Spekulacja na rynku klasyków metodą "na wnuczka". Prawie dałem się nabrać
Metoda „na wnuczka” jest znana raczej z oszustw w internecie. Tutaj holenderski kolekcjoner wykorzystując posiadanie czworga wnucząt postanowił zainwestować w przyszłego klasyka, jakim staje się Renault Twingo pierwszej generacji.
73-letni pan Willem z Holandii całe życie przepracował w sektorze motoryzacyjnym, głównie w Toyocie i Renault. Jak wielu Holendrów, jest graciarzem – pewnie na co dzień lata wszędzie na rowerze, a w weekendy wyciąga grata i nim lata. Holenderski Autoweek opisał szczegółowo historię życia pana Willema, ja skupię się na tym, co zrobił ostatnio, ponieważ to ciekawe w kontekście rynku aut „wkrótce-zabytkowych”.
Pan Willem ma czworo wnucząt, więc kupił cztery sztuki Renault Twingo I
Oczywiście kupił je „dla wnuczków”. Nieważne, że wnuczki są w wieku 6, 7, 9 i jeszcze raz 9 lat, więc w najlepszym razie na prawo jazdy będą musiały czekać 9 lat. Pan Willem uważa, i trudno się z nim nie zgodzić, że Twingo jedynka to najlepsze, co zdarzyło się we współczesnej motoryzacji i że to będzie równie wspaniały klasyk co Morris Mini, Citroen 2CV czy Fiat Nuova 500. Panie doktorze, ja strasznie lubię Twingo I – no co w tym dziwnego, mnie też się ono podoba – tak, ale ja kupiłem cztery sztuki.
Pomyślmy teraz o tym, co zrobią wnuczki
Przypuśćmy, że pan Willem dotrzyma słowa i wszystkie samochody będzie utrzymywał w stanie jezdnym aż do czasu gdy wszystkie wnuczęta osiągną pełnoletność, czyli przez 12 lat. Będzie miał wtedy 85 lat. Nie boi się, że Twingo mu zardzewieją, bo podobno kupił te z końca produkcji, a to już były te poprawione blacharsko. Będzie zmieniał im olej i regularnie brał je na przejażdżki.
Wnuczę pierwsze (pełnoletność w 2031 r.) powie, że w sumie to nie ma zamiaru robić prawa jazdy, bo samochody to przeżytek i wszędzie będzie jeździć elektrycznym rowerem. I tak nie można za bardzo donikąd jeździć, bo jest 23. fala covidu, a podróże z powodu limitów CO2 podrożały do tego stopnia, że wszyscy żyją lokalnie. Odmówi odebrania swojego Twingo, uznając że to jakiś dziwny relikt przeszłości, to tak jakby dziś ktoś chciał mi ofiarować konia z bryczką – ciekawe co ja miałbym z tym robić.
Wnuczę drugie (pełnoletność w 2031 r.) zrobi prawo jazdy, ale koncepcja zmiany biegów w samochodzie spalinowym będzie mu/jej głęboko nieznana i ten dodatkowy pedał z lewej strony będzie wprowadzać wnuczątko w niemałą konfuzję. Ponadto wjazd samochodem spalinowym i tak będzie już prawie wszędzie zakazany, więc z Twingo nie będzie żadnego pożytku. No ale wnuczę wiedzione sentymentem do dziadka i jego motoryzacyjnych pasji przyjmie Twingo z udawaną radością, a potem skitra w swojej szopie, traktując jako składzik rzeczy. Ostatecznie będą w nim mieszkać koty, kury, karaluchy i inne zwierzęta typowe dla fauny Niderlandów.
Wnuczę trzecie (pełnoletność w 2033 r.) jak tylko skończy 18 lat to wyjedzie do Chin robić karierę w e-sporcie i myśl o tym, że miałoby od dziadka otrzymać dziwną rzecz o nazwie „atuomobil” (czy jakoś tak) będzie mu tak obca, jak mnie obcy jest e-sport.
Czwarte wnuczę (pełnoletność w 2034 r.) jako ostatnie zrobi prawo jazdy i jako jedyne wykaże zainteresowanie motoryzacją. Będzie się ono przejawiało w tym, że jak już młodzież odbierze prawko, a dziadek ze łzami w oczach przekaże mu/jej wychuchane i dbane przez lata Renault Twingo, to wnuczę natychmiast postanowi sprawdzić jak to idzie i po 800 metrach wyląduje w kanale, a Twingo zatonie i tyle z niego będzie.
No chyba, że to wszystko kit
I pan Willem tylko tak ściemnia żonie, że kupił to dla wnucząt, a tak naprawdę za parę lat ma zamiar przyspekulować na tych Twingach i kiedy podaż tego wozu spadnie do poziomu homeopatycznego, to wystawi wszystkie po 10 tys. euro za sztukę z opisem „kupiłem to dla wnucząt, ale plany się zmieniły”. I ten plan na destabilizację rynku klasyków to ja nawet szanuję.
