REKLAMA

Masz nie mieć samochodu w Krakowie. „Zliberalizowana” strefa czystego transportu to motoryzacyjny totalitaryzm

Mniej restrykcyjne wymogi to nieprawda. Są równie straszne i przede wszystkim absolutnie zbyteczne. Twórcy krakowskiej strefy czystego transportu skutecznie zniechęcają tych, którzy do tej pory twierdzili, że „strefa powinna być, ale...”.

Masz nie mieć samochodu w Krakowie. „Zliberalizowana” strefa czystego transportu to motoryzacyjny totalitaryzm
REKLAMA

Na początek wyjaśnię, że jedynym rozwiązaniem w sprawie każdej strefy czystego transportu jest jej bezwarunkowa likwidacja. SCT nie powinny istnieć w ogóle, nigdzie i pod żadnymi warunkami czy wyłączeniami, ponieważ ich założenie jest niekonstytucyjne. Rzeczpospolita Polska ma realizować zasady sprawiedliwości społecznej, a sprawiedliwie jest wtedy, kiedy zamożniejsi obywatele ponoszą koszty na rzecz wyrównania poziomu życia dla uboższych. W tym przypadku jest odwrotnie: jesteś bogaty – możesz jeździć za darmo, jesteś biedny – możesz chodzić na nogach albo płacić za wjazd. Skoro mamy to ustalone, to można przejść do kwestii Krakowa.

REKLAMA

Kraków niczego nie zliberalizował. Jego założenie strefy jest nadal skandaliczne

Strefa ma wciąż obejmować prawie całe miasto z niewielkimi tylko wyłączeniami dla poszczególnych ulic, za co już poprzednia jej wersja poleciała do kosza. Niczego się nie nauczono i dalej promuje się nierealny w organizacji ruchu projekt, który zarzyna wszystkich – i mieszkańców Krakowa, i gmin podkrakowskich, i osoby w ogóle z Krakowem niezwiązane.

Na początek zarżnięto miłośników aut klasycznych

We wcześniejszych projektach przewidziano wyłączenie dla aut historycznych, obecnie tylko dla zabytkowych. Jest to ogromna różnica, ponieważ samochód zabytkowy musi być wpisany do ewidencji zabytków, a historyczny ma albo 40 lat, albo posiada opinię o wartości historycznej wydaną przez rzeczoznawcę dla aut starszych niż 25-letnie. Pojazd zabytkowy to o wiele węższa kategoria niż historyczny, gdzie właściwie jesteśmy zdani na wolę konserwatora zabytków. W Krakowie minimalny wiek auta zabytkowego to 40 lat, więc 39-letnie auto, choćby było nie wiem jak ciekawe i zachowane w idealnym stanie, to nie wjedzie, bo nie zostanie zabytkiem. Jest to zastanawiające wycięcie, bo przecież tych pojazdów historycznych jest jakiś promil. W świetle wyłączenia ogólnego dla mieszkańców Krakowa to zupełny nonsens. Jedno jest pewne, jeśli marzysz o jakimś samochodzie klasycznym, młodszym niż 40 lat i zbierasz na niego pieniądze, a przypadkiem mieszkasz w Krakowie, to możesz już porzucić swój zamiar.

Zarżnięto mieszkańców Krakowa, ale jakże sprytnie

Pozwolono im jeździć ich samochodami niespełniającymi norm rocznikowych (2005 dla benzyny, 2014 dla diesla) tak długo jak chcą. A co potem? A potem swój samochód będą musieli zezłomować, bo nikt go nie kupi. Jego wartość będzie wynosiła zero złotych, potencjalny nabywca nie będzie mógł nawet takim autem legalnie wyjechać z Krakowa. Czyli jeśli masz dziś swój samochód, ale na przykład zechcesz kupić większy, bo powiększyła się rodzina, to stary pojazd możesz śmiało wywieźć na stację demontażu, podczas gdy osoby spoza Krakowa takie auto mogłyby jeszcze sprzedać. Wszystko to jest postawione na głowie i w żaden sposób nie ułatwia życia mieszkańców Krakowa. Które i tak jest trudne, bo mieszkają w Krakowie.

Nadal planuje się zarzynanie biznesów

Jeśli nie jesteś zameldowany w Krakowie i nie masz tam firmy, ale musisz wjeżdżać do miasta z powodów zawodowych, to swojego diesla z Euro 5 możesz wyrzucić do kosza. To nieważne, że jest z 2012 r. i ma sprawny DPF. Masz kupić nowszego, bo tak. Podobno Euro 5 miało być już „tym dobrym”, teraz okazuje się że to i tak za mało. Jeszcze jakiś czas będziesz mógł płacić karną opłatę za posiadanie zbyt starego samochodu, ale tylko do 2028 r., przy czym z początku będzie to 100 zł miesięcznie, potem 250 zł, a w końcu – 500 zł miesięcznie. Czyli albo musisz mieć pieniądze na zmianę auta teraz, albo już ich nie zbierzesz, bo będziesz musiał/a płacić opłatę wjazdową zamiast odkładać na nowszy wóz.

Jeśli będziesz chcieć odwiedzić kogoś w Krakowie samochodem...

To po 2028 r. mając za stare auto już tego legalnie nie zrobisz. Trzeba będzie zostawić auto gdzieś poza miastem, a resztę dojechać innym sposobem. Albo kupić nowszy wóz. Miasto zostawiło furtkę w postaci możliwości dojazdu do placówek medycznych, ale trzeba potwierdzić swoją wizytę w placówce medycznej, podając dane samochodu. Czyli miasto będzie wiedzieć, że np. regularnie jeżdżę do psychiatry. A to nie są przypadkiem dane wrażliwe, których przetwarzać nie wolno?

Wprowadzenie lub niewprowadzenie strefy nie ma znaczenia dla powietrza

Jeśli w strefie mogłyby jeździć tylko auta elektryczne, ale poza nią wszyscy poruszaliby się dieslami z 1994 r., to ona nic by nie dała. W rzeczywistości nawet bez wprowadzenia strefy powietrze i tak się poprawi, bo stare samochody są zastępowane nowymi. Zamiast diesli są hybrydy, zamiast benzynowych elektryczne albo na odwrót i tym sposobem ogólna emisja tlenków azotu z rur wydechowych spada. Największe miasta w Polsce, poza Krakowem, nie notują już tak często średniorocznych przekroczeń NO2, a przecież stref czystego transportu w nich albo nie ma, albo są żartem jak w Warszawie. Podkreślam jeszcze raz: nie robiąc nic osiągniemy te same efekty, tyle że bez wykluczania transportowego ludzi, których nie stać na nowe auta.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-18T10:07:49+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T19:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T13:53:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T21:07:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T17:18:55+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T16:00:39+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T14:26:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:01:21+02:00
REKLAMA
REKLAMA