Xiaomi właśnie pokazało swój pierwszy samochód. Model SU7 wchodzi cały na niebiesko
Xiaomi SU7 doczekał się oficjalnej premiery. Jeżeli dobrze zmrużysz oczy, to dostrzeżesz tu podobieństwa do wszystkich znanych marek, z Porsche na czele. Czy podejście rodem ze smartfonów sprawdzi się w motoryzacji?
Powiedzenie Xiaomi lepsze stało się swego rodzaju memem. Gdy firma wchodziła na rynek, oferowała duże możliwości smartfonów za ułamek ceny flagowych modeli. Pierwsze modele do złudzenia przypominały modele znanych graczy, Później wzrosła jakość, cena, pojawił się własny styl, ale fani pozostali, którzy premierę każdego smartfona konkurencji mówili, że ich Xiaomi lepsze. Czy takie podejście sprawdzi się w motoryzacji? W końcu jesteśmy wyczuleni na chińskie podróbki, ale w przypadku nowego modelu producenta trudno o takich mówić. To raczej inspiracja, a jak inspirować się, to tylko od najlepszych.
Xiaomi SU7 kojarzy mi się z Porsche
Mam ekran przedzielony na pół, na jednej części znajduje się karta z edytorem tekstu, a na drugiej prezentacja producenta. Gdy patrzę na litery, to kątem oka dostrzegam Porsche Taycana, a dopiero gdy się popatrzę bezpośrednio widzę Xiaomi Su7. To dobre skojarzenie i dobra inspiracja. Na korzyść tego skojarzenia przemawia kształt samochodu, ale był on podyktowany walką o jak najlepszy współczynnik Cx, który wynosi tutaj imponujące 0,195.
Długość to 4997 mm, szerokość 1963 mm i 1455 mm wysokości. Rozstaw osi wynosi równe 3 metry.
Xiaomi SU7 wychodzi w dwóch wersjach - zwykłej oraz Max. Trochę czuć tutaj nazewnictwo rodem ze smartfonów, ale to szczegół. Zwykła ma jedn silnik, który napędza tylną oś. Jego moc to 303 KM, a moment obrotowy wynosi 400 Nm, co gwarantuje przyspieszenie do setki w 5,28 s, 210 km/h prędkości maksymalnej. Zasięg tej wersji wynosi 668 km. Akumulator ma pojemność 73,6 kWh i jest tak dobrze wkomponowany w szkielet samochodu, że samochód nie ma wystającej podłogi, a jego struktura nośna się poprawiła.
Skrót SU7 to skrót od Speed Ultra, ale nie jestem do końca przekonany czy 265 km/h prędkości maksymalnej w wersji Max to jest coś ultra. Do setki w tej samochód rozpędza się w 2,78 s, a droga hamowania ze 100 km/h do 0 wynosi 33,3 m. Moc to 682 KM, a moment obrotowy wynosi 838 Nm. Według producenta zasięg samochodu to nawet 800 kilometrów, ale że jest wynik według chińskich testów NEDC, więc można go obciąć o jedną trzecią, co i tak jest niezłym rezultatem. Akumulator ma pojemność 101 kWh.
W przyszłym roku ma się pojawić wersja z akumulatorem 150 kWh i zasięgiem 1200 km. Samochód wykorzystuje architekturę 800 V, którą producent przewrotnie nazywa Modena, 5 minut ładowania ma mu dać zasięg 220 km, a 15 na 510 km, ale na prezentacji nie podano, z jaką mocą trzeba ładować auto, żeby osiągnąć takie wyniki.
Więcej o chińskich samochodach elektrycznych przeczytacie w:
Xiaomi SU7 - co jeszcze wiemy?
Bagażnik tego sedana ma pojemność 517 litrów, a przedni ma 105 l. System operacyjny jest taki sam jak w najnowszych smartfonach producenta - nazywa się HyperOS i ma imponować szybkością działania. Start systemu ma zajmować zaledwie 1,5 s. W środku znajdziemy 16,1-calowy ekran o rozdzielczości 3K, z tyłu natomiast można zamontować dobrze znane tablety z serii Mi Pad. Nagłośnienie składa się z 23 głośników.
Firma chwali się również zaawansowanym autopilotem, a raczej Xiaomi Pilotem (he he he). Producent chwali się również zaawansowanym pneumatycznym zawieszeniem, 20-sekundowym trybem boost (znacie to z Porsche) i systemem Launch Control. Auto można mieć w trzech kolorach, nie umiem zdecydować, który jest najładniejszy.
Jako wysokiej jakości trolling określam nazwy silników. Obecny kręcący się do 21 000 obrotów nazywa się V6, a ten, który trafi za rok do sprzedaży, będzie miał 27 200 obrotów i nazwę V8. Nie podano nazwy silnika kręcącego się do 35 000 obrotów, ale jeżeli nie nazwą go V12, to będę zawiedziony.
Plany Xiaomi są imponujące. Chce szybko znaleźć się w czołówce producentów samochodów elektrycznych. Ktoś powie, że to ambitne, bo Xiaomi nie ma żadnego doświadczenia w samochodach, ale spieszę donieść, że auto powstaje we współpracy ze znanym koncernem Beijing, który odpowiada chociażby za świeżo pokazaną w Polsce markę BAIC. Czuję w kościach, że ta współpraca wypali.