Toyota Yaris ma nową wersję. Wygląda groźniej od innych (z wyjątkiem jednej)
Toyota Yaris została zaktualizowana na rok modelowy 2025. W gamie przybyły nowe lakiery, a fani agresywniejszych kształtów mogą wybrać nową wersję.
GR Sport - oto nazwa najnowszej wersji Toyoty Yaris. Najświeższa odmiana została dodana do gamy przy okazji małego odświeżenia gamy. To nie jest lifting, a raczej uaktualnienie, ale skoro Yaris jest kochany przez polskich klientów, warto o tym wspomnieć.
Czym wyróżnia się wersja GR Sport?
Taki samochód nie ma wiele wspólnego z GR Yarisem - ma nie tylko inny silnik, ale i… więcej drzwi. „Prawdziwy” GR to samochód trzydrzwiowy. Tutaj mamy do czynienia z wersją pięciodrzwiową z bardziej sportową stylistyką - tak, jak w pozostałych modelach Toyoty, z Corolla czy RAV4 na czele. Yaris GR Sport został więc zaprojektowany w taki sposób, by wyglądać groźniej. W tej kategorii przegrywa już tylko ze wspomnianym, 280-konnym GR-em.
Jak prezentuje się „podgrzany" Yaris? Ma 18-calowe felgi z nowym wzorem o matowym wykończeniu. Może - ale nie musi - być pokryty lakierem Storm Grey, który łączy się tylko z tą wersją (i za dopłatą występuje w dwukolorowym wariancie z czarnym dachem). W środku nie zabrakło czerwonych przeszyć i akcentów w kolorze Gun Metal Grey. O tym, że to wersja związana z „szybkimi” literami GR, przypominają też odpowiednie znaczki i symbole.
W gamie Yarisa zagościł też nowy lakier
To Forest Green - ten widoczny na zdjęciach. W odmianie Exclusive da się go zestawić z czarnym dachem - i wtedy efekt faktycznie mocniej pasuje do nazwy wersji.
Oprócz tego, Yaris się nie zmienił. Wersje hybrydowe mają 116 lub 130 KM. Cena Yarisa 2025 zaczyna się od 100 900 zł za bazową odmianę Active. Wspomniany GR Sport zaczyna się od 130 900 zł i jest - podobnie jak Exclusive za 122 900 zł - dostępny tylko z mocniejszą, 130-konną wersją. To oczywiście kwoty, które mogą przyprawiać o zawrót głowy („tyle pieniędzy za segment B?!”), ale po statystykach sprzedaży widać, że zawroty nie przeszkadzają klientom w docieraniu do salonów. A przynajmniej tak było do tej pory.
