REKLAMA

Spojrzałem mu prosto w oczy. Bentley Continental GT Speed budzi strach nawet u potwora z Loch Ness

Dziś miałem okazję przyjrzeć się z bliska najnowszemu i najmocniejszemu modelowi marki Bentley. Powitajcie Continentala GT Speed na rok modelowy 2025. Ma tyle mocy, że boi się go nawet sam potwór z Loch Ness.

Bentley Continental GT Speed 2025
REKLAMA

Najnowszy Continental GT Speed to najmocniejszy drogowy Bentley w całej, ponad 100-letniej historii marki. To prawdziwy potwór o mocy prawie 800 KM. Konkretnie napęd generuje aż 792 KM, a do tego kierowca ma do dyspozycji 1000 Nm momentu obrotowego. Tym razem Brytyjczycy zrezygnowali z silnika W12 i postawili na kombinację 600-konnego, podwójnie doładowanego V8 oraz 192-konnego silnika elektrycznego. Tak - ten model to hybryda PHEV. Dzięki temu Continentalem można spalać cysterny paliwa, ale można go również ładować i pokonywać nawet do 81 km na samym prądzie.

REKLAMA
Bentley Continental GT Speed 2025

To ciekawe, że Continentalem można się bezszelestnie poruszać niczym Rolls-Royce'm Spectre, a gdy już to się znudzi, można po prostu wybrać sportowy tryb jazdy i na zawołanie mieć do dyspozycji ryk V-ósemki stajnię pełną 792 rumaków. 

PHEV? PHEV

Ja byłem szczególnie ciekawy, jak Bentley podszedł do klientów, którzy nie mają ochoty biegać co wieczór ze wtyczką po garażu. Czy rozładowanie baterii oznacza, że auto ma „tylko” 600 KM? Okazuje się, że ten temat nurtuje wielu potencjalnych klientów. Przecież do tej pory mogli liczyć na 668 KM generowane przez motor W12 i chcą mieć pewność, że nowy model ma ich więcej.

W odpowiedzi usłyszałem, że Bentley zachowuje się w pewnym sensie jak klasyczna hybryda i już w podstawowym trybie jazdy dba o to, żeby silnik elektryczny zawsze miał energię i był gotowy oddawać pełną moc. Dzięki temu bestia z Crewe zawsze przyśpiesza od zera do 100 km/h w 3,2 sek., a nie jak poprzednia wersja w mozolne 3,6 sek. Więcej mocy, lepsze przyśpieszenie, a co z prędkością maksymalną? Tutaj inżynierowie uznali, że 335 km/h osiągane przez poprzednika jest wystarczające i ta wartość pozostała niezmieniona.

Continental GT Speed nie musi nawet jechać, żeby robić wrażenie rozpędzonego

Wszystko dlatego, że inspiracją do projektu luksusowego GT były postawa oraz spojrzenie tygrysa przyczajonego do ataku - tak to nie błąd. Luksusowe marki używają właśnie takich opisów i porównań, a więc i ja tak napisałem. To właśnie dlatego Conti ma m.in. nowe reflektory z głównymi soczewkami przeciętymi przez ostre krawędzie LED-owych pasów.

W wersji Speed są szczególnie wyraziste, bo dookoła nich królują ciemne dodatki. Auto ma czarną siatkę i obramowanie grilla oraz bocznych wlotów, ciemne listwy boczne, czarne felgi oraz ciemne końcówki wydechów. Większość pozostałych elementów nadwozia została polakierowana w kolor karoserii. Te zabiegi sprawiły, że GT Speed prezentuje się bardzo sportowo. Wydaje się szerszy, niższy oraz jakby bliżej asfaltu. 

First Edition

Zaprezentowany w praskim centrum Koneser Continental GT Speed to egzemplarz limitowanej edycji First Edition. Jej wyjątkowość podkreślają zewnętrzne emblematy, listwy progowe oraz wytłoczenia w tapicerce z logo First Edition. Ponadto nabywcy tej limitacji otrzymają pojazd wyposażony w unikatowe dodatki, za które normalnie trzeba dopłacać.

Są to m.in. projektory Mulliner oświetlające podłoże wokół pojazdu oraz fotele z automatyczną klimatyzacją, które potrafią np. wyczuć gorączkę pasażera i zmienić temperaturę w kabinie. Poza tym deskę rozdzielczą wzbogaci obrotowy wyświetlacz w specyfikacji Touring, a doznania dźwiękowe zapewni system audio Naim for Bentley.

Jesteście chętni na GT Speed?

Szef marki Bentley na polski rynek potwierdził, że zamówienia są otwarte, a okres oczekiwania to obecnie od 6 do 9 miesięcy. Jeżeli GT Speed jest tym, czego szukacie, to dołączycie do całkiem ekskluzywnego grona posiadaczy tego modelu. Zgadnijcie, ile egzemplarzy Continentala porusza się obecnie po polskich drogach. Jest to 350 sztuk. Zapomniałem jedynie spytać o cenę, ale może to i dobrze... Gdybym spytał, to bym otwarcie przyznał, że mnie na niego nie stać.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA