Nowy elektryczny motocykl na kategorię B. E-Odin w kufrach przywozi obietnice
Odynie przybywaj, ale te kufry to chyba lekka przesada. Nadchodzi elektryczny motocykl 125, który ma przejeżdżać 210 kilometrów na jednym ładowaniu. Taki jest Dayi E-Odin.
W zeszłym roku zarejestrowano w Polsce 129 elektrycznych jednośladów, prawie dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Nowych motocykli w ogóle zarejestrowano 21 815 sztuk. Ponad połowę stanowiły tu jednoślady o pojemności do 125 ccm (11 427 egzemplarzy). Wynik elektrycznych jednośladów wygląda prawie jak oczywista pomyłka pisarska. W najpopularniejszej kategorii w naszym kraju, czyli w motocyklach na kategorię prawa jazdy B, jest trochę sucho z ofertą na elektryczne motocykle.
Z odsieczą nadchodzi Dayi, które nie da, ale chce sprzedawać elektryczny motocykl 125. Sprzedawać w Europie, w Czechach nawet już jest.
Dayi E-Odin - co to jest?
Dayi to chiński producent, którego gama modelowa wygląda tak.
Pojazdy są do siebie nieco podobne, ale do Europy trafi model, który ma odpowiadać jednośladom o pojemności silnika do 125 ccm. Kategoria jest popularna, a elektryczny jednoślad o prędkości maksymalnej wyższej niż 45 km/h wydaje się idealny do miasta. E-Odin swymi kuframi sugeruje, że nie tylko do miasta.
Dayi E-Odin - osiągi, dane techniczne
Teoretycznie E-Odinem można pojechać na wycieczkę poza miasto. Jest dwuosobowy, a producent deklaruje spory zasięg. Elektryczny jednoślad na jednym ładowaniu ma przejeżdżać aż 210 kilometrów. Super Soco TC Max, który gościł u nas na teście, pokazywał 150 kilometrów zasięgu, ale w najwolniejszym trybie jazdy, czyli z maksymalną prędkością 45 km/h.
Dayi nie precyzuje, w jaki sposób da się osiągnąć te 210 kilometrów. Precyzuje za to, że umieszczony w nim akumulator ma pojemność 7,2 kWh. Bateria nie jest wyjmowalna, i dobrze, bo może ważyć nawet 42,5 kilograma. Bezszczotkowy silnik o mocy 6 kW, pracujący pod napięciem 72V, umieszczono w tylnym kole. Ma popychać motocykl do prędkości 100 km/h, zapewne bez pasażera i z pustymi kuframi.
Optymizmu producentowi i urody motocyklowi odmówić nie można. Całość wygląda nowocześnie, zabudowa baterii nawiązuje do elektrycznego Harleya-Dawidsona LiveWire, pojazd ma ABS, światła LED i wyświetlacz LCD, a nawet wsteczny bieg.
Cena elektrycznego motocykla z Chin
E-Odin powinien kosztować około 4500 euro, czyli ponad 20 tys. zł. Potwierdza to cena z Czech, gdzie ten elektryczny jednoślad w wersji z kuframi kosztuje 117 000 koron. Są tam dostępne wersje z mniejszą pojemnością baterii i w innych kolorach. Cena najtańszego przekracza równowartość 15 tys. zł.
Niedługo zainteresowanych elektrycznymi motocyklami na kategorię B mogą czekać sprawy miłe. Interesujących sprzętów przybywa. Niedawno we Włoszech zadebiutował Voge ER10, któremu prezencji również nie brakuje i który może pochwalić się silnikiem umieszczonym centralnie. Ten pożyczony jest z Sur-Rona i również rozpędza ER10 do 100 km/h. Bateria o pojemności 4,2 kWh ma dawać zasięg na poziomie 120 kilometrów, ale liczono to dla prędkości 30 km/h, co daje pogląd na realność 210 kilometrów w E-Odinie. Voge ER10 wyceniono na 6590 euro.
Największym problemem elektrycznych motocykli nie jest ich zasięg, jeśli mają jeździć głównie po mieście. Większym jest to, ile motocykla dostajemy za tę cenę. Powyżej 20 tys. zł da się kupić bardzo porządne spalinowe motocykle, w których realność zasięgu nie jest żadnym problemem i można mieć pojazd na dojazdy do pracy oraz na dalsza wycieczkę. Z dalekimi wycieczkami na elektrycznym jednośladzie może być pewien kłopot. E-Odin ma wyprawowe kufry, ale nie przywozi w nich cenowej rewolucji i rewolucji w zasięgu pewnie też nie. Przywozi do Europy coraz szerszą ofertę elektrycznych motocykli. Im więcej, tym większa jest szansa na przebicie wyniku 129 sprzedanych sztuk.