REKLAMA

Renault chce zrobić swoją Cuprę z marki Alpine. W tym roku wszystko miało być gotowe, ale...

Po latach uśpienia i jednym, średnio udanym powrocie, Renault planuje zrobienie z Alpine marki premium w swoim portfolio. Debiuty zapowiadano dwa lata temu na rok 2023...

Renault chce zrobić swoją Cuprę z marki Alpine. W tym roku wszystko miało być gotowe, ale…
REKLAMA
REKLAMA

Chyba nawet Volkswagen jest zaskoczony sukcesem, jaki osiągnęła sztucznie utworzona marka Cupra, głównie dzięki modelowi Formentor. Jest świetnie stylizowany, wygląda bardzo nowocześnie i dynamicznie, więc szybko zjadł i Seata, i wiele innych modeli z gamy VW. Wprawdzie nie czaję sensu oferowania aut pod marką Cupra ze słabymi silnikami typu 1.5 z ręczną skrzynią, bo czym to się wtedy różni od Seata? Ale może nie muszę, najważniejsze, że zarabia. A skoro zarabia, to inspiruje też innych do podobnych kroków.

Alpine A110 SportsX

Na przykład Renault planuje znacznie poszerzyć gamę Alpine, w tym o nowego hatchbacka A290

Bez obaw, nie będzie w niej żadnych dymiąco-smrodzących spaliniaków, wszystkie nowe Alpine będą bardziej elektryczne niż maszynka do golenia (klientów). Dziś udało się wyszpiegować hatchbacka o roboczej nazwie Alpine A290. Jego koncept był 3-drzwiowy, ale potem producent poszedł po rozum do głowy i nowy elektryczny model będzie miał pięcioro drzwi. Moc zapewne wyniesie ok. 200 KM, żeby było trochę sportowo, a zasięg jeszcze trudno ocenić. Na pewno wóz będzie miał wiele wspólnego z nadchodzącym elektrycznym wcieleniem Renault 5.

Zrzut ekranu z Motor1.com:

Czytaj także:

Alpine nie planuje bynajmniej kończyć na hatchbacku

Na pewno zrobi też SUV-a i na pewno będzie on elektryczny. Można stawiać na jakąś usportowioną, elektryczną wersję Renault Rafale lub coś podobnego. Wszystko fajnie, ale pewnie mało kto już pamięta, że debiut tego samochodu to zapowiadano w 2021 r. na rok 2023. Mamy już wrzesień 2023 r. i nie ma ani SUV-a, ani hatchbacka od Alpine. Obawiam się, że to przedsięwzięcie nieco przerosło Renault. To znaczy rzecz jest jak najbardziej wykonalna, ale wprowadzenie nowej marki samochodów na rynek wymaga takich nakładów sił i środków, że chyba obsunięto się z dedlajnami. Pominę już miliardowe nakłady na marketing, reklamy, influencerów itp. Trzeba jeszcze przerobić sieć sprzedaży, podorabiać działy Alpine do salonów Renault, przeszkolić serwis, wprowadzić elementy premium do procesu zakupowego... No i unikać salonu, gdzie jednocześnie stoi obok siebie elektryczny SUV Alpine i Dacia Sandero na gaz.

O takie by mogli robić.
REKLAMA

To wszystko da się zrobić, ale trzeba w tym celu ogromnego wysiłku. Na taki ruch mogła pozwolić sobie Toyota, Nissan czy Honda w ich latach świetności (odpowiednio: Lexus, Infiniti i Acura – tylko Lexus jest sukcesem) czy będący na fali Hyundai z submarką Genesis. Volkswagenowi chyba wyszło lepiej niż się spodziewali, a Renault pewnie bardzo by chciało i na pewno jest już mocno zaawansowane z pracami. To zupełnie jak ja z moim remontem: im więcej zrobię, tym bardziej widzę, ile jeszcze jest do zrobienia. Ale to się w końcu stanie i Renault będzie walczyć w segmencie premium marką Alpine, jak Citroen z DS-em.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA