REKLAMA

Tych samochodów teoretycznie nie ma w Polsce. Ale jeśli chcesz, możesz je kupić bez trudu

Teoretycznie tych samochodów w Polsce nie ma - kojarzą się z egzotyką i czymś, o czym możemy najwyżej poczytać w internecie. Ale spokojnie - jak najbardziej da się je kupić. Oficjalnie, legalnie, nie tylko za gotówkę, zupełnie nowe i dobrze wyposażone. I tak rzadko spotykane na drogach, że już samo to może być dla niektórych zachętą do zakupu.

nietypowe samochody polska
REKLAMA
REKLAMA

W końcu po co decydować się na kolejnego nudnego SUV-a, crossovera czy praktyczne kombi, skoro zamiast tego można kupić...

8 miejsc, napęd na obie osie, 300 KM, pojemność skokowa 3,5 litra. Nie, to nie nowa odsłona Mercedesa GLS - to... minivan od Toyoty. A dokładniej Toyota Sienna, którą można kupić za 245 000 zł netto, czyli nieco ponad 300 000 zł brutto.

W polskiej ofercie Sienny oczywiście nie znajdziemy. Ba, nie ma w niej nic chociażby podobnego - nawet ogromny Land Cruiser nie pomieści na swoim pokładzie 8 osób, a jego najmocniejszy obecnie silnik (najmocniejszy i jedyny) to 2,8-litrowa jednostka wysokoprężna o mocy 177 KM.

Sienna punktuje więc co najmniej w dwóch kwestiach. Po pierwsze ma silnik o pojemności skokowej, której w Europie właściwie już nie uświadczymy poza sportowymi i luksusowymi samochodami. Po drugie ma aż osiem miejsc siedzących (po 3 w drugim i trzecim rzędzie, jest też opcja 7-osobowa z dwoma fotelami w drugim rzędzie), a fotele drugiego rzędu można dodatkowo przesuwać do przodu i do tyłu. Niech ktoś znajdzie w Europie SUV-a o podobnych możliwościach.

Sienna sprzedawana jest też w specjalnej wersji z systemem Auto Access Seat, czyli wysuwanym fotelem, który ułatwia zajmowanie miejsca osobom niepełnosprawnym, starszym lub dzieciom.

Auto z ogłoszenia to przy okazji wersja SE - jedna z lepiej wyposażonych, choć nie najlepiej (jest jeszcze SE Premium, kilka odmian XLE i Limited), więc nikomu nie powinno niczego brakować. Jest system bezkluczykowy, lepszy zestaw audio, systemy bezpieczeństwa, 19-calowe felgi (w minivanie!), trzystrefowa klimatyzacja automatyczna, podgrzewane przednie fotele, elektrycznie regulowany fotel kierowcy, kamera cofania i kilka innych dodatków. Żeby nie było idealnie, auto wyposażono w LED-owe światła do jazdy dziennej, ale już główne reflektory są... halogenowe. Kogo to jednak obchodzi, kiedy jeździ 300-konnym minivanem? Tym bardziej, że Sienna SE ma - uwaga! - sportowo zestrojone zawieszenie. Przynajmniej według producenta.

Wybór jednostek napędowych z Siennie nie jest wielki. Silnik jest tylko jeden - wolnossące 3,5-litrowe V6, które możemy znaleźć też w Lexusach z oznaczeniem 350 oraz m.in. amerykańskiej Toyocie Camry. Łączony jest on każdej wersji z 8-stopniową przekładnią ECT-i. Opcjonalnie od wersji LE można zamówić napęd AWD, ale niestety w tym egzemplarzu tego nie zrobiono.

Czy warto? 300 000 zł to już pieniądze, które pozwalają myśleć o zakupie skromnie, ale rozsądnie wyposażonego kombi klasy premium, choć... nie będzie ono bez wątpienia 300-konnym minivanem o długości grubo ponad 5 metrów. Jest więc nad czym się zastanawiać, choć cena za Siennę z ogłoszenia jest dosyć spora - odmiana SE, do której nie można dokupić zbyt wielu opcji, zaczyna się w Stanach Zjednoczonych od mniej niż 40 tys. dol.

Żarty o tym, że to SUV z napędem 4x4, więc jest idealny do podwożenia dzieci do szkoły już się na Autoblogu zużył, więc do rzeczy.

Oczywiście w Polsce jest oficjalny dealer Łady - nie ma natomiast oficjalnego importera, więc jak najbardziej Łada Niva może trafić do tego zestawienia.

Niestety wszystko, co można było napisać o Ładzie Nivie, zostało już napisane przez ostatnie niemal 25 lat obecności tego modelu na rynku. Warto więc tylko wiedzieć, że Niva z ogłoszenia ma świadectwo spełnienia norm Euro 6, więc można nią śmiało pędzić po centrach zdecydowanej większości miast, budząc tym samym zgrozę i niesmak w tych, którzy starają się wypędzić graty z zatłoczonych ulic.

Czy warto? Jeśli ktoś w ogóle rozważa zakup Nivy, to znaczy, że jej potrzebuje, więc warto. Tym bardziej, że chyba najbliższy jej rywal, czyli Jimny, jest w najlepszym przypadku umiarkowanie osiągalny w Polsce.

Jeśli ktoś miał zły dzień, to niech najpierw popatrzy na zdjęcia samochodu z aukcji, a potem na opis dealera:

Nie mam bladego pojęcia, gdzie podziała się ta prezencja i styl. Z kolei nowoczesne wyposażenie to prawdopodobnie te elementy, które nie zostały zamówione, o czym świadczą ślepe przyciski na niektórych zdjęciach. Chociaż sprawdziłem specyfikację sprzedawanej wersji, oznaczanej jako 3163-485-03, czyli Maximum, i nie jest tak źle. Co w niej znajdziemy?

Jest wspomaganie kierownicy (hydrauliczne), jest poduszka powietrzna dla kierowcy i pasażera, są pasy bezpieczeństwa, jest Isofix, jest ABS, EBD, ESP, CBC, wspomaganie nagłego hamowania, tryb offroad, komputer pokładowy, elektrycznie sterowane szyby, maska z siłownikami (!), jednostrefowa klimatyzacja automatyczna, 7-calowy system multimedialny, nawigacja z mapami Rosji, Ukrainy, Białorusi i Kazachstanu (i jest po rosyjsku, a przynajmniej tak wynika ze zdjęć), przednie i tyle czujniki parkowania, podgrzewane fotele i podgrzewana kierownica.

Jak na auto, które wygląda niezbyt zachęcająco - jest dobrze. Do tego wnętrze jest zaskakująco cywilizowane.

Poza tym jednak UAZ Patriot to przede wszystkim samochód terenowy, który po prostu poradzi sobie w mieście. Osadzono go na ramie, zaopatrzono w dołączany napęd na obie osie z elektroniczną blokadą tylnego dyferencjału, a prześwit na poziomie 21 cm powinien wystarczyć w większości sytuacji. A do tego nada się do zawożenia dzieci do przedszkola zdecydowanie lepiej niż Niva.

Niestety UAZ Patriot jest też od Nivy zdecydowanie droższy, bo kosztuje - w omawianej wersji - ok 133 000 zł. Jak na względnie ucywilizowaną terenówkę - przyzwoicie. Tym bardziej, że w tej cenie znajdziemy na polskim rynku głównie mocno doposażone kompaktowe crossovery, które panikują na widok dowolnej drogi pozbawionej asfaltowej pokrywy.

Oczywiście silnik UAZ-a, o pojemności 2,7 l (150 KM) spełnia normy Euro 6.

RAM-1500

O dostępności RAMa w Polsce już pisaliśmy - warto wiedzieć, że auto można nie tylko oficjalnie u nas kupić, ale też możemy serwisować go zarówno u dealera, jak i w wybranych ASO.

Tanio niestety nie będzie. Auto z ogłoszenia kosztuje ponad 244 000 zł, ale za to już same liczby opisujące RAMa 1500 robią wrażenie. 401 KM mocy, 5,7 litra pojemności skokowej, napęd na obie osie, 20-calowe felgi, a do tego prawie 5,8 m długości. Tak, to kawał auta za zaskakująco rozsądną cenę. Do tego możemy go kupić od razu z instalacją gazową.

Oczywiście RAM ma kilku oferowany całkowicie oficjalnie w Polsce konkurentów, w tym Mercedesa klasy X i Volkswagena Amaroka, ale który z nich ma pod maską taki silnik?

No właśnie, żaden.

Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że nie jest to nowy RAM - to odmiana oznaczona jako Classic, a więc starsza, gorzej się prowadząca i gorzej wyposażona.

450 000 zł brutto - sporo. Nawet bardzo sporo. Dopóki nie przyjrzymy się dokładnie temu, co możemy za takie pieniądze dostać.

6,2 litra, 717 KM, 3,9 s do 100 km/h, ćwierć mili w 11,4 sekundy. Trudno znaleźć dla niego jakąkolwiek konkurencję, jeśli chodzi o te parametry. Oczywiście, E63 S jest prawie tak samo mocny, a do tego szybszy w sprincie do 100 km/h. Hybrydowa Panamera Turbo S też wygrałaby z Chargerem w takich zawodach.

Tyle tylko, że te samochody kosztują dużo więcej. Dzieło AMG to wydatek co najmniej 610 700 zł (bez dodatków), natomiast cen Panamery w tej wersji lepiej nie sprawdzać. Poza tym mieszkańcy większych miast w Polsce prawdopodobnie ziewają na widok kolejnego Mercedesa czy Porsche - Charger to z kolei raczej rzadki widok.

REKLAMA

A już połączenie ponad 700 KM mocy z napędem wyłącznie na tył - to dopiero coś, czego często nie uświadczymy.

O to, w jaki sposób ten samochód spełnia normy Euro 6, nawet nie pytam.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA