repliki

Przedwczoraj wylałem wiadro pomyj na replikę Ferrari F40, którą niedawno sprzedano w Stanach Zjednoczonych. Dziś na tapecie mamy kolejną replikę auta tej marki – znacznie gorszą, ale znacznie lepszą. Już tłumaczę.

Meksyk ma od lat złą prasę. Przestępczość, morderstwa, korupcja i kartele narkotykowe. Teraz do tego doszedł jeszcze tuning. 

W Polsce policja zatrzymuje za kanapy i biurka przypominające samochody, w Niemczech za jazdę autem udającym inne. A w Stanach Zjednoczonych? W Stanach Zjednoczonych na sprzedaż została wystawiona replika Ferrari F40, co nie było niczym dziwnym, gdyby nie fakt, że owe ogłoszenie wystawił dealer samochodów klasycznych. Ale nikt się tym nie przejmuje.

Jest w internecie taki poradnik, jak narysować sowę. Idealnie skojarzył mi się z tym wpisem.

Aston Martin DB5, a właściwie jego replika pozbawiona układu napędowego, sprzedała się za 201 tys. dolarów. Co oczywiście każe zapytać: jaki silnik tam włożyć?

Padają nawet słowa o tym, że to powinno być karalne.

Pan Sławek z Łap ma dom weselny na zachodniej granicy Białegostoku. Do swojego biznesu potrzebuje ślubnej limuzyny.

Nigdy nie byłem fanem Lego. Ta firma kojarzy mi się głównie z potwornym bólem stopy, który następuje po nadepnięciu na klocek. Ale spójrzcie na ten zestaw…

Halloween, czyli obrzydliwa niepolska tradycja polega na przebieraniu się za duchy i demony w celu straszenia innych. Na szczęście można też kogoś postraszyć motoryzacyjnie.

W kinach na całym świecie panoszy się obecnie Joker. Taka okazja aż się prosi, by tu i ówdzie zaprowadzić trochę porządku jako Batman. Na początek przygotowań proponuję zakup repliki Batmobilu.