Sędzia meczu Polska-Francja zepsuł mi przegląd ofert. Miało być 3.0 z Francji
Już zacząłem pisać przegląd ofert „Francja 3.0” kiedy sędzia meczu Polska-Francja zarządził reasumpcję karnego. Cała moja koncepcja legła w gruzach, ale i tak postanowiłem ją dokończyć.
Liczyłem na 3:0, nie dlatego że nie lubię polskiej reprezentacji – po prostu nie interesuję się za bardzo piłką nożną i szukałem dobrego pretekstu do napisania przeglądu ofert z francuskimi V-szóstkami pod tytułem „3.0 z Francji”. Mecz skończył się wynikiem 3:1 – nie ma francuskich aut z takim silnikiem, a i ogólnie ta pojemność jest mało popularna. 3.1 TD znajdziemy w Oplu Montereyu, w Jeepie Grand Cherokee (oczywiście te silniki są zupełnie inne), a w autach amerykańskich występuje 3.1 V6, i to tyle.
Dlatego bardzo mi przykro, ale będzie Francja 3.0
Po prostu bardzo lubię te francuskie V-szóstki. Tzn. benzynowe, i dokładnie to późną jednostkę ES9, a nie wcześniejszą PRV, ale to nie szkodzi. Zwłaszcza, że niektórzy będą się kłócić, że w sumie te silniki to bardziej 2.9 niż 3.0, a to że oznaczano je jako 3.0 to o niczym nie świadczy, to nic nie znaczy. Nieważne. Znalazłem siedem ofert z dobrymi trzylitrowymi francuzami i gwarantuję że wszystkie one są warte zainteresowania, bo gra Francuzów w szóstkę już dawno się skończyła i nie powróci. To wszystko fresh- i youngtimery. Nie to żeby miały jakoś szczególnie podrożeć, ale miło jest mieć poczucie, że ma się coś, czego już nie będzie, a nie kolejną Toyotę lub Kię.
Citroen z 3.0
Wyróżniam 3 auta, ale jedno bardziej ciekawostkowo, bo bym go nie kupił. Tym autem, które mi się podoba, ale bym go nie kupił, jest Citroen C8 z trzylitrowym V6, który ponoć nieźle jeździ, ale jest trudny w utrzymaniu, ma fatalny dostęp do silnika i właściwie trzeba demontować go na kawałki gdy przychodzi do jakiejś naprawy. Kondycja aut z ogłoszeń zdaje się potwierdzać, że właściciele się poddali. Jedno auto nie jeździ, bo padła skrzynia automatyczna. Drugie jeszcze jeździ, ale padła uszczelka pod głowicą. 7500 zł za starego vana do grubej naprawy? Można i tak, ale... nieważne, zobaczmy jakieś sensowniejsze oferty.
Nie ukrywam że bardzo podoba mi się II generacja C5 w pełnym wypasie. Rzadko spotyka się ten wóz z benzynowym 3.0 V6 – częściej trafiają się z dieslem, bo były z nim dłużej dostępne. Oczywiście ogłoszenie jest typowo handlarskie, a cena jak za ten samochód niemała, nie zmienia to jednak faktu, że jest to kawał fantastycznego wozu. Szkoda, że skupiając się na benzynowym 3.0 V6 mamy tak znikomy wybór tych C-piątek, prawie wyłącznie importowanych ze Szwajcarii, oczywiście przez handlarzy.
Jako że nie znalazłem żadnego egzemplarza C6 z benzynowym V6 (diesle owszem są), to spojrzę łaskawym okiem na XM-a z V-szóstką. Trafiają się wciąż ładne poliftowe egzemplarze w znośnych cenach, jak na przykład ten. Srebrny kolor z zewnątrz mi nie przeszkadza, ale szkoda że ma takie smutne czarne wnętrze. Najważniejsze jednak, że to egzemplarz z końca produkcji, już z silnikiem ES9 Peugeot-Renault, a nie starym PRV. Ciekawe, że sprzedający rozpisał się sporo o serwisie tego samochodu i wymianach w układzie hydropneumatycznym, brzmi jakby wiedział o co chodzi z eksploatacją takiego wozu – na pewno lepiej kupić dobrego XM-a drogo i się nim cieszyć, niż kupić grata i w kółko do niego dokładać. Można uznać, że jest to egzemplarz, który nie strzeli nam karnego na minutę przed końcem meczu.
Peugeot z 3.0
Z Peugeotami 3.0 jest taki problem, że to prawie same sedany, w odróżnieniu od Citroenów. Niestety nie podoba mi się model 607 i nic na to nie poradzę. 605? No może być, ale XM fajniejszy. I tańszy, bo jedyny na OLX 605 z V6 kosztuje 25 tys. zł. Sprzedaje go komis „auta niszowe”. Rzeczywiście jest niszowo, dla mnie chyba za bardzo. To już wolałbym 406 Coupe z 3.0. Jechałem kiedyś takim autem, wspominam je jako wspaniałe, przyjemniejsze od wszystkich BMW którymi jeździłem razem wziętych. Czy cena 28 500 zł jest lekko przegięta? Trochę tak. Czy będzie taniej za ładne egzemplarze? Mocno wątpię. Już od dłuższego czasu porobiło się tak, że przepłacanie za samochody potrafi mieć sporo sensu.
Jednak Peugeot z V6, który naprawdę mnie ujął, jest tylko jeden. To 406 kombi z manualną skrzynią biegów i LPG za jedyne 9900 zł. To grosze jak za tak wspaniały wóz – kombi, V6, full wypas, w dodatku z ocynkowaną budą. Wprawdzie trzeba zapłacić za niego akcyzę, więc pewnie ostatecznie wyjdzie jakieś 12 000 zł, ale helloł, tyle to dałem za Citroena Berlingo 1.6 110 KM z maksymalnym wypasem (Multispace + Modutop + wszystko w prądzie). Spalanie 8,5/100 to oczywiście bajka, takie V6 w 406 bez bólu wciąga 12 litrów na 100 km, ale przecież jest LPG. Umiejscowienie kurka wskazuje, że instalację zamontowano w Holandii.
Renault z 3.0
W tej marce mam 3 kandydatów.
Po pierwsze, Avantime z trzylitrowym V6 i manualną skrzynią biegów. Jeździłem dwa razy takim samochodem i o ile trudno mi się przekonać do jego dziwności, o tyle powala on płynnością pracy układu napędowego. Jeździ to po prostu wspaniale, na tyle wspaniale że można przymknąć oko na absurdalnie długie drzwi utrudniające wysiadanie, na źle zestarzałą deskę rozdzielczą czy na to jak szybko wycierają się materiały w kabinie. Silnik brzmi aksamitnie, biegi wchodzą idealnie, a uczucie gdy V6 wkręca się równo od najniższych obrotów aż po ponad 5000 jest nie do podrobienia. Oferowany egzemplarz, chociaż handlarski, ma całkiem znośną cenę i realistyczny przebieg 260 tys. km, a przy tym wnętrze nie wydaje się zbyt zniszczone. Choć pewnie przeszło detailing. W każdym razie: trudno kupić taniej auto tak rzadkie, którego produkcja była właściwie manufakturą.
Po drugie, Laguna z V6
Robiłem ostatnio przegląd ofert Laguny I kombi i stwierdziłem, że już prawie ich nie ma, a już zwłaszcza prawie nie ma ich z V6. Laguna z V6 to ciekawy relikt czasów, kiedy silniki V6 trafiały do topowych wersji samochodów klasy średniej niezależnie od tego, czy producent był premium, czy nie. Trwało to jakieś 10-12 lat, potem wszyscy się gremialnie z tego wycofali i na rynku pozostały niedobitki. Był jednak moment, kiedy V6 występowało i w Mondeo, i w Lagunie, i w Citroenie C5, i w Alfie 156, i w Oplu Vectrze, i w Roverze 75. Istne szaleństwo.
No i ile znalazłem względnie niezłą Lagunę I V6 liftback, o tyle moje serce skradła wyceniona na zaledwie 8500 zł Laguna II kombi V6 z koniakowym wnętrzem. A może to kolor czekoladowy, przecież to oczywiste że nie znam się na kolorach. Te Laguny II to już obecnie same śmietniki z gazem (diesle już wymarły), a tu proszę, taka V6 na wypasie, za niewielkie pieniądze.
Zanim pokażę mój typ, jeszcze wyróżnienie honorowe
Wyróżnienie dla człowieka, który w polskim salonie kupił pojazd tak dziwny jak Renault Latitude 3.0 V6 dCi i przejeździł nim 315 tys. km. Jechałem kiedyś takim samochodem, był szaleńczo niespójny, z jednej strony sprawiał wrażenie taniego wozu pod taksówkę, z drugiej był napakowany gadżetami które miały sprawić że poczujemy powiew premium, z trzeciej strony był ciasny, a czwartej nie widziałem bo usnąłem z nudów.
Dobra, to teraz coś naprawdę ekstra. O ile Vel Satis był bardziej dziwny niż wspaniały, o tyle model Safrane naprawdę epatował wspaniałością. Był wielki, z mięciutkim i wspaniale wykonanym wnętrzem, znakomicie wyciszony, bardzo wygodny i ogólnie – pomijając przedni napęd i brak mocnych silników – mógł konkurować z niemieckimi markami premium. Większość Safranów to biedaki z 4 cylindrami, ale spójrzcie na tego: V6 i DWA ekrany w środku, w tym jeden kolorowy. Tak to można. Zasłużone zwycięstwo.
Chociaż tak naprawdę francuskie 3.0, które powinienem kupić, jest tylko jedno.
Bardziej rodzinnego vana nie umiem sobie wyobrazić.