Zaporożec kabriolet z silnikiem od Malucha. Uszczypnąłem się, jednak nie śnię
Graciarstwo wiąże się z szóstym zmysłem do odnajdywania samochodów zarówno wybitnie dziwnych, jak i wybitnie złych. Zaporożec kabriolet z silnikiem Malucha doskonale wpisuje się w obie kategorie.
Zrób coś głupiego. Kup sobie samochód marki, o której dzisiaj usłyszałeś po raz pierwszy
Klasyki popularnych marek są dla słabych. Prawdziwi mężczyźni kupują auta producentów, o których istnieniu dowiedzieli się w dniu zakupu. Oto 5 propozycji od marek takich jak Talbot, Riley albo Studebaker.
Mapa samochodowych skarbów. Pokazuje miejsca, w których zaginęły legendarne klasyki
Marzyliście kiedyś o zostaniu drugim Indianą Jonesem? Znajdować skarby? Marzenia pewnie i tak nie spełnicie, ale ta mapa samochodowych skarbów może pomóc wam w odświeżeniu złudnych nadziei.
Kazali mi opisać „tego okropnego kampera na bazie VW T2”. Tylko że on mi się podoba
Nie ma to jak dostać polecenie opisania jakiejś samochodowej abominacji. Uwielbiam samochodowe abominacje, a tego Volkswagena T2 w wersji „dziwny kamper” dopisuję do mojej listy pojazdów, którymi #jeździłbym.
Do kupienia jest Citroen 2CV Lomax. To roadster na bazie Citroena 2CV. Jest piękny... chyba
Co prawda nigdy nie byłem fanem Citroena 2CV, ale istnieje wersja, którą chciałbym się przejechać. To Lomax, brytyjska wariacja na temat francuskiej kaczki. Jest na sprzedaż w Polsce.
Przeprowadzam się do Finlandii. Mają graty, o których nie śniło się fizjologom
Finlandia to dla Polaków graciarska terra incognita. Nie produkowano tam niczego, co zapadłoby komukolwiek w pamięć, raczej nikt nie importuje stamtąd aut. Szkoda, Finlandia ma do zaoferowania stare samochody, o jakich nie śniło się fizjologom.
Żuk-Berliet z Oławy idzie do remontu. Sukces ma wielu ojców
Jakiś czas temu pisałem o Żuku-samodziale przerobionym na mikrobus przypominający Berlieta. Auta poszukiwała córka konstruktora. Sprawy przybrały nieoczekiwany obrót.
Aston Martin DB5 na licytacji. Nie kupić go to poważny Bond
Praca w charakterze najlepszego agenta do zadań specjalnych może kojarzyć się z niemałymi zarobkami. Takie zapewne są, ale jeśli ktoś tylko chce poudawać agenta 007, to musi zapłacić. Dużo zapłacić, bo Aston Martin DB5 do aut tanich nie należy – nawet jeśli tym egzemplarzem nie jeździł sam Bond.