Widziałem Teslę, której jeszcze nie widzieliście. I znam ostateczny powód, dla którego ją kupicie
Jako jeden z pierwszych dziennikarzy w Polsce miałem możliwość zapoznania się na żywo z Teslą „Juniper”, czyli Modelem Y po dużym liftingu. Zmienił się wizualnie, mechanicznie jednak mniej – ale to nie szkodzi, bo i tak kupując auto elektryczne, pójdziecie po Teslę.
Również nie do końca rozumiem fenomen akurat Modelu Y. Dlaczego to ten samochód był najlepiej sprzedającym się wozem na świecie w 2023 r. (nie tylko elektrycznym)? Przypuszczam, choć mogę się mylić, że chodzi głównie o jej wyróżniający się charakter. To po prostu samochód zauważalnie inny od konkurencji, w dodatku w zaskakująco dobrej cenie. Kto do tej pory jeździł „normalnymi” samochodami, ten przesiadając się do Tesli musi od nowa się jej uczyć. A jak już się nauczy, zostaje teslaninem, który twierdzi, że tylko podejście Tesli jest właściwe, a inne samochody to średniowiecze.
Tesla Model Y to najbardziej praktyczny model w gamie
Model S ma już 16 lat, Model X kosztuje wagon pieniędzy i ma dziwne drzwi, a Model 3 to sedan ze słabym dostępem do bagażnika. Zostaje Model Y z bardzo przestronnym wnętrzem, dużą mocą i imponującym zasięgiem. W tym roku Model Y kończy pięć lat, więc doczekał się liftingu i nowej nazwy: Juniper. Juniper po angielsku oznacza „jałowiec”, ale to nie znaczy, że wysiłek inżynierów, aby odświeżyć Model Y był jałowy (długo myślałem nad tym dowcipem).
Oto siedem rzeczy, które zmieniły się w nowym Modelu Y Juniper
Po pierwsze: wnętrze. Dostało lekko zmienioną kierownicę i konsolę centralną ze zmodernizowanego Modelu 3 „Highland”. Zmiany nie są zbyt mocno widoczne, ale gdy się przyjrzeć, zauważymy nowe materiały na boczkach drzwi i nowe elementy świetlne z oświetleniem „akcentowym”, w innych markach nazywanym ambientowym. Można oczywiście zmieniać jego kolor, korzystając z bardzo szerokiej gamy. Klienci to lubią, choć nie jest to jakoś szczególnie potrzebne.
Po drugie: wyciszenie. Zmieniono nadwozie i koła, przeprojektowano przedni zderzak, a także wprowadzono szyby lepiej wyciszające szumy toczenia. Podobno teraz jazda Teslą jest tak cicha, że w środku można szeptać. Nie wiem, bo prezentacja była statyczna, mamy wkrótce dostać egzemplarz do jazd testowych.
Po trzecie: nowy dach panoramiczny. Zapobiega nagrzewaniu się wnętrza podczas coraz gorętszych lat.
Po czwarte: dodali wentylowane fotele.
Po piąte: poprawiono audio, teraz ma aż 16 głośników. A że samochód jest cichszy, to można jeszcze bardziej cieszyć się idealnie szeroką sceną (pozdrawiam fanpage „Ton Składowy”).
Po szóste: zmienili mocowanie tylnej kamery, żeby była wyżej i obejmowała większy kadr, a przednia kamera ma teraz funkcję oczyszczania.
I (wcale nie) najważniejsze: Tesla teraz pali mniej kilowatogodzin
Średnie zużycie energii dzięki wprowadzonym zmianom spadło poniżej 16 kWh. A to przełożyło się na dodatkowe 35 km zasięgu. Oczywiście każdy z wyżej wymienionych powodów osobno to jeszcze za mało, żebyście pobiegli do salonu Tesli, ale gdy doda się wszystkie, sytuacja trochę się zmienia. Domyślam się jednak, że dla wielu osób to nadal może być za mało, więc mam dla was powód ostateczny. Mianowicie spytałem, skąd pochodzi prezentowany dziś egzemplarz. Wyprodukowano go w niemieckiej fabryce „Gigafactory” w Berlinie. A zatem Tesla jest samochodem niemieckim. I to jest argument ostateczny, z którym nie ma żadnej dyskusji. Teraz już jestem pewien, że Tesla Model Y „Juniper” będzie najlepiej sprzedającym się samochodem elektrycznym w Polsce w roku 2025.
Na początek dostępna jest tylko wersja Long Range AWD
Ceny ujawniono kilka dni temu. Tesla wyraźnie podrożała, ale skoro wprowadzanie tego modelu zaczyna się od wersji dwusilnikowej z dużym akumulatorem, to tanio być nie może. I bardzo dobrze, bo obstawiam, że klienci tego właśnie chcą. Przecież nie po dlatego kupujesz Teslę, że jest tania, tylko dlatego, że wycieraczki włącza się z ekranu.