REKLAMA

Kierowcy nie oszczędzali prądu i nie dostali pieniędzy. Co za doskonały pomysł

Trolejbusy w Lublinie zużyły za dużo prądu, dlatego kierowcy MPK nie dostali premii. Da się to jakoś na osobowe przełożyć?

Kierowcy nie oszczędzali prądu i nie dostali pieniędzy. Co za doskonały pomysł
REKLAMA

Jawny Lublin informuje o problemie kierowców lubelskiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji. Obstawiam, że władze samorządowe mają zdjęcia autorów tego portalu powieszone na ścianach i rzucają w nie lotkami. To tak na marginesie. Dręczą, nieustannie patrząc władzy na ręce. Ostatnio dali głos kierowcom MPK.

REKLAMA

Bez premii za duże zużycie prądu

Może wam się wydaje, że oszczędzacie prąd, od godz. 16 siedzicie po ciemku, a jedynym źródłem światła jest telewizor. Amatorka. Prawdziwe oszczędzanie prądu odbywa się w Lublinie. Jest to jedno z niewielu miast w Polsce, które ma trolejbusy, czyli autobusy na prąd. Pobierają go z instalacji umieszczonej nad jezdnią i nie potrzebują szyn, jak tramwaje. Ale potrzebują prądu.

W systemie premiowym kierowców MPK przewidziano punkt dotyczący zużycia prądu przez kierowców. Można nie przyznać premii, gdy zużycie jest zbyt duże. Wszystkich kierowców potraktowano jednakowo i otrzymali o 100 zł mniej, z powodu zbyt dużego zużycia prądu.

Starsi kierowcy argumentują, że to nowi nie nauczyli się jeszcze jeździć. Można ograniczyć zużycie, wyrzucając na luz przy jeździe z górki, a w Lublinie górek jest sporo. Z tym nie zgadza się kierownictwo MPK. Trochę trudno to udowodnić, bo nie funkcjonuje jeszcze pomiar indywidualny dla taboru trolejbusowego. Jest tylko dla autobusów elektrycznych i spalinowych.

Potrącona kwota nie wydaje się przesadnie wysoka. Pewnie jej zadaniem jest zasygnalizować potrzebę zmiany stylu jazdy. Serdecznie namawiam kierowców, by to zrobili, bo jeszcze w poszukiwaniu oszczędności miasto zlikwiduje więcej kursów. Już teraz z komunikacji w Lublinie korzystają tylko ci, którzy muszą i trudną ją traktować poważnie. Ale pomysł karania za duże zużycie energii jest niezły.

Karałbym wszystkich jak leci.

REKLAMA

Mierzyłbym zużycie energii elektrycznej i paliwa jak szalony. Tak zamiast stref czystego transportu i innych ograniczeń. Na corocznym badaniu technicznym powinien być obowiązek przedstawienia zużycia energii w komputerze pokładowym z ostatnich 10 tys. km. Nie masz takich danych, płacisz 2 tys. zł. A jak masz, to liczą się widełki, według zużycia paliwa. Mieścisz się w 6 litrach, płacisz grosze, a gdy przekraczasz 8, zostawiasz 1 tys. zł dla budżetu państwa. Dla samochodów elektrycznych też się da wymyślić limity, a może nawet powiązać je z dotacją. Jeszcze system nagród za ładowanie zieloną energią bym wprowadził.

Skończyłoby się udowadnianie, że Polska węglem stoi (wcale tak bardzo nie stoi) i cała ta elektromobilność z tego powodu się nie klei. I stref czystego transportu nie trzeba byłoby robić, bo byłaby zachęta (i bat), by jeździć ekonomicznie. Kiedyś dojedziemy do etapu, że będą nam mierzyć zużycie energii, a raczej emisję dwutlenku węgla. Może nawet będzie tak drogo, że zechcemy to mierzyć i ograniczać sami.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA