Do Polski sprowadzono w 2018 r. milion samochodów używanych. Dzięki nim obniża się średnia wieku aut na drogach
Opublikowano raport SAMAR na temat importu aut używanych. Trafia do nas coraz więcej samochodów, a wbrew medialnej panice, Polacy nadal chętnie kupują diesle. Nie obyło się bez wzmianki o sprowadzanych „starociach”. Tylko czy słusznie?
Polski rynek samochodów rośnie jak na drożdżach. Jak niedawno pisaliśmy, w 2018 roku sprzedało się o ponad 9 proc. więcej nowych aut niż rok wcześniej. To jednak nie oznacza, że Polacy nie kupują już aut używanych. Wręcz przeciwnie – jak pokazuje raport instytutu SAMAR na ten temat, w minionym roku sprowadzono ich do kraju ponad milion. To prawie dwa razy tyle, ile sprzedano samochodów nowych. Taki wynik oznacza wzrost o 7,1 proc. w porównaniu z rokiem 2017. Jakie samochody sprowadzaliśmy najchętniej? I jakie ciekawostki kryją się w raporcie SAMAR? Zapraszam na krótki przegląd.
Najchętniej wybierana marka: Volkswagen
Przyzwyczailiśmy się do tego, że uznajemy Volkswagena za króla polskiego rynku wtórnego. Rzeczywiście, z wynikiem 121 848 sprowadzonych egzemplarzy, firma z Wolfsburga obejmuje prowadzenie. Pierwsza dziesiątka w kategorii marek wygląda następująco:
1. Volkswagen 121 848 aut
2. Opel 108 722
3. Audi 83 178
4. Ford 81 821
5. Renault 68 601
6. BMW 58 215
7. Peugeot 49 299
8. Citroen 48 439
9. Mercedes 41 546
10. Toyota 39 082
Najchętniej wybierany model: Audi A4
Jednocześnie, mimo zwycięstwa w kategorii marek, Volkswagen wcale nie wygrywa, jeśli chodzi o modele. To oznacza, że stereotypowy „Passacik z Niemiec” wcale nie jest aż tak popularny. Obecnie ulubionym samochodem używanym Polaków stało się Audi A4, a Passat jest dopiero na piątym miejscu.
1. Audi A4 35 565 egzemplarzy
2. Volkswagen Golf 32 838
3. Opel Astra 30 416
4. BMW 3 24 048
5. Volkswagen Passat 23 616
6. Audi A3 18 892
7. Ford Focus 17 771
8. Opel Corsa 17 527
9. Audi A6 16 392
10. Volkswagen Polo 15 613
Patrząc na tę listę, można zauważyć ciekawą rzecz: jeśli uznamy, że Ford Focus jest samochodem niemieckim, cała pierwsza dziesiątka składa się właśnie z aut znad Renu. Pierwsze auto z innego kraju – czyli francuski Scenic – znalazł się na miejscu 12. z wynikiem 13 994 egzemplarzy. Najbardziej lubianym przez nabywców autem japońskim okazała się Toyota Yaris – ale zamyka ona stawkę, zajmując miejsce 20. z wynikiem 10 052. Choć trzeba uczciwie przyznać, że akurat jeśli chodzi o ten model, spora jest podaż egzemplarzy z polskiego salonu.
Najchętniej sprowadzamy samochody z Niemiec
To chyba nie jest dla nikogo zaskoczeniem: aż 58 proc. sprowadzonych do Polski aut używanych pochodzi z Niemiec. 9 proc. to wozy kupione we Francji, a 7 proc. – w Belgii. Kolejne w zestawieniu są: Holandia, Włochy i Stany Zjednoczone. Co ciekawe, więcej aut trafia do Polski właśnie z USA niż ze Szwajcarii.
Polacy nie boją się diesli
Obserwując medialne nastroje w temacie diesli, można by pomyśleć, że nikt ich już nie kupuje. Niemieckie miasta wprowadzają ograniczenia dla relatywnie nowych aut, a diesle są opisywane jako sprawcy całego zła tego świata. Wydawałoby się, że polscy kupujący na dźwięk charakterystycznego klekotu będą uciekać z placu komisowego, ile sił w nogach. Nic bardziej mylnego… na szczęście.
Aż 47,67 proc. sprowadzonych aut osobowych to takie z silnikami wysokoprężnymi. Warto dodać, że ta klasyfikacja pomija minibusy, takie jak Mercedes Sprinter, Volkswagen Transporter czy Renault Master.
Co więcej, udział diesli w imporcie rośnie. Od maja 2016 r. Polacy sprowadzali coraz mniej „ropniaków”, ale tylko przez rok. Od maja 2017 r. ich udział rośnie, a teraz osiągnął naprawdę wysoki poziom. To pokazuje, że polscy klienci są rozsądni i nie panikują. W dodatku zapewne korzystają z okazji, bo Niemcy mogą teraz wyprzedawać takie samochody relatywnie tanio. Po prostu muszą się ich pozbyć.
Ktoś może zapytać „czy to dobre dla środowiska?”, albo wprost stwierdzić, że przecież „diesle trują”. Tymczasem średni wiek sprowadzanego samochodu z silnikiem wysokoprężnym to 10 lat i 8 miesięcy. To oznacza, że w Niemczech większość z nich jeździ z „zieloną plakietką”, ma filtry cząstek stałych i spełnia surowe normy emisji spalin.
Skoro jesteśmy już przy wieku sprowadzanych aut…
Średni wiek takiego wozu – niezależnie od typu silnika – to 11 lat i 10 miesięcy, a najpopularniejszy rocznik to 2007. Sprowokowało to autorów raportu do użycia mojego ulubionego określenia: o „sprowadzanych starociach”. Pojawił się też artykuł, w którym autor wprost napisał o dostawie smogu z Zachodu. Być może gdy ktoś wyobraża sobie „nastoletni samochód”, ma przed oczami np. Skodę 100MB albo dymiącą „Beczkę” 200D. Ale prawda jest zupełnie inna, o czym już wiele razy wspominaliśmy na Autoblogu.
W 2007 roku na rynek trafiły takie samochody jak Audi A5, Fiat 500, Ford Mondeo trzeciej generacji, Nissan Qashqai czy Volkswagen Tiguan. Czy to naprawdę „starocie”?
Poza tym, importowane auta pod względem wieku wcale nie odstają od europejskiej średniej. Średni wiek samochodu w Europie to 11 lat. Tymczasem średni wiek auta w Polsce to 16,7 roku (mowa o autach już zarejestrowanych, a nie sprowadzanych). W takim razie właściwie należałoby pochwalić prywatnych importerów za skuteczne odmładzanie polskiego parku samochodowego. Oby tak dalej!