Oto nowe Audi A2. Jest tak brzydkie i smutne, że pękają oczy
Miałem w życiu epizod z nietuzinkowym samochodem jakim było Audi A2. Nie będę kłamał - nie był to król piękności, ale po 100 tys. km razem czułem do niego sympatię. Właśnie obchodzi 25. urodziny i Audi postanowiło pokazać, jak wyglądałaby współczesna wersja tego pięknego modelu. Czuję się oburzony i obrażony.
Audi A2 wyprzedziło swoje czasy. Ten niewielki samochód był napakowany technologią, rozwiązaniami, które były drogie w produkcji, a do tego bezpieczne dzięki zastosowaniu Audi Space Frame, czyli kabiny pasażerskiej z kontrolowanymi strefami zgniotu, rozwiązania, które występowało do tej pory tylko we flagowym Audi A8. W środku miejsca było mnóstwo, a dzięki obniżonej podłodze pasażerowie mieli gdzie postawić nogi, jakość przewyższała wiele samochodów, a do tego bagażnik, który przy niewielkich wymiarach samochodu miał pojemność aż 390 litrów.
Było wspaniałe, ale drogie - za cenę dobrze wyposażonego Audi A2 wyjeżdżało się z salonu całkiem fajnym egzemplarzem Audi A4. To położyło sprzedaż modelu. Cena wynikała z tego, że w standardzie były 4 poduszki powietrzne, ESP, automatyczna klimatyzacja, elektrohydrauliczne wspomaganie kierownicy, a w wyższych modelach szyberdach, nawigacja, podgrzewane fotele itd. Stoję na stanowisku, że nie trafiło w swoje czasy, bo wyprzedzało epokę.
Nigdy mi się nie podobało, ale potrzebowaliśmy drugiego samochodu do domu. Żona przymierzała się do Yarisów, Citroenów C3, Peugeotów 206 i w każdym z nich coś było nie tak. Jak nie jakość wykonania urągająca ludzkiej godności, to bezsensowne rozplanowanie wnętrza. W jednym z komisów zobaczyła Audi A2, przejechała się i powiedziała, że taki chce. Czarny egzemplarz posłużył dłużej, niż myśleliśmy, a z pozycji drugiego samochodu w rodzinie awansował na pierwsze miejsce. Pokonał u mnie 100 tys. km i jak ostatnio patrzyłem, to nadal jeździ po polskich drogach.
Audi A2 właśnie obchodzi 25-lecie premiery, więc producent postanowił to uczcić. Postanowił skorzystać ze standardów zarządzania Janusza Filipiaka, który miał rzekomo powiedzieć, że nie ma takiego zadania, którego nie wykona skończona grupa studentów. I to właśnie studenci mieli zaprojektować Audi A2 Anno Domini 2024.
Oto nowe Audi A2. Jest tak brzydkie i smutne, że pękają oczy
Jak Kazikowi na dworcu w Kutnie. Audi A2 e-tron to nowoczesne spojrzenie na ten wspaniały model. Owszem czerpie inspirację, ale widzimy brak lusterek, brak klamek, szersze opony i większe poszerzenia błotników.
Nie zabrakło podświetlanego logo, wąskich reflektorów LED, ale nadal została wspaniała zdejmowana maska, bo widzicie - grill otwierał się i tam był dostęp do wlewu płynu do spryskiwaczy, oleju oraz bagnet do mierzenia jego poziomu. Żadnego obrzydliwego babrania się w silniku. Maskę oczywiście można było zdjąć i odłożyć na bok. Pamiętam, jak wzbudziłem ciekawość na stacji paliw, gdy wymieniałem żarówkę, a obok mnie leżała maska i pan spytał mnie, czy mi maskę urwało (tylko brzydziej).
Z tyłu zmieniono miejsce tablicy rejestracyjnej - oryginalnie znajdowała się nad zderzakiem, a po zmianach powędrowała niżej, co jest słabym zabiegiem.
Audi A2 mogłoby wrócić
Czasy są odpowiednie, ale nie w takiej wersji. Musi być bardziej atrakcyjne i trafiać do klienta. Dlatego trzeba dodać kilkanaście przetłoczeń na masce i karoserii i znacząco powiększyć grill. Wtedy ma szansę się przyjąć.
Więcej o Audi przeczytacie w: