Nowy elektryczny SUV Toyoty kosztuje 55 tys. zł. Można go już zamawiać, ale tylko w hanzi
Oto Toyota bZ3X, czyli nowy elektryczny SUV o długości 4,6 m. Jeżeli mieszkasz w Chinach, to możesz zamówić go już dziś za 55 tys. zł. To się nie mieści w głowie.
Gdybym napisał, że chińskie samochody są tanie Chinach, to nie zrobiłbym na nikim wrażenia. Tego się wszyscy spodziewają. Ale jeżeli napiszę, że w Chinach można zamówić najnowszą, 4,6-metrową, elektryczną Toyotę za 55 tys. zł? To kwota, za którą nie da się kupić w Polsce żadnego nowego samochodu (czekam, aż udowodnicie mi w komentarzach, że jest inaczej, bo szukam niedrogiego auta). W Chinach za te pieniądze można wyjechać z salonu 4,6-metrowym SUV-em Toyoty. I to najnowszym, modnym i pełnym nowych technologii. Nawet dla mnie to szokujące.
Spółka joint venture GAC-Toyota ogłosiła właśnie, że można zamawiać jej nowy produkt. Jest to elektryczny SUV o nazwie GAC-Toyota bZ3X. Póki co mowa zamówieniach „w ciemno”, ale depozyt ma zagwarantować pierwszeństwo w odbiorze.
Nowa elektryczna Toyota jest dostępna w trzech wersjach wyposażenia w cenach od 100 tys. do 200 tys. juanów, czyli od ok. 55 do 110 tys. zł. Co prawda oficjalna premiera odbędzie się w marcu przyszłego roku, a tyle to się czeka obecnie w Polsce na Dacię Duster.
Wspomniałem o Dacii, bo wyobrażając sobie nowy elektryczny samochód za 55 tys. zł przychodzi mi do głowy tylko jedno skojarzenie - model Spring. Nowa Toyota to z pewnością jest coś podobnego, równie prostego i małego, prawda? Nic z tych rzeczy. bZ3X to SUV o długości 4600 mm, rozstawie osi 2765 mm i deklarowanej masie własnej 1690 kg.
Bazowa wersja jest napędzana silnikiem elektrycznym wyprodukowanym przez Guangzhou Nidec Auto Drive System Co. Ltd. o maksymalnej mocy 201 KM. Energię dostarcza akumulator litowo-żelazowo-fosforanowy o pojemności 50,03 kWh, co ma wystarczyć do zapewnienia zasięgu 430 km. Sam akumulator waży bardzo niewiele, bo jedynie 377,4 kg. Droższe odmiany będą miały większe akumulatory zdolne do zapewnienia zasięgów na poziomie 520 km i 620 km. To jedynie przypuszczenia, ale tak wynika z zastosowanego przez Toyotę nazewnictwa.
Kochana Toyoto, daj nam ten samochód nawet i za dwa razy więcej. Niech kosztuje tłuste, podwójne 110 tys. zł, bo Europa. Obiecuję, że będę go zamawiał z wyprzedzeniem i stał po niego w kolejce. Podejrzewam, że nie będę jedyny.
A tak wygląda wnętrze Toyoty sprzedawanej za 55 tys. zł w Chinach:
Źródło: carnewschina.com