Hyundai przyczepił dwa smartfony do kierownicy i uznał, że to dobry pomysł. Chyba nie do końca...
Są takie momenty, kiedy nawet taki fan wszelkich możliwych gadżetów w samochodach musi powiedzieć: stop, to nie ma żadnego sensu. I to jest właśnie jeden z tych momentów.
O co chodzi? O to wideo Hyundaia, którego najciekawszym elementem są... dwa ekrany na kierownicy, zastępujące znane nam do tej pory przyciski:
Szcześliwie - choć wykorzystano tutaj wnętrze bardzo udanego modelu i30 - nie jest to w żadnym wypadku zapowiedź ewentualnego kolejnego liftingu. To tylko prezentacja projektu HMI Virtual Cockpit, który ma pokazywać, jak może wyglądać kokpit w mniej lub bardziej odległej przyszłości. Trzymam jednak mocno kciuki za to, żeby tak się mimo wszystko nie stało.
Ekrany na kierownicy - dobry czy zły pomysł?
W eksperymentalnej wizji Hyundaia z kierownicy znikają absolutnie wszystkie przyciski (co zabawne, pozostają na konsoli centralnej). Ich miejsce zajmują dwa spore dotykowe ekrany, których funkcja zależna jest od aktualnie uruchomionej aplikacji.
Gdyby tego było mało, cały ekran jest fizycznie klikalny (klika cała powierzchnia), a jeśli potrzeba - może pełnić funkcję touchpada. Kierowca może też do woli przebierać w tym, co wyświetlane jest na ekranach, dodając odpowiednie skróty do listy ulubionych.
W teorii brzmi to świetnie. Znikają kolejne fizyczne przyciski (już niemodne, mogą odejść), znika problem z posiadaniem przycisków na stałe przypisanych do funkcji, których kierowca może nie używać. Znika też sytuacja, kiedy przycisków na klawiaturze jest tak wiele, że możemy jeździć autem kilka miesięcy, i dalej nie wiedzieć, do czego służą niektóre z nich.
Tyle tylko, że o ile nie mam absolutnie nic przeciwko wycinaniu przycisków z niemal całego wnętrza samochodu i zastępowania ich ekranami lub touchpadami, tak przyciski na kierownicy będą jedynymi, których będę bronił.
Klikasz i nie musisz myśleć.
To bowiem jedyne przyciski, z których można tak naprawdę bezpiecznie i komfortowo korzystać w trakcie jazdy. Bezpiecznie i komfortowo, czyli bez nawet najkrótszego odrywania którejkolwiek z rąk od kierownicy. I bez odrywania nawet na sekundę wzroku od drogi. W najgorszym wypadku musimy tylko trochę zmienić chwyt na wieńcu i już możemy aktywować bez patrzenia i bez dłuższego zastanawiania się funkcję, której aktualnie potrzebujemy.
Gdybyśmy zastąpili je ekranami, tracimy właściwie wszystkie najważniejsze zalety. Po pierwsze mając - jak na wideo - cztery przyciski na jednym wyświetlaczu, nie zawsze będziemy w stanie od razu stwierdzić, na którym z nich właśnie położyliśmy palec. Musimy zerknąć, przetworzyć informacje i dopiero wtedy będziemy pewni, w co klikamy.
Po drugie odpada plus wynikający z wyuczenia się tego, co który przycisk aktywuje. W standardowych zestawach przeważnie możemy zdefiniować maksymalnie jedną własną opcję - cała reszta zdefiniowana jest fabrycznie i trzeba się tego układu po prostu nauczyć, ewentualnie pomijając funkcje, które nas interesują.
Tutaj z kolei możemy poprzestawiać wszystko tak, że przez najbliższy tydzień zamiast włączyć nawigację będziemy zmieniać stację radiową. Potem znowu coś zmienimy i znowu będziemy musieli się tego uczyć od nowa.
Nie wspominając już o tym, że - co zreszta widać na filmie - powierzchnia dotykowa zarezerwowana na wirtualny przycisk musi być spora. Co za tym idzie - cały ekran ma karykaturalne rozmiary, mieszcząc w sobie jednocześnie... zaledwie 4 przyciski (w sumie 8 na dwóch ekranach).
Oczywiście można tego bronić, tłumacząc, że w końcu ten zestaw 4/8 przycisków będzie inny w zależności od sytuacji, ale wtedy wracamy do poprzedniego punktu - jak bez patrzenia na kierownicę nauczyć się lub wiedzieć, w co akurat klikniemy, dotykając przykładowo prawego dolnego rogu ekranu?
Oczywiście Hyundai nie jest pierwszy z takimi eksperymentami.
Dotykowe wyświetlacze na kierownicy miały podobno pojawić się w Tesli Model X (patrz: główne zdjęcie w tym tekście). Ostatecznie zastąpiły je dużo bardziej tradycyjne kontrolki. Mercedes klasy E obecnej generacji od początku ma na kierownicy touchpady, a w AMG GT 4-drzwiowym Coupe do samej kierownicy doklejono jeszcze dwa ekrany. Elektryczny Byton ma za to wklejony w kierownicę tablet, bo po co się ograniczać.
W końcu ktoś pewnie pójdzie na całość i z dumą zaprezentuje produkcyjny samochód z kierownicą wyposażoną w wyświetlacze zamiast przycisków (na pewno za słoną dopłatą). Klienci natomiast oczywiście przyjmą nowość z radością, dokupując w międzyczasie kolejną szmatkę do przecierania łatwo brudzących się elementów w kokpicie.
A może dałoby się jakoś w mniej pokraczny sposób posprzątać ten bałagan, który obecnie mamy w okolicach kierownicy? Kilka dźwigienek z każdej strony, kilkanaście lub kilkadziesiąt przycisków... Musi być jakiś sposób, żeby to wszystko zredukować, nie doprowadzając jednocześnie do tego, że ostatecznie nie będzie się już dało z niczego wygodnie korzystać.