REKLAMA

Wszyscy wszystkim obijają drzwi, dlatego warto parkować jak dzbanuszek. Sprawdziłem czy to prawda

Każde zdjęcie idiotycznie zaparkowanego samochodu zajmującego dwa miejsca parkingowe zbiera momentalnie rzeszę obrońców, twierdzących że „trzeba tak parkować, inaczej obiją nam drzwi”.

Wszyscy wszystkim obijają drzwi, dlatego warto parkować jak dzbanuszek. Sprawdziłem czy to prawda
REKLAMA

Schemat jest doskonale znany: na grupie typu „Spotted” albo „Rikord Widjo” na Facebooku pojawia się zdjęcie źle zaparkowanego samochodu. Jego kierowca za nic ma wymalowane na parkingu linie wyznaczające miejsca i parkuje tak, żeby zająć dwie „rajki”, bo dzięki temu może otworzyć szerzej drzwi. Takie działanie powinno spotykać się z potępieniem, bo w końcu parkującym w ten sposób kieruje wyłącznie egoizm, tymczasem jest dokładnie odwrotnie.

REKLAMA
Nauczcie się szanować czyjąś własność – pisze człowiek nie szanujący czyjejś własności.

„Też tak parkuję, inaczej mam od razu obite drzwi”

Takich komentarzy są dziesiątki, jeśli nawet nie setki. 90 proc. z nich piszą kobiety. Tymczasem przed świętami parkingi pod supermarketami były załadowane samochodami, i miażdżąca większość tych samochodów stała mniej lub bardziej w liniach. Postanowiłem więc przejść się po alejkach i sprawdzić, czy rzeczywiście wszystkie mają poobijane drzwi. Jeśli wierzyć komentarzom, powinno to być powszechne, tak jednak nie było. Obszedłem dwa duże parkingi i jeden mały w dniach 21-24 grudnia i widziałem literalnie dwa samochody z obitymi drzwiami.

Niestety, pani reprezentująca firmę Beauty Studio nie załapała się na anonimizację danych, bo nazwa firmy to nie są dane osobowe.
Oto zniszczenia, które znalazłem.

Widziałem sporo aut z uszkodzonymi zderzakami, wyglądającymi jakby służyły do zawadzania o coś przy wyjeżdżaniu z miejsca parkingowego, albo wręcz przeciwnie, wjeżdżania w coś innego.

Ten wóz przeszedł bardzo dużo, a drzwi miał nieobite. Wydaje się to niemal niemożliwe, a jednak.

Tu prowadzę obserwację pod marketem w podwarszawskim Konstancinie. Uznałem, że gdzie jak gdzie, ale w Konstancinie to wszyscy będą wszystkim obijali drzwi, w końcu tam mieszkają ludzie, uznający że są lepsi od wszystkich innych, więc cóż to dla nich, walnąć komuś drzwiami w samochód? Powinien się cieszyć, że dotknął go konstanciński prestiż.

Ale nic z tych rzeczy. Kierowcy w większości trafiają w linie. Nie zawsze idealnie, ale co do zasady – znośnie.

Takie świeżutkie MG, zero skaz na lakierze. Okoliczne samochody też nie były poobijane, a przecież w powietrzu czuć już było ducha świąt, już karpie marły ze strachu w marketowych akwariach. Wydawałoby się, że ten czas szybkiej rotacji miejsc parkingowych będzie sprzyjał obijaniu, a tu auta gładkie jak świeży śnieg, żadnych wgnieceń ani rysek.

Kierowca Skody wyznaje tę zasadę nietrafiania w linie, dzięki temu ma więcej miejsca do wysiadania. Wybaczamy mu, bo trwa wojna. Auto nie było zresztą poobijane...

No to dlaczego ludzie tak gremialnie bronią takiego zachowania?

Po pierwsze – wcale nie jest tak łatwo obić komuś drzwi. Nie wystarczy ich dotknąć, trzeba uderzyć. Jeśli już to się zdarza, robią to zwykle dzieci, a dzieci, jak wiadomo, są bezmyślne – to wina rodziców, którzy powinni tych dzieci upilnowywać, co nie zawsze jest możliwe. Ponadto w przypadku uderzenia drzwiami w inne auto poszkodowany jest i uderzający, i uderzany, więc jaka jest szansa że ktoś robi to specjalnie, żeby uszkodzić własny samochód? Po trzecie – przy normalnym parkowaniu da się wysiąść bez problemu z normalnego samochodu. Parkingi nie są robione dla pojazdów wielkości Audi Q7 i to nie jest kłopot zarządcy parkingu, że wybierasz sobie do jazdy drogowego potwora. Ja sam jeżdżę głównie mikrobusem Citroen Jumper i bez problemu parkuję nim na miejscach pod marketami. Zdarza mi się jednak, że miejsce jest ciasne i muszę na przykład wyjść z drugiej strony. Nie widzę szczególnego problemu z koniecznością pewnych ustępstw dla porządku społecznego.

W Polsce ta koncepcja jest nieznana. Porządek społeczny jawi się jako opresyjna forma deptania czyjejś wolności – nawet jeśli rozumienie tej wolności jest idiotyczne. Zarządca parkingu po to wymalował linie, żeby samochody w nich parkowały. Na to Polak powie, że lepiej jest łamać to zarządzenie i olewać je dla własnej, teoretycznej korzyści posiadania nieobitego samochodu, a inni jeszcze będą mu wtórować, podkreślając że istnienie porządku społecznego w jakiejkolwiek formie jest na ich niekorzyść. Tymczasem sami pierwsi rzuciliby się do jego obrony, gdyby ktoś na przykład wepchnął im się w kolejkę do kasy w supermarkecie. Nie słyszałbym wtedy „ja też zawsze wpycham się w kolejkę, dzięki temu nie muszę czekać 15-20 minut”. Zareagowaliby również złością, gdyby ktoś ich zastawił, mówiąc „ja zawsze tak parkuję, dzięki temu nie muszę szukać miejsca do parkowania”. Są więc różne poziomy tego łamania porządku społecznego i najwyraźniej parkowanie na dwóch miejscach zalicza się do tych społecznie akceptowalnych. Podobnie jak jazda po chodniku, parkowanie na trawniku i tak dalej. Przy okazji warto zauważyć, że nieskazitelny wygląd samochodu jest dla Polaków (lub chyba bardziej Polek) tak ważny, że można w jego imię poświęcić porządek, rozsądek i zwykłą empatię społeczną, a zastąpić je egoizmem, debilizmem i chamstwem.

Ludzie występujący w obronie normalności nazywani są konfidentami albo zrównywani z ekooszołomami

No to może w końcu odpowiem, dlaczego tak jest:

REKLAMA
  • 123 lata zaborów zniszczyły zaufanie do władz
  • wojna i okupacja zniszczyły zaufanie do innych ludzi
  • 45 lat komuny zniszczyło poczucie, że przestrzeń wspólna istnieje dla wspólnego dobra i korzyści.

Dziękuję za przyjście na mój MotoTedTalk. Szczęśliwego nowego roku. I nie parkujcie jak dzbanki, bo obiję wam drzwi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA