BMW chciało pochwalić się designem serii 8, a wyszło, jakby raczej przyznawało się do winy
BMW zareklamowało swojego grand tourera w niemieckiej prasie. Wyszło trochę niefortunnie…
Bawarczycy nie mają ostatnio najlepszej passy w mediach. Ostatnie reklamy serii modeli M spotkały się z krytyką jakoby zachęcały do niebezpiecznej jazdy. Czy ta krytyka byłą słuszna, czy nie - to już zależało od zapatrywań oglądających. Jedni chwalili zwracając uwagę na emocje i przekonując, że na potrzeby kreacji reklamowych można sobie pozwolić na przesadę. Inni ganili mówiąc, że naigrawanie się z zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego nie jest na miejscu nawet w reklamie.
Tym razem zrobił się szum wokół reklamy prasowej.
BMW prowadzi kampanię promującą nową serię 8. Ten imponujący grand tourer zastąpi w gamie niemieckiego producenta model serii 6. Swoją nazwą nawiązuje do klasycznego modelu sprzed lat. Oczywiście jak przystało na luksusowe auto swoje kosztuje, ale i zdaje się obiecywać wyjątkowe wrażenia z jazdy.
W sobotę w Suddeutche Zeitung pojawiła się dwustronicowa reklama tego samochodu, z nocnym zdjęciem i hasłem „Gebaut, um den Atem zu rauben”, co można przetłumaczyć jako „Zbudowane by odebrać Ci oddech”, w kontekście zapierania tchu w piersi. Z pewnością copywriterzy odpowiedzialni za to hasło mieli czyste intencje i chcieli raczej zwrócić uwagę na niezwykłą urodę tego modelu.
Wygląda jednak na to, że w dobie skandali związanych z oszustwami w badaniach jakości spalin, Niemcy odczytali ten komunikat zupełnie inaczej.
W sieci pojawiło się sporo wpisów komentujących tę kampanię w negatywny sposób. Czytelnicy skojarzyli to hasło raczej ze smogiem i zanieczyszczeniem powietrza, a nie walorami estetycznymi nowego modelu BMW.
Swoje zdanie w tej kwestii wyraził nawet niemiecki minister środowiska - Michael Schroeren - który w poście na Twitterze stwierdził, zażartował (a może nie?), że BMW jest „pierwszym producentem, który publicznie przyznaje się dlaczego robi to co robi”, dodając hashtagi związane z aferą dieselgate.
Portal gründerszene.de szybko przytoczył kolejne reakcje użytkowników mediów społecznościowych, którzy zarzucają BMW cyniczność, albo chwalą za szczerość.
Generalnie zrobiło się nieprzyjemnie
Twórcom tej reklamy chyba zabrakło trochę wyczucia. Mimo, że BMW nie było w żadnym momencie głównym bohaterem skandalu z oszustwami w pomiarach, trzeba było się liczyć z tym, że nawiązania do „odbierania oddechu” mogą się dziś kojarzyć bardzo negatywnie. W czasach przesadnej politycznej poprawności każdy komunikat może być wykorzystany w sposób zupełnie odmienny od intencji twórców. Założę się, że człowiekowi odpowiedzialnemu za tę reklamę od soboty trudniej się oddycha.