Milion kilometrów gwarancji w nowym samochodzie - mają rozmach ci Chińczycy

A może ktoś pomylił odwagę z odważnikiem? Zawsze chciałem zacytować wielkiego Mateusza Borka i w końcu mi się udało. Wracając do meritum — mówi się, że współczesne samochody to szmelc, że rozpadną się zaraz po zakończeniu okresu gwarancji. Gdzieniegdzie pojawiają się głosy, że producenci celowo tworzą swoje produkty, żeby były awaryjne — ma to nawet swoją nazwę — planowanie awarii. Taki zabieg to zapewnić stały dopływ gotówki z tytułu części i usług serwisowych. Spytasz się losowego członka rodziny, z którym właśnie siedzisz przy stole, o opinię na temat nowego samochodu i usłyszysz, że te nowe Mercedesy są jednorazówkami, a kiedyś ta firma prawie zbankrutowała przez W123, bo taki był solidny. Wiadomo, takie januszowe mądrości, które nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości.

Producenci potrafią dać na swoje pojazdy długotrwałe gwarancje, ale wiążą się z licznymi wyłączeniami. Standardowo oferuje się 3 lata zwykłej gwarancji z możliwością rozszerzenia do 5 lat, ale są one zazwyczaj uzależnione od całkowitego przebiegu samochodu. Np. Kia oferuje 7 lat gwarancji lub 150 tys. km, w zależności  od tego, który warunek zostałby spełniony jako pierwszy. Milion kilometrów gwarancji oferowała kilka lat temu Toyota dla modelu ProAce. Tylko ten milion kilometrów trzeba było pokonać w ciągu trzech lat, a lista wyłączeń zawierała więcej słów niż Nad Niemnem. Dlatego też był to tylko marketingowy zabieg. Teraz z taką ofertą postanowili wyjść Chińczycy, którzy zaprezentowali ją na trudnym i wymagającym rynku Republiki Południowej Afryki.

Chery Tiggo 4 Pro (wspaniała nazwa) oferowany na rynku RPA ma imponującą gwarancję, na którą składają się dwa etapy. Pierwsza to fabryczna gwarancja obowiązująca przez 5 lat lub 150 tys. km. Pierwszy właściciel ma prawo do bezpłatnego przedłużenia jej do miliona kilometrów. Co ważne — tylko pierwszy właściciel ma taką możliwość. Rozszerzona gwarancja dotyczy silnika i żeby była utrzymana, to auto należy serwisować w autoryzowanym punkcie serwisowym i przy użyciu oryginalnych części.

Dodatkowo samochód nie może być wykorzystywany jako taksówka, ani nie można przegapić żadnego obowiązkowego przeglądu. Jeżeli właściciel sprzeda samochód przed nabiciem miliona kilometrów, to gwarancja się kończy. Jest trochę warunków do spełnienia i w ostatecznym rozrachunku prawdopodobnie taniej wyszłoby wymienić silnik na nowy niż wydawać pieniądze na obowiązkowe przeglądy przez milion kilometrów, ale w świat poszedł przekaz o tym, jaki solidny jest silnik w Chery Tiggo 4 Pro.

To benzynowa jednostka o pojemności 1,5 l i czterech cylindrach, która występuje w dwóch wariantach. Najsłabszy to wolnossąca jednostka, która rozwija 113 KM. Mocniejsza wersja jest uturbiona, a jej moc wzrasta do 147 KM. Samo auto wygląda po prostu jak crossover, ani nie jest wybitnie ładny, ani zbyt brzydki. Gwarancja miliona kilometrów na silnik ma pokazywać, że to solidna konstrukcja, która zniesie wiele. Niestety nie potrafię sobie wyobrazić, jak będzie wyglądała reszta samochodu po przejechaniu takiego dystansu. Zwłaszcza po użytkowaniu go w RPA. Tak naprawdę każdy samochód odpowiednio traktowany (prawie, bo są takie auta jak Polonez czy wytwory firmy Land Rover) zniesie milion kilometrów przebiegu. Opisywaliśmy klasyczną Corvettę C2 z takim przebiegiem, wspomnieliśmy o Octavii z nieśmiertelnym 1.9 TDI, a jedno Volvo P1800 naklepało już 5 milionów kilometrów. Jak dbasz tak masz, jak to mówią przy stole.