REKLAMA

Ryłbym tobą asfalt, idioto. Innych słów nie znajduję

W zasadzie to chciałem napisać tyle, co w tytule. Można tylko zawyć ze złości i bezsilności, że takich szurów wpuszczamy na drogi publiczne. 

Ryłbym tobą asfalt, idioto. Innych słów nie znajduję
REKLAMA
REKLAMA

Jak daleko było tu od totalnego dramatu? 15, 30 centymetrów? Nie więcej i chłopak na hulajnodze straciłby życie na oczach swojej rodziny. Ułamek sekundy – minimalnie większa prędkość jazdy chłopaka na hulajnodze lub idioty za kierownicą – i życie pięciorga osób naznaczone byłoby niewyobrażalną tragedią na zawsze.

Tyle się dziś mówi o wejściu w życie nowych przepisów, według których piesi mają pierwszeństwo jeszcze przed wejściem na jezdnię. Tyle dyskusji w mediach, tyle szokujących zdjęć nt. kolejnych wypadków na pasach, tyle raportów o tym, że w Polsce ginie na drogach najwięcej osób w Europie – a tu kolejny idiota nie dość, że wyprzedza inne pojazdy na pasach, to na dodatek robi to z potworną prędkością.

Co robić? Jak się bronić przed takimi oszołomami?

Jak się okazuje, ten baran za kierownicą nie miał w ogóle uprawnień do prowadzenia pojazdu. Nie zostały mu odebrane, nigdy ich nie zdobył. Przed takimi bezmózgowcami nie da się więc skutecznie systemowo obronić. Nie wystawimy przecież setek tysięcy policjantów na drogi, by sprawdzali każdego kierowcę pod kątem tego, czy ma uprawnienia do poruszania się po drogach.

Musimy szukać innych skutecznych rozwiązań. Jakich? Może takich, jakie w ostatnich miesiącach skutecznie wdrażane są w moim mieście, czyli w Sosnowcu.

Musicie wiedzieć, że jako jedne z nielicznych dużych miast w Polsce, Sosnowiec ma (a w zasadzie miał) wszystkie kluczowe drogi przez miasto dwujezdniowe w każdym kierunku. Zawdzięczamy to towarzyszowi Gierkowi, który swojemu rodzinnemu miastu sprawił pełną przelotowość i... zapewnił brak korków na długie lata.

Na tych dwujezdniowych drogach znajdują się liczne przejścia dla pieszych, co oczywiście skutkowało bardzo dużą liczbą wypadków, gdyż: a) takich szurów, jak ten z powyżej zamieszczonego tweeta, niestety nigdzie nie brakuje; b) przejścia dla pieszych na dwujezdniowych drogach są wyzwaniem nawet dla doświadczonych kierowców.

Odnośnie b – każdy z nas kierowców zna tę sytuację. Wystarczy chwila nieuwagi, niechcący błędnie zinterpretowanie sytuacji na drodze (dlaczego kierowca obok mnie na drugim pasie się właśnie zatrzymuje), by stworzyć poważne zagrożenie dla pieszych. W mieście, gdzie ruch staje i rusza non stop, a do tego jest sporo zjazdów, skrętów, koniecznych manewrów, natychmiastowe odkodowanie tego, że ktoś zatrzymuje się właśnie po to, by przepuścić pieszego (którego my często nie widzimy), nie jest wcale takie oczywiste.

Dlatego Sosnowiec od pewnego czasu... pozbywa się jednego pasa z dwujezdniowych dróg oraz – tam gdzie wciąż pozostają w użyciu oba pasy – instaluje zwężenia do jednego pasa przed przejściami.

Nie raz, nie dwa kląłem pod nosem na buspasy, które w Sosnowcu powstały na wszystkich głównych przelotowych drogach przez miasto – zarówno w centrum, jak i w najliczniejszej w mieszkańców dzielnicy Sosnowca – Zagórzu. Buspasami mogą podróżować tylko pojazdy komunikacji miejskiej, taksówki, pojazdy elektryczne oraz uprzywilejowane. Obowiązują od 5 do 23 godziny każdego dnia.

Po pierwszych problemach z płynnością ruchu, gdy kierowcy nie byli przyzwyczajeni do poruszania się w nowy sposób, teraz ruch z użyciem jednego pasa jest znacznie bardziej drożny. Jedzie się wolniej, ale za to płynniej, co także uwzględnia wydarzenia typu przepuszczenie pieszych na pasach.

Co więcej, zwężenia do jednego pasa przed przejściem dla pieszych (tam, gdzie buspasów nie ma) zdecydowanie zwiększają bezpieczeństwo pieszych i wcale nie powodują zmniejszenia drożności ruchu.

Widać to idealnie chociażby na przejściu obok Wawelu (sosnowiczanie znają to miejsce doskonale; od zawsze było tam niezwykle dużo wypadków z udziałem pieszych), gdzie tuż za światłami na skrzyżowaniu z ruchliwą ul. Narutowicza stworzono zwężenie do przejścia na pasy, a tuż za nim ustawiono rondo z separatorów (rondo łączy wyjazdy z kościoła oraz dwóch osiedli). Ileż było protestów kierowców, ileż obliczeń, jak to miejsce będzie teraz stale zakorkowane. Nic się z tego nie sprawdziło. Przejazd jest drożny, wypadku od czasu reorganizacji ruchu oraz zbudowania zwężenia przed przejściem dla pieszych nie było ani jednego!

potrącenie na pasach
Tak to wyglądało przed przebudową.

Nie twierdzę, że to jedyne rozwiązanie. Ba, nie jest to skuteczne rozwiązanie, by uniknąć dramatów z udziałem takich szurów jak adresat tytułu niniejszego wpisu, ale jedno jest dla mnie jasne – skuteczne ograniczanie liczby przejść dla pieszych na dwujezdniowych drogach ratuje wiele żyć i wcale nie powoduje większych korków.

REKLAMA

Chociaż to wdróżmy masowo, błagam.

zdjęcie główne: Evannovostro/Shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA