REKLAMA

Elektryczny transport przestaje się opłacać. Miasta mają problemy z komunikacją miejską

Przez wysokie ceny energii elektrycznej miasta dostrzegają, że komunikacja miejska generuje zbyt duże koszty. Zakupiony za setki milionów elektryczny tabor stoi nieużywany, bo nie ma pieniędzy na kursy.

elektryczny autobus
REKLAMA
REKLAMA

W naszym kraju panuje aktualnie inflacja, która leci w górę niczym rakiety Elona Muska. Wbrew zapowiedziom mało śmiesznych stand-uperów z NBP nie spowolniła, tylko rośnie. Razem z nią rosną ceny energii elektrycznej dla przedsiębiorców i samorządów. Ostatnio jeden ze znajomych pokazywał mi swoje rachunki za prąd, które mną wstrząsnęły — od stycznia tego roku ich wysokość wzrosła prawie pięciokrotnie, a będzie tylko gorzej. Przedsiębiorcy mogą zawsze próbować podnieść ceny, albo upaść, ale samorządy są w znacznie gorszej sytuacji. Do ich zadań należy zapewnienie komunikacji dla swoich mieszkańców, ale muszą umiejętnie ustalić ceny, żeby przy najbliższej okazji nie zostali wyniesieni z ratusza na widłach.

trolejbus lublin
Autor: Katarzyna G.

Wiele samorządów idąc z duchem czasu oraz przy wyraźnej zachęcie finansowej pochodzącej ze środków europejskich wymieniało swój tabor komunikacyjny ze spalinowych na elektryczne. W całej Polsce wydano setki milionów złotych na lśniące nowością i pachnące zrównoważonym rozwojem autobusy, a w Lublinie wymieniono flotę trolejbusów. Dla tych, którzy nie znają tego rodzaju transportu — tak wygląda trolejbus:

Za pomocą pałąka czerpie on energię z sieci elektrycznej, dzięki czemu jest cichy i ekologiczny i nie potrzebuje tak skomplikowanej infrastruktury jak tramwaje. Wymaga tylko mnóstwa drutów, które moim zdaniem szpecą lubelskie ulice, ale według niektórych to jeden z wyróżników mojego miasta. Nie powiem, darzę je pewnym sentymentem, bo za czasów mojej młodości w starych trolejbusach często spadały pająki, co skutkowało przymusowymi postojami, a w szkole była to najlepsza wymówka na spóźnienie.  Mówiło się, że trolejbusowi spadł pałąk i każdy nauczyciel kiwał głową ze zrozumieniem, nikt tego nie sprawdzał. Niestety jeszcze parę miesięcy i trolejbusy znikną z ulic Lublina.

trolejbus
Autor: Katarzyna G.

Komunikacja miejska jest zabijana przez wysokie ceny energii elektrycznej

Jak informuje portal lublin112.pl — pojawił się poważny problem z kursowaniem trolejbusów. Przez wysokie ceny prądu MPK wycofało z niektórych kursów trolejbusy i zastąpiło je sprawdzonymi spalinowymi autobusami. Na początku roku wszystko się spinało, a później ceny prądu wystrzeliły i okazało się, że ekologia jest zbyt droga w użytkowaniu. Kilkukrotny podwyżka podważyła sens ekonomiczny wysyłania trolejbusów na miasto. Wystarczyło nie puścić kilku takich pojazdów i dziennie oszczędzać 7 tysięcy złotych. Aż prosi się o nagłówek: znaleźli jeden sposób, żeby zarabiać 7 tysięcy dziennie [Zobacz jak]. Tylko nie ma tu nic śmiesznego.

Nie ma to jak sprawdzone rozwiązania. Źródło: MPK Lublin

Wysokie ceny prądu sprawią, że zakupione za miliony autobusy (a w przypadku Lublina trolejbusy) będą kompletnie nieopłacalne. Mieszkańcy będą musieli znów jeździć starym i wytłuczonym taborem. Ten problem będzie tylko narastał, bo inwestycje w zeroemisyjny transport miejski były potężne. I teraz nagle okazało się, że robi się zbyt drogo i trzeba szukać oszczędności na każdym polu. Nadchodzi zima, okres podwyższonego zużycia prądu w miastach. Samorządy dostały już pierwsze wyceny, które wskazują ile będzie kosztować prąd i próbują ratować budżety. Niektóre miasta wyłączają oświetlenie w nocy, inne ograniczają zużycie energii w budynkach publicznych. Kolejny etap będzie taki jak w Lublinie.

Czy da się z tym coś zrobić?

Obawiam się, że nie. Prąd będzie drogi, a z racji tego, że ceny paliw spadają, to może się okazać, ze elektromobilność przestaje być fajna. Trochę nie rozumiem nagłego skoku prądu. Wszyscy mówią inflacja, wojna, węgiel, brak inwestycji. A później sięgam po raport giełdowy PGE i czytam, że:

REKLAMA

„Narastająco za I półrocze roku 2022 Grupa PGE odnotowała wynik powtarzalny EBITDA na poziomie 4,2 mld złotych, wynik raportowany EBITDA w wysokości ok. 6,4 mld złotych oraz zysk netto dla akcjonariuszy jednostki dominującej w wysokości ok. 3,3 mld złotych”. 

I już nie wiem, czy to inflacja, czy okazja, z której korzysta coraz więcej firm, o czym pisze Agata Kołodziej z Bizbloga. A może jedno i drugie? Wiem jedno — jak sytuacja się nie uspokoi, to będziemy siedzieć w ciemnym i chłodnym mieszkaniu, a ci, którzy będą jeszcze mieli pracę będą jeździć spalinowymi autobusami lub reanimowanymi gratami. Taka rekonstrukcja PRL-u w praktyce. Tylko tych trolejbusów żal. Dobrze, że został jeszcze jeden symbol Lublina — cebularz, ale jak tak dalej pójdzie, to nie będzie miał go kto wypiekać. Bo w piekarni już dawno odłączyli prąd.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA