Urzędnik zdecyduje, czy samochód jest ci potrzebny. A jeśli tak, dostaniesz leasing za 100 euro miesięcznie
Francuzi dostaną samochód elektryczny, którego cena będzie wynosić jedyne 100 euro miesięcznie. Jednak żeby skorzystać z tej niesamowitej promocji trzeba będzie wcześniej wyspowiadać się przed urzędnikiem.

W wyborach prezydenckich we Francji zwyciężył Emmanuel Macron. A skoro tak, to wszyscy zaczęli przypominać sobie, co też on obiecał w swoim programie wyborczym. Oprócz standardowego podniesienia poziomu życia, zakończenia biedy, wzmocnienia gospodarki itd. pan Macron skupił się na odnawialnych źródłach energii. Zapowiedział budowę nowych reaktorów jądrowych, uczynienie z Francji lidera w produkcji wodoru oraz odejście od paliw kopalnych. W tym ostatnim ma pomóc elektryfikacja samochodów poruszających się po Francji. W swoim programie Macron zapowiedział tani samochód elektryczny, tak tani, że to aż niemożliwe.
- Czytaj również: Etykiety na oponach - jak je czytać i o co w nich chodzi?
Francuzi dostaną samochód elektryczny, którego cena będzie wynosić 100 euro miesięcznie
ILE?! Sam jestem w szoku, gdy przeczytałem o miesięcznej kwocie, jaka trzeba zapłacić, żeby dołączyć do awangardy motoryzacyjnego postępu. Macron proponuje leasing samochodu elektrycznego na preferencyjnych warunkach z możliwością późniejszego wykupu. Oferta skierowana byłaby do ludzi o najmniejszych dochodach, żeby i oni mogli przesiąść się ze starych gruzów do pachnących nowością EV. Samochody, które kwalifikowałyby się do programu powinny być francuskie, ale być może rozszerzy się to do całej flotylli Stellantis. Jest to trochę ryzykowny manewr, bo może naruszać przepisy europejskie, więc w tym zakresie musimy czekać na szczegóły. Sztab prezydenta ujawnił również kto będzie mógł skorzystać z tej hojnej oferty. Oprócz posiadania niskich dochodów konieczna będzie ocena czy dana osoba w ogóle potrzebuje podróżować samochodem. Może ma dobrą komunikację autobusową? Albo może skorzystać z roweru? A może jego praca jest na tyle ważna, że warto, żeby szybko do niej dojeżdżał? Dopiero urzędnik określi czy dana osoba może się poruszać tanim samochodem elektrycznym, czy nie.

C'EST MAGNIFIQUE!
Nie znajduję słów, które w pełni oddają mój zachwyt. Wyobrażam sobie jakie wspaniałe możliwości daje bycie takim urzędnikiem od weryfikacji podróży. Zapewne na lewo można będzie wyciągnąć ze trzy pensje. Każdy potrzebuje transportu, a oddanie decyzji w tym zakresie urzędnikom to proszenie się o rozwarstwienie społeczeństwa, ograniczenie mobilności ludzi oraz stworzenie doskonałego klimatu do korupcji. Kto nie chciałby płacić tylko 100 euro miesięcznie za nowy samochód?
Oczywiście sztab Macrona nie podaje większej liczby szczegółów, ale podkreśla, że dzięki temu więcej ludzi będzie mogło sobie pozwolić na samochód elektryczny. Niestety jakoś mi się to nie skleja. Takie pomysły powinny być torpedowane na wszystkie możliwe sposoby. Nie może być tak, że jakiś urzędnik oceni twoją społeczną przydatność, zastanowi się, czy zasługujesz na dobro takie jak auto i wtedy da zielone światło do leasingu samochodu. Zdecydowanie trzeba zatrzymać elektryczną rewolucję. Najlepiej przy użyciu tradycyjnej francuskiej metody — gilotyny.