Z innych relacji prasowy dowiadujemy się, że "samochód stał w płomieniach", a akcja gaśnicza trwała wiele godzin. Wiele godzin zapewne trwało pilnowanie zestawu akumulatorów, a nie samo gaszenie.
Jeśli ktoś się boi elektrycznych samochodów, to jest to dobra okazja, by dokarmić te lęki.
Żyjemy w cyrku
Szczerze wątpię, by ten mężczyzna zginął, bo wyjście uniemożliwił mu elektryczny samochód, choć wykluczyć tego nie można. W jednym ze źródeł czytam, że zginął na miejscu, w innym, że nie zdołał wydostać się z samochodu. Teoretycznie to się nie wyklucza, ale jednak to dość istotna różnica, czy w ogóle miał szansę się wydostać. Skala zniszczeń pokazana na zdjęciach wskazuje, że w każdym rodzaju samochodu można było przy takim uderzeniu zakończyć życie. Choć oczywiście, to że Tesla jest reklamowana jako wzór bezpieczeństwa, nie specjalnie koresponduje ze skutkiem tego zderzenia.
Żyjemy sobie w takim cyrku, gdzie pożar elektrycznego pojazdu to jeden z występów, nieszczęśliwe zakończony czyjąś śmiercią. Jak to w tego typu sprawach bywa, oprócz osób szukających potwierdzenia dla swoich obaw, przybędą i inne. Zaraz przybędą osoby, które będą twierdzić, że samochody elektryczne wcale nie palą się w taki sposób, tak obfitym ogniem. I może jeszcze podniosą, że auta hybrydowe powinny się palić jeszcze częściej, bo mają dwa rodzaje napędu. Zaczną wytykać też, że o pożarze samochodu spalinowego to byśmy nie napisali.
Oczywiście, że byśmy nie napisali, bo samochodów spalinowych jest więcej niż miliard, a elektryczne wciąż dopiero przedostają się do zbiorowej świadomości. Czasami znajomi pytają mnie, czy to prawda z tymi, elektrycznymi pojazdami, że tak łatwo się palą. Odpowiadam, że nie, ale po tym niemieckim wypadku, mogą już mi tak bardzo nie wierzyć.
Czytaj dalej: