Niska kara za poważny wyciek z miski olejowej. Okoliczność łagodząca: złodziej
Pewien geniusz zbrodni uznał, że przyda mu się trochę kostki z zabytkowego mostu kolejowego. Nie wszystko poszło zgodnie z planem. Volkswagen Passat okazał się słabym punktem.
Warto dbać o utrzymanie samochodu w dobrym stanie - pod tak odkrywczym zdaniem mogą podpisać się chyba prawie wszyscy kierowcy. Zaniedbania lubią się mścić - a to nie pojedziemy na wakacje, bo w dniu wyjazdu wóz nie odpali, a to podczas powrotu z pracy trzeba będzie czekać na poboczu na lawetę. Za zły stan techniczny auta można także dostać mandat. Szczególnie, gdy jest się złodziejem.
Bezpośrednio lub… nie do końca
W opisywanym przypadku kara spotkała kierowcę nie za sam stan techniczny jego granatowego Volkswagena Passata, ale… niemiecki klasyk klasy średniej istotnie przyczynił się do tzw. przypału.
Co się wydarzyło? Jak podaje Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Pile, straż leśna zauważyła, że - jak podają w facebookowym poście - „nie tylko drewno jest łupem dla amatorów cudzej własności w pilskich lasach”. Strażnicy leśni z Nadleśnictwo Płytnica, Lasy Państwowe i Nadleśnictwo Złotów wpadli na trop kradzieży elementów infrastruktury starego mostu kolejowego na rzece Gwda.
Złodziej był teoretycznie nieźle przygotowany
Wiedział, że w okolicy może spotkać fotopułapkę, więc zakrył tablice rejestracyjne. Sprawnie dokonał kradzieży kostki z mostu (widocznie naprawdę potrzebował remontu podjazdu!), a potem szybko zabrał się za ucieczkę z miejsca kradzieży. Pojemny bagażnik kombi bez problemu pomieścił łup.
Straż leśna pewnie nie miałaby łatwego zadania, ale wtedy do gry wchodzi zły stan techniczny Passata. Dokładniej - wyciek oleju. „Uszkodził miskę olejową” - napisano. Nie wiadomo, czy stało się to na wyboistej drodze z mostu do domu czy po prostu auto miało swoje problemy. Ślad oleju doprowadził straż leśną do domu sprawcy.
Został ukarany mandatem
Kwota 500 złotych, jaką w końcu wlepiono kierowcy Passata, jest trochę oburzająca. Wiadomo, że kostka ze starego mostu to nie Mona Lisa, więc wartość skradzionego przedmiotu jest niemal żadna. Ale jakoś nie mieści mi się w głowie, że ktoś, kto specjalnie wybrał się, by coś kraść, zasłonił numery i odjechał z łupem może dostać mniejszy mandat niż ktoś, kto przekroczył prędkość np. na drodze ekspresowej. Ciekawe, czy oprócz tego stracił dowód rejestracyjny.
Tak czy inaczej - auto może was zdradzić. Dbajcie o nie. Nawet jak nie zamierzacie łamać prawa.