Najbardziej rozpustny Mercedes powraca. Będzie miał jeszcze mniej sensu
Mercedes zapowiada powrót klasy G w odmianie, w której możesz poczuć wiatr we włosach. Ale nie będzie wyglądać tak, jak wcześniej.

Mercedes klasy G to ulubiony samochód tych, którzy lubią robić wrażenie na innych, od Los Angeles, przez Warszawę, aż po Abu Zabi. „Gelenda” jest niepraktyczna, potwornie droga, głośna, wcale nie tak przestronna i paliwożerna. Ma jednak swój niepowtarzalny klimat, no i jest bardzo skuteczna w sygnalizowaniu wszystkim dookoła, że osoba siedząca za kierownicą ma dużo pieniędzy. Na tyle, że nie musi zwracać uwagi na to, czy jego wóz jest rozsądny. Dlatego im bardziej nietypowa, rzadka i ekstrawagancka wersja, tym lepiej. Najpopularniejsze są mocne AMG, mimo że to wcale nie jest auto sportowe. Klienci szybko wykupują także odmiany z wielkimi kołami i zwiększonym prześwitem, mimo że to od dawna nie jest też auto terenowe.
Ale od 12 lat nie było na rynku klasy G cabrio

Połączenie niepraktycznej klasy G z niepraktycznym typem nadwozia, jakim jest cabrio, to już prawdziwa wisienka na torcie motoryzacyjnego hedonizmu. Taki samochód był dostępny - pomijając jeszcze wcześniejsze, letnie odmiany z czasów, kiedy ten Mercedes był terenówką - do 2013 roku. Oparto go na krótkiej, trzydrzwiowej wersji, a dach zdejmował się w taki sposób, że z przodu zostawały ramy drzwi, a z tyłu auto stawało się całkiem otwarte. Dziś takie kabriolety są potwornie drogie (ceny: od 600 tysięcy złotych w górę).
Później bogaci dostali tylko ekscentrycznego Maybacha G650 Landaulet z 2017 roku (99 egzemplarzy, V12), który był jeszcze bardziej ekstrawagancki, ale trudno nazywać go standardową odmianą.

Teraz klasa G Cabrio wraca
Marka opublikowała dziś zapowiedź nowej wersji. Nowa klasa G Cabriolet ma być produkowana w zakładach Magna Steyr w austriackim Grazu, czyli w miejscu, gdzie powstają wszystkie „Gelendy”. Trafi na rynki na całym świecie.
https://x.com/GregKable/status/1963596043443937588
Co widać na teaserze? Powrót otwartej klasy G nie jest powrotem wersji krótkiej. Nowy model będzie miał dłuższy dach w stylu Landaulet. Będzie więc cabrio z dwiema parami drzwi. Dach zapewne wykonany zostanie z materiału. Szykujcie się na nietypowe połączenia kolorystyczne.
Pod maską: czyżby elektryk?
Niedawna premiera klasy G w wersji 580 z technologią EQ, czyli elektrycznej, może kazać nam podejrzewać, że cabrio nie zapewni doznań dźwiękowych pochodzących z V8. Wszystko wskazuje jednak na to, że będzie to dość tradycyjnie napędzana odmiana. Nowa odmiana zapewne otrzyma właśnie benzynową, widlastą ósemkę, być może też wysokoprężne R6. Co z wersją na prąd? Klienci raczej się w niej nie zakochali. Nie jest wykluczona, ale niemal na pewno również w Europie kabriolet nie będzie autem wyłącznie elektrycznym.
Sprzedaż kanciastego Mercedesa, w którym jeszcze bardziej szumi, ma ruszyć w przyszłym roku. Teraz bogaci ludzie będą mogli być pewni, że widać ich jeszcze lepiej. Oby tylko nie zwiało im z głów czapek z napisem „ICON”.