Nowe Renault Twingo już tu jest. Francuzi uderzają w Chińczyków tajną bronią
Renault oficjalnie zaprezentowało nową, elektryczną odsłonę Twingo. To mały i prosty samochód, którego główną cechą ma być niska cena. Ale przy okazji wyjątkowo dobrze wygląda.
Francuska broń: to hasło pojawia się ostatnio w mediach głównie w kontekście wojskowym, ale i gdy mówimy o motoryzacji, wyjątkowo dobrze pasuje. Przy okazji jest to też broń włoska i brytyjska, a nawet - mówiąc szerzej - europejska. Chińczycy nią nie dysponują.
Chodzi o styl i tradycje
Producenci z Państwa Środka mogą podkupić z europejskich studiów najlepszych projektantów i zrobić naprawdę ładne auta: ale nie wywołają u nas nostalgii. Ponieważ motoryzacja z Chin jest młoda i pozbawiona historii (to, co działo się z nią 10 czy 15 lat temu, raczej nie jest powodem do dumy), tamtejsze firmy nie mogą nawiązywać do „starych, dobrych czasów”. A to wyjątkowo udany trik sprzedażowy, również w klasie aut małych i w miarę tanich. Wiedzą o tym Mini czy Fiat, a od jakiegoś czasu z takich patentów korzysta też Renault. Po 5 i 4 teraz przyszła pora na nawiązania do nie aż tak dawnych czasów.
Witamy Renault Twingo E-Tech
Nowe Twingo wygląda naprawdę podobnie do modelu z 1993 roku. Ma zbliżony kształt, okrągłe reflektory i kilka nietypowych detali, takich jak przełącznik zmiany kierunku w kształcie szminki. W odróżnieniu od pierwowzoru sprzed trzech dekad, ma dwie pary drzwi. Era trzydrzwiówek już się zakończyła.
Wóz korzysta ze skróconej wersji platformy AmpR Small - tej samej, na której zbudowano Renault 5 i bliźniaczego Nissana Micrę EV. Mierzy 3,79 m długości i ma 2,49 m rozstawu osi. To odrobinę więcej niż w przypadku Dacii Spring i znacznie mniej niż przy mierzącym ponad cztery metry 5 E-Tech. Bagażnik Twingo mieści 360 litrów, czyli - co ciekawe - więcej niż w „Piątce”. Wóz ma cztery miejsca i przesuwane tylne, niezależne fotele.
Pod maską: 81 KM
W Twingo E-Tech zastosowano akumulator litowo-żelazowo-fosforanowy (LFP) o pojemności 27,5 kWh. Ma ograniczoną zawartość kobaltu i niklu (między innymi po to, by obniżyć koszty), a jednocześnie zapewnia zasięg do 262 km (WLTP).
Układ napędowy jest prosty i nieprzesadnie mocny. Twingo ma jeden silnik elektryczny o mocy 81 KM i momencie obrotowym 175 Nm, napędzający przednie koła. Sprint do 100 km/h zajmuje 12,1 s, a prędkość maksymalna to 130 km/h.
Moc ładowania prądem stałym ograniczono do 50 kW, ale ze względu na niewielki akumulator oznacza to możliwość uzupełnienia energii od 10 do 80% w około 30 minut. Nie jest to z całą pewnością auto na trasy.
We wnętrzu nie ma mowy o luksusie
Jest kolorowo (z elementami w barwie zewnętrznej) i wesoło. Na konsoli centralnej znajduje się 7-calowy cyfrowy zestaw wskaźników oraz 10-calowy ekran dotykowy z wbudowanym Google Maps i Asystentem Google. W wyższych wersjach auto ma również wirtualnego asystenta „Reno”, który potrafi podać stan baterii, zaplanować ładowanie lub odpowiedzieć na pytania kierowcy. Gdy do Twingo się wsiada, kierowcę powita dźwięk stworzony przez Jean-Michela Jarre’a.
Na podsufitce mamy wzór w literki. W Xsarze miałem kiedyś fotele w cyferki, więc Francuzi ewidentnie lubią takie klimaty.
Cen jeszcze nie znamy, ale wóz ma kosztować „poniżej 20 tysięcy euro”, co oznacza kwotę w przeliczeniu na złotówki na poziomie ok. 85-90 tysięcy. To segment Leapmotora T03 albo Fiata Grande Pandy. Twingo - podobnie jak Panda - dobrze wygląda i budzi miłe skojarzenia. I to może być jego tajna broń. Parametry mogą pozostawiać pewien niedosyt (zwłaszcza pojemność baterii), ale w tej klasie wybrzydzać nie należy. Zawsze jest jeszcze droższa i poważniejsza 5-tka E-Tech. Choć Twingo chyba wygląda jeszcze lepiej.
