REKLAMA

Pieniądze to nie wszystko. Samochody elektryczne są tańsze? Co z tego?

Albo wtedy, jak szef Volkswagena mówi, że kilku jego produktów nie opłaca się kupować, ale i tak nie ma to większego znaczenia.

id.4 opłacalność
REKLAMA
REKLAMA

Jakże się cieszę, że znowu przypadło mi w udziale napisać coś o samochodach elektrycznych. Dla wielu fanów elektromobilności będzie to niepowtarzalna okazja, żeby znowu nic nie zrozumieć. Tym razem mam zacne towarzystwo. Szef Volkswagena - Herbert Diess opublikował tabelkę, z której ma wynikać, że kupowanie samochodów spalinowych grupy VAG, więc i Volkswagena też, nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia. Elektryczne auta mają wychodzić taniej, dużo taniej.

Na to, zasłużony w opisywaniu elektrycznej rzeczywistości portal Electrek, wziął napisał był, że Volkswagen uważa swoich klientów za idiotów. Skoro Herbert Diess im wyraźnie pokazał, że się to nie opłaca, a oni wciąż kupują spalinowe samochody, to jak można wysnuć inny wniosek? Otóż można. I ja, jako niestrudzony propagator elektromobilności, chwilowo bez własnego podcastu i programu telewizyjnego na ten temat, no i bez branżowych nagród też jeszcze, go wysnuję. Tylko chwila, o tabelce powiem.

Pinionszki

Uwielbiam ten argument, że coś się bardziej opłaca. Dłubu, dłubu w Excelu i pach, wynik, ten samochód opłaca się najbardziej. A ludzie, puści jak kieszenie emeryta po wyjściu za apteki, wciąż kupują jakieś inne pojazdy, niż te, które wygrały w tabelce. Jak to możliwe?

linked in herbert diess

Wielu czytelnikom się wydaje, że ludzie chcą czytać testy samochodów, w których zmierzono każdy centymetr ich powierzchni, porównano wszystkie fotele w danym segmencie, w ogóle zrobiono porównanie wszystkiego ze wszystkim, przypisano wagi punktowe, wartości i na koniec wyskakuje wynik. Że niby wtedy wiadomo będzie co kupić. Otóż kompletnie nikogo to nie obchodzi, ludzie chcą potwierdzenia, że to czym się zainteresowali, podoba się też komuś innemu. A to na jakiej podstawie ludzie podejmują swoje decyzje zakupowe zaskakuje mnie każdego dnia. Najważniejsze jest oczywiście, żeby cena była dobra, ale dla 5 zł różnicy nikt nie będzie jeździł brzydkim samochodem.

Samochody elektryczne - kiedy się opłacą?

Tak się mówi po mądremu, jakie to ma TCO, czyli jaki jest całkowity użytkowania? Tego akurat w tej tabelce nie nie policzono, skupiono się na kosztach paliwa i zakupu pojazdu. Pechowo musiały przegrać niemieckie samochody. Czy w tej niemieckiej prasie (tabelka bazuje na danych z Auto Zeitung) nie wiedzą, że należało dać przegrać samochodom francuskim? Faktycznie posunięcie było niezbyt zgrabne, żeby z publikacji porównującej ze sobą samochody różnych marek wziąć tylko te z własnej grupy. I faktycznie, wyszło, że biorąc pod uwagę podane koszty, to spalinowe samochody od VAG nie chcą się nijak opłacać.

tabelka ev vs spalinowe

W tabelce uwzględniono cenę pojazdów spalinowych i elektrycznych. Porównano Volkswagena Tiguana z ID.4, Skodę Kodiaq i Enyaq oraz Audi Q5 z Q4 e-tron. W przypadku aut spalinowych wzięto pod uwagę wersje z dieslem. Uwzględniono ceny dopłat rządowych, które istotnie wpływają na cenę zakupu. Nawet Tiguan i Kodiaq załapały się na dopłaty, choć nie są elektryczne. Tabelka może uwzględniać dealerskie rabaty do wersji z silnikami wysokoprężnymi, które na pewno pomogły zmniejszyć dystans cenowy pomiędzy napędem elektrycznym a spalinowym. Im mniejsza różnica w cenie zakupu, tym samochodom elektrycznym łatwiej wygrać ten wyścig. Do tego dodano koszty ubezpieczenia i tankowania oraz ładowania i już, gotowe. Bezapelacyjnie wygrały samochody elektryczne, jako tańsze. Pewnie, gdyby jeszcze uwzględnić koszty serwisu, ich przewaga by wzrosła. Choć naprawa dziurki w podłodze mogłaby przechylić szalę na korzyść samochodów spalinowych.

Nie będziemy się dziś znęcać nad założeniami tej tabelki, słusznością wyboru wytypowanych do porównania pojazdów i przyjętych cen. Żeby stwierdzić, kto ostatecznie jest dumb, jak to napisał Electrek, dodałbym kilka kolumn do tego porównania.

Pieniądze to nie wszystko

Gdyby nasz sposób przemieszczania się był zależny wyłącznie od opłacalności, to wszyscy jeździlibyśmy rowerami i komunikacją miejską. Wtedy wyszłoby jeszcze taniej i samochody elektryczne nie miałyby szans. Upraszam więc o dodanie kolumn z rowerami, trolejbusami (żeby inne samochody elektryczne też były reprezentowane), elektrycznymi hulajnogami, deskorolkami, taksówkami w abonamencie i jeszcze dojeżdżania do pracy wspólnie z sąsiadem. I wtedy sprawdźmy kto jest głupi, tylko obawiam się, że my wszyscy.

Szczęśliwie, bądź nie, ludzie kupują samochody z innych powodów niż opłacalność. Samochód to jest beznadziejny sposób na wydawanie pieniędzy. Nigdy nie zarobisz, zawsze stracisz, o ile nie jesteś taksówkarzem lub nie reprezentujesz kilku wyjątkowych grup zawodowych. Samochód kupuje się, bo nie istnieje wygodniejsza forma transportu.

gdzie ładować samochód Mielno
Możliwości ładowania w Mielnie są raczej ograniczone. Chyba, że policzymy wszystkie gniazdka w mieście.
REKLAMA

Jeśli pieniądze to nie wszystko, to dorzućmy też szybkość i dostępność uzupełniania energii w trasie, albo stabilność zasięgu zimą. I dopiero tabelka będzie miała jakiś sens. Wciąż jestem zdania, że gdyby wysłać na drugi koniec Polski osobę, która nic nie wie o elektrycznych samochodach, to ona tam nie dojedzie i prawie na pewno nie wróci, nawet jak się jej pokaże, jak ładować samochód. Przerośnie ją planowanie trasy w oparciu o stacje ładowania, uwzględnianie wpływu prędkości i temperatury zewnętrznej na zużycie energii, korzystanie z kilku aplikacji i kart do ładowania, zmagania z awariami na stacjach i co począć z takimi sprawami, że nagle nie można wyciągnąć wtyczki z gniazda. To problemy, na które wielu ludzi kompletnie nie ma ochoty i nawet jeszcze nie wie, że nie ma.

Nie da się życia wpisać w tabelki. Życia z samochodem też, choć niektórzy próbują. A że Herbert Diess odczuł potrzebę zdissowania setek tysięcy nabywców kilku sprzedawanych przez siebie modeli samochodów, to już jego sprawa.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA